StoryEditor

Tani kredyt dla rolników jak Yeti, do tego Mercosur i Zielony Ład. Tak źle w polskim rolnictwie jeszcze nie było!

Artur Balazs, rolnik i były minister rolnictwa, nie pozostawia złudzeń: sytuacja ekonomiczna polskich gospodarstw jest dramatycznie trudna, a obietnice rządu i Komisji Europejskiej w sprawie wsparcia oraz ochrony rynku rolnego rozmijają się z rzeczywistością.

29.11.2025., 17:15h

Podczas X Forum Rolników i Agrobiznesu Karol Bujoczek, dyrektor wydawniczy AgroHorti Media rozmawiał z Arturem Balazsem, byłym ministrem rolnictwa i rolnikiem. Były szef MRiRW ostrzega w niej, że umowa Mercosur, błędy przy Zielonym Ładzie i fikcyjne instrumenty pomocy mogą podważyć fundamenty Wspólnej Polityki Rolnej i pozycję polskich rolników na świecie.

image
FOTO: Wywiad Karola Bujoczka Z Arturem Balazsem Podczas Forum

Kredyt Yeti dla rolników. Balazs: obietnice ministra nie są wypełnione

Na początku rozmowy Balazs przypomina deklaracje obecnego ministra rolnictwa, który trzy miesiące temu zapowiadał szybkie wsparcie dla rolników dotkniętych niskimi cenami skupu.

- Nowy minister (…) powiedział, że ten problem ze sprzedażą płodów rolnych z bardzo niską ceną będzie rekompensowany w pierwszej kolejności tanimi kredytami, zerowymi kredytami o oprocentowanie zero na najbliższe dwa lata co najmniej – mówi były minister rolnictwa.

W praktyce – jak ocenia Balazs – rolnicy tych środków nie widzą.

- Mogę powiedzieć, że to jest taki kredyt Yeti, o którym wszyscy mówią, ale nikt go nie dotknął. (…) W takim banku jak mój ten kredyt dostało 4 rolników na 400 – dodaje.

Według byłego ministra taki instrument ma sens tylko wtedy, gdy jest powszechnie dostępny i rzeczywiście rekompensuje straty tym, którzy sprzedali zboże wyjątkowo tanio. W przeciwnym razie: - On bardzo dużo złego zrobi, jeżeli się okaże, że jest tylko dla nielicznych i to dla swoich. Wtedy na pewno można powiedzieć, że minister z tego zobowiązania się absolutnie nie wywiązał – podkreśla rozmówca Karola Bujoczka.

Dopłaty jak u Siekierskiego? „Jeszcze tak źle nie było”

Drugim filarem obietnic miały być dopłaty do sprzedanych po niskich cenach płodów – na wzór wsparcia uruchomionego przez ministra Siekierskiego półtora roku temu.

- Dla tych rolników, którzy po tych niskich cenach sprzedają płody rolne, dopłaty podobne do tych, które uruchomił minister Siekierski (…) rzeczywiście by pomogły – zauważa Artur Balazs.

Jak dodaje, dziś budżet i unijne instrumenty nadal dają pole manewru, ale wszystko zależy od politycznej woli:

- W przypadku budżetu to zawsze jest kwestia wyboru. Coś trzeba wybrać, a według mnie w tak dramatycznej sytuacji polskie rolnictwo jeszcze nie było – podkreśla.

Na to nakłada się widmo umowy Mercosur, która – jego zdaniem – może dodatkowo zdestabilizować rynek.

Mercosur: stracona szansa na mniejszość blokującą

Były minister krytycznie ocenia postawę polskiego rządu w sprawie umowy UE z krajami Mercosur, szczególnie w czasie polskiej prezydencji w Radzie UE.

- Padały werbalne deklaracje, że nie dopuści do podpisania tej umowy, że będzie mniejszość blokująca, z których jak się okazało nic nie wynikało – ocenia były szef MRiRW i podkreśla, że mając prezydencję, Polska mogła zaproponować inny tryb ratyfikacji i aktywnie budować mniejszość blokującą razem z Francją.

- Francuzi de facto są przeciw tej umowie, ale mają poczucie, że nie zbiorą większości blokującej, a więc teraz szukają tego, co im ewentualnie te straty wyrówna. Oni chyba jako jedyni byli zdeterminowani, żeby z Polską zablokować tą umowę – zauważa.

Tymczasem inne państwa – jego zdaniem – „grają” umową, by ugrać jak najwięcej dla swoich sektorów pozarolniczych.

Niesprawiedliwa konkurencja: inne normy, inne koszty

Kluczowym problemem Mercosuru i rozszerzonego importu Balazs nazywa rażącą różnicę warunków produkcji między UE a krajami Ameryki Południowej oraz Ukrainą.

Jego zdaniem warunki produkcji w krajach Mercosur są zupełnie inne niż w krajach Europy Zachodniej i przytacza przykład słynnej wołowiny argentyńskiej.

- Tam nie ma w ogóle dobrostanu zwierząt, a więc tego co jest wielkim kosztem u nas. Tam cały rok przebywają na pastwisku i żywią się w olbrzymiej części paszą zieloną. Do tego dochodzą środki ochrony roślin, dodatki paszowe i antybiotyki dopuszczone w krajach Mercosur, a zakazane w UE. Ta żywność taka do nas wejdzie. Pozornie wszystko jest ok, natomiast de facto to bardzo obniża koszty produkcji, dopuszcza środki, które my w Europie uważamy za szkodliwe dla zdrowia – alarmuje były minister rolnictwa.

Balazs przypomina, że Europa wyśrubowała do granic wytrzymałości standardy bezpieczeństwa żywności, a wystawienie rolników na taką konkurencję demoluje cały pogląd, że to ma jakiekolwiek znaczenie.

Komisarz Hansen, kontrole i fundamenty WPR

Balazs odnosi się także do deklaracji obecnego komisarza ds. rolnictwa UE Christopha Hansena oraz wcześniejszych zapowiedzi poprzedniego komisarza Janusza Wojciechowskiego. Jego zdaniem obaj zapowiadali brak zgody na import żywności wytworzonej z użyciem środków zakazanych w Unii.

- Komisarz Hansen powinien zaproponować procedurę weryfikacji tej żywności, kontroli jej przy wjeździe do Europy. Kontroli na miejscu też – zauważa rozmówca Karola Bujoczka.

Bez skutecznego systemu nadzoru import z Mercosuru i Ukrainy staje się – zdaniem Balazsa – zagrożeniem nie tylko dla polskiego drobiu, gdzie Polska jest potentatem eksportowym, ale dla całej Wspólnej Polityki Rolnej.

- Według mnie jest to umowa o promocji żywności z krajów Ameryki Południowej na rynkach światowych. (…) To jest niebezpieczne w ogóle dla całej Wspólnej Polityki Rolnej i podmywa fundamenty WPR -alarmuje Balazs.

Zielony Ład - danie, którego do dziś nie możemy strawić

Pytany o kierunki mądrego rozwoju polskiego rolnictwa, Balazs podkreśla, że proste rezerwy wzrostu zostały już w dużej mierze wykorzystane – eksport rolno-spożywczy urósł dziesięcio-, a nawet piętnastokrotnie. Teraz potrzebna jest poważna korekta WPR, a tę szansę Polska zmarnowała.

- Polska mogła zreformować Wspólną Politykę Rolną w dużej części na swoją modłę. Komisarz Wojciechowski poczęstował nas takim daniem, którego do dziś nie możemy strawić – mówię o Zielonym Ładzie. On został narzucony rolnikom bez realnej debaty i dostosowania do praktyki gospodarstw. Nie można rolników uszczęśliwiać na siłę. Rolnicy muszą być podmiotem, a nie przedmiotem tego działania – ocenia były szef resortu rolnictwa.

Co dalej? Eksport, rynki trzecie i rola Komisji Europejskiej

Odpowiadając na pytanie o zagospodarowanie nadwyżek żywności w dobrych latach, Balazs przypomina, że nie ma już polskiego rynku – jest tylko rynek europejski. Dlatego mechanizmy stabilizacji muszą być budowane na poziomie Unii.

- To rynek europejski musi się zastanowić, jak nadwyżki swoje lokować w krajach trzecich, w których żywność jest potrzebna, a niekoniecznie mają środki, żeby za nią zapłacić. (…) To powinien być element Wspólnej Polityki Rolnej w postaci promocji eksportu tej najlepszej żywności. Tego Polska absolutnie sama nie zrobi. Tutaj podmiotem tego działania musi być Komisja Europejska i Wspólna Polityka Rolna – podkreśla były minister rolnictwa.

Bartłomiej Czekała
Autor Artykułu:Bartłomiej Czekała Dyrektor Działu Rozwoju Cyfrowego i Produktów Cyfrowych
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
04. grudzień 2025 12:00