Czy ziemie skażone po awarii w Czarnobylu w 1986 roku mogą kiedyś znów wydawać plony? Choć przez dziesięciolecia odpowiedź brzmiała „nie”, nowe badania naukowe rzucają światło na ten temat. Wyniki dwóch niezależnych analiz – przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii, Ukrainie i Niemczech – wskazują, że przy odpowiednim podejściu część ugorowanych gruntów można bezpiecznie przywrócić do produkcji rolnej.
Radioaktywna cząstka przetrwała 30 lat w glebie
Pierwsze z badań, przeprowadzone przez niemiecki Uniwersytet Leibniza w Hanowerze, dotyczyło niezwykłego znaleziska – cząstki stopionego paliwa jądrowego (tzw. cząstki lawy reaktorowej), którą odkryto na dawnym polu uprawnym 5 km od elektrowni. Takie fragmenty, nazywane FCM (ang. fuel-containing material) – substancja powstająca w reaktorze jądrowym podczas stopienia rdzenia – do tej pory uznawano za zamknięte wewnątrz sarkofagu reaktora.
Cząstka została dokładnie przeanalizowana. Mimo że zawierała uran, pluton i ameryk – substancje wysoko promieniotwórcze – po 30 latach spędzony w glebie pozostawała chemicznie stabilna i nienaruszona. Naukowcy nie zaobserwowali oznak rozkładu czy migracji izotopów do środowiska.
To odkrycie nie przesądza jeszcze o bezpieczeństwie całych terenów, ale dowodzi, że niektóre formy skażenia są znacznie mniej mobilne, niż wcześniej sądzono. A skoro nie przemieszczają się w glebie, to ryzyko ich przedostania się do rośliny czy wód gruntowych może być mniejsze.
Brytyjsko-ukraińskie badanie: część gruntów można oficjalnie przywrócić do upraw
Zupełnie inny, ale uzupełniający obraz przynosi drugie badanie – tym razem przeprowadzone przez Uniwersytet w Portsmouth wspólnie z Ukraińskim Instytutem Radiologii Rolniczej. Naukowcy przebadali 100-hektarowy obszar w obwodzie żytomierskim, który do tej pory formalnie znajdował się w strefie z ograniczonym użytkowaniem.
Analizując próbki gleby i mierząc poziom zewnętrznego promieniowania gamma, badacze ocenili narażenie pracowników rolnych. Okazało się, że dawki promieniowania są nie tylko znacznie niższe niż ukraiński limit bezpieczeństwa, ale wręcz niższe niż naturalne tło promieniowania w wielu regionach świata. Naukowcy ocenili też możliwe wchłanianie substancji radioaktywnych przez popularne uprawy, takie jak:
- ziemniaki,
- zboża,
- kukurydza,
- słonecznik.
Okazało się, że przy odpowiednim monitoringu i przestrzeganiu przepisów bezpieczeństwa żywności — rośliny można uprawiać bez zagrożenia dla ludzi. Zdaniem autorów badania nawet do 20 tys. hektarów ziemi można stopniowo odzyskiwać dla rolnictwa.
– Od 1986 r. pojawiło się wiele błędnych informacji na temat ryzyka promieniowania z Czarnobyla, co negatywnie wpłynęło na ludzi nadal mieszkających na opuszczonych terenach – tłumaczy profesor Jim Smith z Uniwersytetu w Portsmouth. – Obecnie mamy sprawdzone, naukowe podejście do przywracania cennych gruntów do oficjalnej produkcji.
Rolnictwo wróci do strefy wykluczenia?
Oba badania uzupełniają się i prowadzą do wspólnego wniosku: czas zacząć poważnie rozważać powrót rolnictwa na części terenów czarnobylskich. Oczywiście nie oznacza to automatycznego otwarcia całej strefy wykluczenia. Chodzi raczej o stworzenie systemu monitorowania i punktowej oceny gleb, które przez lata były uznawane za bezużyteczne.
Zresztą — jak przyznają sami naukowcy — część rolników nie czekała na zielone światło i od lat prowadzi nieoficjalne uprawy w mniej skażonych częściach regionu. Teraz dostają do ręki twarde dowody naukowe, że mogli mieć rację.
– Nie chodzi tylko o Czarnobyl. Chodzi o zastosowanie nauki i dowodów, aby zapewnić ochronę ludzi, a jednocześnie upewnić się, że ziemia nie zostanie niepotrzebnie pozostawiona do zmarnowania – podkreśla profesor Smith.
Na podst. Journal of Environmental Radioactivity, University of Portsmouth
