– Straty są rzeczywiście ogromne. Straciliśmy blisko 20% kur niosek, ale jednocześnie ceny są wyższe, więc można powiedzieć, że straty w jakimś stopniu się bilansują – wyjaśnia w rozmowie z top agrar Polska Paweł Podstawka, prezes zarządu Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj.
Imponująca wartość całego rynku
– Do końca tego roku Polska na odszkodowania związane z grypą ptaków wyda ok. 1 mld zł. To są bardzo duże pieniądze, jednak biorąc pod uwagę pozycję naszego kraju na drobiowej mapie świata, zdecydowanie warto – uważa Podstawka.
Dane za 2024 rok wskazują, że poziom produkcji przekroczył 3,5 mln ton, z czego ponad 2,0 mln ton trafiło na eksport, osiągając wartość blisko 24 mld zł. Oznacza to, że ok. 60% polskiej produkcji jest sprzedawane za granicę, z czego zdecydowana większość, bo ok. 65% trafia na rynek UE, a ok. 35% na rynki krajów trzecich.
Wartość eksportu na rynki poza unijne wyniosła w ubiegłym roku ponad 6,3 mld zł.
Na tle międzynarodowym Polska nadal utrzymuje silną pozycję jako czołowy producent jaj konsumpcyjnych w UE i znaczący eksporter. W styczniu br. eksport jaj z Polski wzrósł aż o 35% względem grudnia.
– Wartość eksportu jaj z Polski w 2024 r. wyniosła ponad 2 mld zł, co plasuje nas na drugim miejscu w UE – tuż za Holandią. Tak silna orientacja eksportowa czyni polską branżę drobiarską jednym z najważniejszych filarów krajowego sektora rolno-spożywczego – wyjaśnia Paweł Podstawka i dodaje: – Właśnie dlatego nawet, jeżeli musimy wydać miliard złotych, to jest cena, którą warto zapłacić.
– Ratowanie polskiego drobiarstwa jest korzystne dla wszystkich, ponieważ jeżeli nie będzie hodowli drobiu, nie będzie sprzedaży zboża w takiej skali jak obecnie, a więc po kieszeni dostaną niemal wszyscy rolnicy. To będzie cała lawina nowych problemów – zaznacza prezes Podstawka.
Wozy paszowe z wirusem
Skąd wziął się problem grypy ptaków w dużych fermach, skoro te są najlepiej przygotowane pod względem bioasekuracji? Prezes Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj zwraca uwagę, że w większości przypadków wektorem rozprzestrzeniania się wirusa są dzikie ptaki, ludzie oraz transport, głównie pasz i surowców do ich produkcji.
– Składy paszowe, wytwórnie pasz i wszystkie działalności towarzyszące nie są objęte ścisłą bioasekuracją, a sama bioasekuracja pod bramą fermy, gdzie został przywleczony wirus, to zdecydowanie za mało. Czystość tych środków transportu pozostawia wiele do życzenia. Do tej pory najczęściej wirus przenosił się z jednego kurnika do drugiego za pomocą wozów paszowych i innych środków transportu. To ogromny problem – tłumaczy prezes Podstawka i dodaje: – Jako branża dobrze przygotowaliśmy się do grypy ptaków, która tak naprawdę stała się chorobą całoroczną. Natomiast tegoroczna skala rzeczywiście zaskoczyła, ponieważ ogniska pojawiły się w największych regionach drobiarskich.
Konsekwentnie realizujemy plan
Paweł Podstawka uważa, że trzeba pójść w kierunku szczepień. – Należy przeprowadzić szczepienia tych stad, które są najmniej ryzykowne, czyli mam na myśli kurę nioskę, która jest droga w odchowie i w ewentualnych stratach. Kolejne szczepienia powinno się zrobić w stadach reprodukcyjnych, które produkują jajka, żeby nie było problemu z eksportem. Mamy pięć miesięcy, żeby się z tym tematem uporać – podkreśla ekspert.
Prezes Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj jest przekonany, że Komisja Europejska pomoże Polsce w walce z grypą ptaków. – Liczę na to, że wkrótce zostaną przeznaczone dodatkowe środki na zwalczanie tej choroby – mówi Paweł Podstawka.
Czy KE wprowadzi ograniczenia eksportowe, o których mówiło się jeszcze niedawno? – Myślę, że tego tematu już nie ma na stole. Konsekwentnie realizujemy plan walki z grypą ptaków i unijni urzędnicy to dostrzegają – zaznacza Podstawka.
Podobne modele funkcjonują w innych krajach
Krajowa Rada Drobiarstwa – Izba Gospodarcza w przesłanym do naszej redakcji komentarzu podkreśla, że wirus grypy ptaków pozostaje "poważnym wyzwaniem dla sektora drobiarskiego – zarówno w Polsce, jak i całej Europie".
"Obecna sytuacja wymaga zachowania najwyższych standardów bioasekuracji, a branża drobiarska aktywnie podejmuje działania ograniczające ryzyko dalszej transmisji wirusa. Kluczowe znaczenie ma tu odpowiedzialność producentów oraz współpraca z administracją publiczną i instytucjami unijnymi" – informuje KRD-IG.
Organizacja podkreśla, że Polska pozostaje jednym z głównych producentów drobiu w Europie, a branża wykazuje się "dużą odpornością i elastycznością".
"Grypa ptaków, mimo że jest zjawiskiem powtarzalnym, ma charakter nieprzewidywalny, a więc jej obecność występuje z różnym natężeniem. Polskie gospodarstwa zachowują bardzo wysoki poziom bioasekuracji, a dodatkowe środki ostrożności oraz ograniczenia wprowadzane przez samą branżę powinny przynieść stabilizację" – informuje KRD-IG.
Podobne modele produkcji funkcjonują także w innych krajach UE, które mierzą się z tą samą chorobą. Priorytetem pozostaje ograniczenie rozprzestrzeniania się wirusa.
Udało się uniknąć restrykcji
"W kolejnych tygodniach spodziewamy się poprawy sytuacji – sprzyjające warunki atmosferyczne oraz zmniejszająca się aktywność wirusa mogą pozytywnie wpłynąć na liczbę nowych ognisk" – prognozuje organizacja.
"Dzięki ścisłej współpracy z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Inspekcją Weterynaryjną oraz naszymi przedstawicielami w Brukseli udało się uniknąć zapowiadanych przez Komisję Europejską restrykcji. Wierzymy, że wypracowany wspólnie plan działań pozostanie skuteczny. Branża drobiarska pozostaje w pełnej gotowości, konsekwentnie stosując wysokie standardy bioasekuracji. Wierzymy, że wspólny wysiłek sektora i instytucji publicznych przyniesie oczekiwane rezultaty. Najważniejsza jest dziś kontynuacja działań prewencyjnych oraz utrzymanie stabilności rynku” – podkreśla Krajowa Rada Drobiarstwa – Izba Gospodarcza.
Krzysztof Zacharuk
