Intruzi na polach – problem rolników od Francji po Polskę
Wielu rolników w Europie musi dziś walczyć nie tylko z suszą, chorobami roślin czy wahaniami cen skupu, ale także… intruzami. Turystami, fotografami, kempingowiczami, biwakowiczami czy miłośnikami ekstremalnej jazdy, którzy traktują grunt rolny jako miejsce dla zabawy lub scenerię do zdjęć. A metody obrony, na jakie decydują się rolnicy, bywają skrajnie różne – od spokojnych próśb po bardzo zdecydowane działania.
Zobacz też: Elektroniczna ewidencja ŚOR - polscy rolnicy będą mieć więcej czasu?
We Francji rolnicy odpędzili nielegalnych obozowiczów gnojowicą [FILM]
W Wogezach na wschodzie Francji doszło niedawno do wyjątkowo napiętej sytuacji. Dziesiątki camperów i przyczep campingowych wjechało na prywatne pastwisko i urządziło tam nielegalny obóz. Jak informuje topagrar.com, teren, na którym zaparkowali, miał wkrótce zostać skoszony na paszę, jednak przyczepy skutecznie go zablokowały.
Rolnik, który zgłosił sprawę, nie doczekał się interwencji policji. Wówczas miejscowi gospodarze postanowili działać samodzielnie – wzięli traktory, podpięli beczkę pełną świńskiej gnojowicy i objechali teren, rozlewając nawóz wokół przyczep.
Według nagrań krążących w mediach społecznościowych niektórzy intruzi próbowali zatrzymać traktory, włażąc na ciągniki lub próbując odstraszyć osobówką (tworząc tym samym zagrożenie dla samych siebie); inni uciekali, by uniknąć oprysku. Smród utrzymywał się w okolicy jeszcze przez kilka dni, a internauci komentowali całe zajście z aprobatą – wielu uznało reakcję rolników za w pełni uzasadnioną.
Lawendowe pola w Niemczech i problem nieproszonych gości
Zupełnie inne podejście obrali rolnicy Hildegard Pritscher i Matthias Tafelmeier z Bawarii, którzy uprawiają jedno z największych pól lawendy w Niemczech, które liczy 3 ha. Malowniczy widok tych roślin przyciąga tłumy turystów chcących zrobić zdjęcia w fioletowym polu.
Jak opisuje agararheute, początkowo rolnicy próbowali rozwiązać problem przez stawianie tablic i prośby o poszanowanie terenu, ale niewiele to dawało. Parkujące wzdłuż pola samochody blokowały przejazd maszyn, a niektórzy turyści wchodzili między rośliny całymi rodzinami, z muzyką i jedzeniem, traktując pole jak miejski park.
Od tego roku wprowadzili więc system biletów – zdjęcia na tle pola można robić bezpłatnie, ale wejście między lawendę kosztuje 20 euro. Kwota ma symbolicznie pokazać, ile pracy wymaga utrzymanie pola (pielenie odbywa się ręcznie ze względu na produkcję ekologiczną), a także wprowadzić element kontroli. Efekt? Mniej odwiedzających, ale więcej spokoju i poszanowania dla pracy gospodarzy.
Słonecznikary i rzepiary
Podobny problem znany jest także w Polsce. Pisaliśmy o tym wielokrotnie. Wielu gospodarzy musi co roku mierzyć się z tzw. „rzepiarami”, „tulipaniarami” czy „słonecznikarami” – amatorami zdjęć w polach kwitnących roślin. Często wchodzą oni w uprawy bez pytania, depcząc rośliny, a nawet wjeżdżając samochodami w ścieżki technologiczne.
Nawet Rolnik NIEProfesjonalny miał z tym do czynienia, o czym pisał parę lat temu Tygodnik Poradnik Rolniczy. Influencer nagłośnił sprawę, publikując nagrania, na których widać, jak osoby pozujące wśród samosiejek słonecznika niszczą jego bobik. W komentarzach spotkał się z krytyką, ale odpowiadał jasno – to tak, jakby ktoś wszedł do cudzego ogrodu i zaczął po nim chodzić bez zgody właściciela.
Jaka kara grozi za zniszczenie zasiewów?
Przypominamy, że w Dzienniku Ustaw jest przewidziana odpowiedzialność za niszczenie zasiewów, sadzonek lub traw:
„Art. 156. Niszczenie zasiewów, sadzonek lub traw
§ 1. Kto na nienależącym do niego gruncie leśnym lub rolnym niszczy zasiewy, sadzonki lub trawę, podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany.
§ 2. Jeżeli czyn godzi w mienie osoby najbliższej, ściganie następuje na żądanie pokrzywdzonego.
§ 3. W razie popełnienia wykroczenia można orzec nawiązkę do wysokości 500 złotych.”
Uprawy jako atrakcja – gdzie przebiega granica?
Choć wielu rolników nie ma nic przeciwko temu, by ich pola cieszyły oko i były tłem dla zdjęć, kluczowe jest poszanowanie cudzej własności i pracy. W Bawarii wprowadzono bilety, we Francji sięgnięto po gnojowicę, w Polsce stawia się na edukację i przypominanie o przepisach.
Problem jest jednak wspólny – gdy intruzi wchodzą w szkodę, rolnik traci efekty swojej pracy, a plony mogą być zniszczone bezpowrotnie. I choć metody obrony są różne, cel jest jeden: ochrona upraw i prywatnego terenu.
Na podst. topagrar.com, agrarheute.com, tygodnik-rolniczy.pl
