StoryEditor

Lubelskie: Watahy dzików pod Tomaszowem Lubelskim!

Wyniki odstrzałów podawane przynajmniej przez niektóre koła są zdecydowanie przeszacowane – uważa Andrzej Piróg z Tarnawatki w powiecie tomaszowskim (woj. lubelskie).
17.05.2019., 19:05h
Prowadzi on gospodarstwo o powierzchni 83 ha, w którym uprawia buraki cukrowe, ziemniaki, rośliny strączkowe i zboża.
– W przyszłym roku ze względu na szkody łowieckie rezygnuję z buraków. W br. obsiałem nimi 18 ha – deklaruje rolnik. Podkreśla, że uprawy roślin okopowych ma ogrodzone elektrycznym pastuchem. Gdyby nie prąd, straty miałby jeszcze wyższe. Twierdzi, że po ostatnich zmianach w Prawie łowieckim przy szacowaniu szkód na polu zostaje tylko rolnik i myśliwy. Wcześniej szacowanie zrzucono na delegata izby rolniczej, teraz na pracownika ODR, nie dając im dodatkowych środków.

– Dostajemy symboliczne odszkodowania, bo myśliwi to mocne figury. Owszem, mamy swoich prawników, żeby odwoływać się o szacowanych kwot, tylko że sprawy w sądzie ciągną się przez kilka lat, a koła odwołują się od wyroków do wyższej instancji – twierdzi nasz rozmówca.

– Te koła, które miały dobrą wolę zredukowały ilość dzików, zaś te, które chcą dalej je hodować – poza odpowiednimi zapisami w planach łowieckich – nie zrobiły nic. Nadleśnictwo Tomaszów, które powinno ten bajzel nadzorować, nie tylko umywa ręce, ale i samo aktywnie namnaża zwierzynę w swoim ośrodku hodowli zwierząt – uzupełnia inny rolnik z tych stron, a jednocześnie przyrodnik Waldemar Gargoła.

Rolnicy alarmowali o problemie państwowe instytucje, m.in. NIK, lokalnych posłów, ostatnio wysłali pismo podpisane przez ponad 100 właścicieli gospodarstw do lubelskiego wojewody. Nikt im jeszcze nie odpisał. W tych stronianach obsada dzika na 100 ha powinna wynosić 0,1 sztuki.

– Z przeprowadzonej przez mnie inwentaryzacji na powierzchni około 6 tys. ha wynika, że samych tylko rocznych sztuk i starszych jest dziesięciokrotnie więcej. Nie mówiąc o tym, że loszki dochowały się potomstwa i dzików jest już co najmniej jeszcze dwukrotnie więcej – uważa rolnik i przyrodnik. Swoje tezy jest w stanie obronić, ma filmy trasy wędrówek dzików z GPS.

– Jeśli tak wyglądać ma depopulacja dzików, to do zobaczenia ASF w Wielkopolsce! – alarmują obaj nasi rozmówcy. as
Andrzej Sawa
Autor Artykułu:Andrzej Sawa
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
20. kwiecień 2024 05:06