StoryEditor

Pakiet bobrowy w dopłatach? Rolnik krytykuje pomysł posła, resort odpowiada

Poseł Jarosław Sachajko zapytał resort rolnictwa czy planowane jest wprowadzenie pakietu „bobrowego” jako alternatywy dla pakietów przyrodniczych w systemie dopłat rolnośrodowiskowych oraz zapytał również, czy analizowano możliwość wyceny retencji wodnej jako świadczenia ekosystemowego i wprowadzenia dopłat ekwiwalentnych do zatrzymanej wody w środowisku. Co odpowiedział na to Stefan Krajewski, minister rolnictwa?

02.09.2025., 14:00h

Poseł Jarosław Sachajko złożył kilka pytań do resortu rolnictwa oraz klimatu i środowiska w ramach interpelacji, które dotyczyły niszczenia tam bobrowych przez PGW Wody Polskie, braku wykorzystania naturalnych mechanizmów retencji wodnej oraz marnotrawstwa środków publicznych na fikcyjne użytkowanie łąk.

Tamy bobrowe to naturalna retencja?

Poseł Sachajko uważa, że tamy bobrowe są jednym z najskuteczniejszych mechanizmów małej retencji, bez kosztownych inwestycji, bez dotacji i bez szkody dla środowiska. Zarzuca Wodom Polskim, że regularnie niszczą tamy, ze względu na skargi rolników lub tzw. utrudnione koszenie zalanych łąk. Według posła takie działania powodują odwodnienie dolin, degradację siedlisk ptaków i płazów oraz zwiększanie ryzyka powodziowego w dolnych częściach zlewni. Według niego w miejscach gdzie naturalnie powinno utworzyć się rozlewisko wykonane przez bobry, niszczy się tamy i buduje kosztowne zbiorniki retencyjne. Zaznacza, że w zasadzie łąki, koszone tylko raz w roku, na których co roku powtarzają się zalania przez bobry, można byłoby przeznaczyć na stałe na tego typu rozlewisko i proponować rolnikom w zamian za pakiety przyrodnicze - pakiety bobrowe.

- Zgodnie z obecnymi przepisami wielu rolników deklaruje użytkowanie łąk ekstensywnych w ramach pakietów przyrodniczych (np. ptasiego lub motylkowego). W rzeczywistości użytkowanie to często sprowadza się do jednorazowego skoszenia łąki kosiarką bijakową, niezbędnego tylko po to, by „zgadzały się kwity” i można było otrzymać płatności z PROW. W sytuacji gdy bobry zalewają fragment takiej łąki, Wody Polskie są proszone o „przywrócenie możliwości koszenia”, co prowadzi do likwidacji tamy – zaznacza poseł Sachajko w interpelacji.

Co dokładnie proponuje poseł Sachajko?

Jarosław Sachajko uważa, że zamiast płacić za fikcyjne koszenie i „ochronę siedlisk” należy utworzyć „pakiet bobrowy” w dopłatach rolno-środowiskowych, wyliczać ekwiwalent wprost za objętość zatrzymanej wody – np. 50 zł za m3 (powiększane corocznie o wskaźnik inflacji), płatne przez 20 lat, zobowiązać rolnika do nieingerencji w działalność bobrów oraz niepodejmowania prób ich odstraszania. Dodaje, że to realna, tania i trwała forma przeciwdziałania zarówno suszy, jak i powodzi.

Co na to resort rolnictwa?

Stefan Krajewski poinformował, że w ramach PS dla nowej WPR jest sporo działań służących retencji, właściwemu gospodarowaniu wodą i ochronie terenów podmokłych. Między innymi resort rolnictwa wymienia:

  • Ekoschemat Retencjonowanie wody na trwałych użytkach zielonych (TUZ) (w kampanii 2024 wsparciem została objęta powierzchnia ok. 56 tys. ha, a kwota płatności wyniosła ok. 13,6 mln zł.
  • Płatności rolno-środowiskowo-klimatyczne do cennych przyrodniczo łąk i pastwisk, w tym siedlisk hydrogenicznych (m.in. łąki wilgotne, torfowiska). W kampanii 2025 powierzchnia zadeklarowana we wnioskach wyniosła 635,4 tys. ha.
  • Normy i wymogi warunkowości GAEC 1, GAEC 9, GAEC 2, która dotyczy ochrony torfowisk i obszarów podmokłych (łączna powierzchnia objęta normą GAEC 2 na terenach użytkowanych rolniczo wynosi ok. 400 tys. ha).

Nie padła jednoznaczna odpowiedź na temat „pakietu bobrowego”, ale z wymienionych wyżej płatności wynika, że jest ich sporo i więcej tego typu działań resort rolnictwa nie planuje.  

Czy trzeba zbierać trawę z jednokośnych łąk?

Poseł Sachajko zapytał również w jaki sposób resort ocenia wpływ kosiarki bijakowej i pozostawienie biomasy gnijącej na łące na jakość runi łąkowej i siedliska motyli, szczególnie w kontekście pakietów ochronnych. Stefan Krajewski wyjaśnił, że z uwagi na niekorzystny wpływ zalegającego mulczu na te siedliska, zakazuje się pozostawiania rozdrobnionej biomasy (mulczu) na powierzchni gruntu.

- Zgodnie z przepisami rolnicy mają obowiązek zebrania i usunięcia skoszonej biomasy, w tym niepozostawianie rozdrobnionej biomasy, w terminie do 2 tygodni po pokosie – czytamy w odpowiedzi na zadane przez posła pytania.

Pomysł pakietu bobrowego skrytykowany przez rolnika

Pomysł o dopłatach do „pakietu bobrowego” i opinię posła Sachajki skrytykował rolnik, który na co dzień ma problemy z bobrami na swoich polach.

- To niebezpieczna sytuacja, gdy w taki sposób przedstawia się działalność bobrów. To może zadziałać tylko jako paliwo dla aktywistów prośrodowiskowych. Szczególnie, że wiemy jak wielu rolników w Polsce mierzy się z problemem nadmiernej populacji bobra – podkreślił Damian Murawiec, rolnik z woj. warmińsko-mazurskiego, członek Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników. Zaznaczył, że idealnym przykładem, tego, gdzie bóbr jest ewidentnym szkodnikiem, są Żuławy.

- Nie jest tutaj ssakiem pożytecznym, wyrządza bardzo wiele szkód w infrastrukturze przeciwpowodziowej i melioracyjnej. Powoduje wzrost zagrożenia powodzią, zmniejsza bezpieczeństwo mieszkańców Żuław i zagraża terenom rolniczym. Bardziej bym postulował do posłów, między innymi do pana posła Sachajki, żeby pochylić się jednak nad tematem destrukcyjnej działalności bobra i nadmiernej populacji w niektórych rejonach kraju – dodał Murawiec. Zwraca uwagę na to ponownie, że bobry kopią dziury wzdłuż cieków wodnych, robią jamy w polach i niszczą uprawy. Konieczne jest systematyczne usuwanie tam bobrowych przez Wody Polskie, bo inaczej woda zalałaby pola i okoliczne wsie.

- Bobry potrafią w dobę spiętrzyć wodę o metr, a nawet więcej w danym kanale czy rowie melioracyjnym co od razu powoduje podtopienia pól na tym obszarze – podkreśla rolnik z Żuław.

image

Zalane pola i ogromne dziury. Rolnicy z Żuław Wiślanych mają poważne problemy z bobrami! (WIDEO REPORTAŻ)

Wydzielenie łąk do zalania przez bobry

Propozycja „pakietu bobrowego” również nie spotkała się z uznaniem rolnika.

- Jak możemy odseparować pojedynczą działkę od całego obszaru, który miałby być zalany a bobry na tym terenie mogłyby budować tamy? Woda w sposób niekontrolowany rozlewałaby się po łąkach i okolicznych polach. Wyobraźmy sobie, że jeden rolnik chciałby skorzystać z pakietu bobrowego i złożyłby taki wniosek o dopłatę, czy rekompensatę, a obok sąsiedzi nie chcieliby z tego korzystać, chcieliby użytkować swoje pola i łąki. I jak to wówczas pogodzić? Możliwe, że chodzi o tereny turystyczne, nie użytkowane rolniczo, ale jeśli mówi się o łąkach koszonych jednokrotnie - „ptaszkowych”, to znaczy, że ktoś jednak je uprawia. Pytanie kto i w jaki sposób miałby to oceniać, czy to jest teren rolniczy, czy powinien być wyłączony z uprawy rolniczej. To też jest kontrowersyjne – mówi Murawiec i podkreśla, że warto przyjrzeć się temu czy populacja bobra nie powinna być zmniejszona lub przeniesiona w inne rejony kraju, a nie utrudniać dodatkowo życie rolnikom i stawiać dobro bobra ponad produkcją żywności. Rolnik dodaje, że przez ostatnie lata widoczny jest znaczny przyrost populacji bobrów na Żuławach.

- Jeszcze 10 lat temu zdarzały się pojedyncze szkody na polach, a teraz mogę policzyć na palcach jednej ręki pola, na których nie mam szkód – podkreśla Damian Murawiec, który uprawia 300 ha ziemi.

Dorota Kolasińska
Autor Artykułu:Dorota Kolasińska Redaktor Prowadząca topagrar.pl
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
05. grudzień 2025 04:05