– Wszyscy dyskutują o problemach rolnictwa, ale nadal za mało mówi się o tym, że polska hodowla trzody chlewnej jest w krytycznej sytuacji – tłumaczy Zygmunt Jodko i ostrzega: – Jeżeli nie zadbamy o produkcję zwierzęcą, o wzrost hodowli świń, to za chwilę staniemy się kompletnym marginesem i przestaniemy liczyć się w Europie.
"Niech eksperci zabiorą głos i powiedzą, co można zrobić"
Prezes Lubuskiego Związku Rolników zwraca uwagę, że w rozwijaniu produkcji zwierzęcej w Polsce przeszkadzają obowiązujące przepisy, które skutecznie utrudniają budowę nowych budynków inwentarskich.
– Cały czas słyszymy o tym, że ktoś nie chce, aby w jego wsi powstała nowa chlewnia, obora czy kurnik. Nic dziwnego, że wielu rolników rezygnuje już na etapie projektu, słysząc od sąsiadów uwagi pod swoim adresem – tłumaczy Jodko.
Jak rozwiązać problem? – Jednym ze sposobów może być zwołanie okrągłego stołu i szczera rozmowa o tym, co trzeba poprawić. Powinniśmy jasno powiedzieć, co należy zrobić, żeby uzdrowić sytuację. Nie byłoby problemu z zagospodarowaniem zboża w Polsce, gdybyśmy mieli dwa razy więcej świń niż mamy obecnie. Wiele problemów w tym zakresie nie miałoby miejsca, gdyby pozostali hodowcy mogli w pełni wykorzystywać swoje możliwości produkcyjne, co mogłoby z kolei wpływać na maksymalne wykorzystanie zboża i jego ceny – zauważa Zygmunt Jodko.
Kto powinien pojawić się przy stole i rozmawiać? W ocenie szefa Lubuskiego Związku Rolników, oprócz rolników, przetwórców, przedstawicieli organizacji branżowych, a także Inspekcji Weterynaryjnej, muszą tam znaleźć się także ekonomiści i specjaliści z zakresu monitorowania aktualnej sytuacji rynkowej. Finałem powinien być raport przedstawiony stronie rządowej.
– Niech eksperci zabiorą głos i powiedzą, co można zrobić, aby szybko poprawić sytuację. Tylko merytoryczna dyskusja ma sens, a na stole należy położyć konkretne argumenty i problemy, jakie nas nurtują. To nie jest wielka sprawa, bo każdy w branży wie, co go boli – podkreśla Jodko i przypomina, że ponad dekadę temu tworzono materiały na temat tego, jak rozwijać produkcję trzody chlewnej w Polsce i jakie działania należy podjąć.
Czas na poważną rozmowę na temat odbudowy potencjału
– Dziś musimy do tego wrócić, aby zacząć kompleksową odbudowę. Jednak należy zadać sobie fundamentalne pytanie: jak rolnik ma zdecydować się na inwestycję, skoro nie ma żadnej gwarancji, że za chwilę, dosłownie za płotem nie pojawi się dzik zakażony ASF? – pyta Jodko.
Kluczowym tematem pozostaje więc bioasekuracja i skuteczna walka z ASF na poziomie krajowym. – A z tym dziś jest wielki problem – przyznaje.
Innym tematem jest brak właściwej integracji poziomej, a więc zrzeszania się rolników, tworzenia grup producenckich, spółdzielni. Wiele do życzenia pozostawia także integracja pionowa w zakresie powiązanie gospodarstw zajmujących się hodowlą świń z przetwórstwem i dystrybucją.
– O tym również należy rozmawiać, ponieważ każdy z elementów ma znaczenie, jeżeli chcemy przywrócić produkcję zwierzęcą na odpowiednim poziomie w Polsce – zaznacza Zygmunt Jodko.
Duńskie warchlaki zalewają nasz kraj
Hubert Ojdana, rolnik i hodowca trzody chlewnej z powiatu hajnowskiego w woj. podlaskim zwracał uwagę, że krajowy sektor trzody chlewnej ma ogromne problemy strukturalne, które narastają od wielu lat. Jako przykład wymienia fakt, że polscy producenci świń płacą każdego roku blisko 3,5 mld zł za zakup duńskich warchlaków.
– To jest ok. 7 mln warchlaków rocznie, co przekłada się na 3,5 mld zł. I teraz zastanówmy się, co by było, gdybyśmy mieli w Polsce wyprodukowane rocznie 7 mln warchlaków. Nie tylko wspomniane 3,5 mld zł zostałyby w rękach polskich rolników, ale te pieniądze napędzałyby koniunkturę, napędzałyby rynek trzody chlewnej. Rolnicy mogliby te pieniądze inwestować na polskim rynku – podkreśla Ojdana.
Gospodarz przyznaje, że najlepszą sytuacją dla polskiej gospodarki byłaby ta, w której pieniądze nie wypływałyby z naszego kraju, tylko ciągle krążyłyby, napędzając polski rynek rolniczy.
– Co należy zrobić, żeby nie ściągać warchlaków z Danii, tylko wyprodukować je u nas? W pierwszej kolejności należałoby uprościć przepisy i zachęcić rolników do stawiania chlewni na maciory, czyli do produkcji warchlaków. Należałoby uprościć przepisy administracyjne – wyjaśnił Hubert Ojdana.
"Bez mięsa długo nie pociągniemy"
Rolnik z powiatu hajnowskie mówi wprost: – Bez mięsa to my długo nie pociągniemy. Żeby jednak mięso było, a zwłaszcza wieprzowina, potrzebujemy wsparcia finansowego, bo jak mamy konkurować z Ukrainą czy krajami bloku Mercosur?
Czyli powrót do programów pomocowych jest niezbędny? – Kroplówka jest konieczna. Bez kroplówki nie wygramy ze światem. Trzeba jasno powiedzieć, że albo się zwijamy, albo dajemy kroplówkę finansową – zaznacza Hubert Ojdana.
W jego ocenie przy okrągłym stole dotyczącym produkcji zwierzęcej nie może zabraknąć przedstawicieli zakładów ubojowych. – Także oni dostrzegają problem i widzą, co się dzieje. W ubiegłym tygodniu rozmawiałem z kilkoma zakładami i potwierdzili, że mają coraz większe obawy w tym zakresie – zauważa.
Dziki to problem, z którym sobie nie radzimy
Hubert Ojdana zwraca uwagę, że ze względu na brak wystarczającego odstrzału dzików, w walce z ASF przez ponad 10 lat praktycznie stoimy w miejscu.
– Trzoda chlewna nam przez ten czas, gospodarstwa zajmujące się trzodą chlewną, zmalały praktycznie sześciokrotnie. A populacja dzika jest na tym samym poziomie. Żeby doprowadzić do skutku odbudowę pogłowia trzody chlewnej w Polsce, należy zrobić coś z dzikiem – zaznacza.
– I to nie są takie działania, jak do tej pory mamy zarządzanie populacją dzików przez myśliwych, są okresy karencji, nie można strzelać do lochy. Powinniśmy zrobić z nimi porządek raz a dobrze. Gdybyśmy zrobili to 10 lat temu, nie byłoby tylu przypadków ASF w Polsce – przyznaje Hubert Ojdana.
Zestaw ułatwień służących realizacji inwestycji
Kłopoty dostrzega także inicjatywa #HodowcyRazem, która skupia największe organizacje związane z produkcją zwierzęcą w Polsce. W połowie listopada zwróciła się z mocnym apelem do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
"Zwracamy się z apelem o niezwłoczne opracowanie oraz wdrożenie narodowej strategii rozwoju produkcji zwierzęcej, uwzględniającej aktualne wyzwania sektora, a także konieczność zapewnienia stabilności i bezpieczeństwa żywnościowego kraju" – można było przeczytać w liście.
W ocenie hodowców całościowa strategia powinna być oparta na strategiach sektorowych, osobno dla wołowiny, mleka, drobiu oraz wieprzowiny – traktowanych jako podstawowe obszary produkcji zwierzęcej.
"Każdy z tych sektorów posiada swoją specyfikę, wymaga dedykowanych rozwiązań i wsparcia, dlatego niezbędne jest ich wyodrębnienie w głównych założeniach strategii" – informowali #HodowcyRazem.
Sygnatariusze listu podkreślili, że kluczowym elementem strategii powinien być zestaw ułatwień służących realizacji inwestycji, zarówno w zakresie modernizacji istniejących obiektów hodowlanych, jak i budowy nowych.
"Proponujemy, by podstawą takich działań były wyznaczone strefy produkcji rolnej, w których obowiązywałaby uproszczona procedura uzyskiwania pozwoleń środowiskowych oraz budowlanych – pod warunkiem lokalizacji inwestycji w określonej odległości od zabudowań mieszkalnych, np. minimum 500 metrów. Takie rozwiązanie pozwoli na sprawniejsze wdrażanie nowych technologii i podniesienie konkurencyjności naszych producentów" – przekonywali rolnicy.
Rozwój genetyki hodowlanej ma znaczenie
#HodowcyRazem podkreślili w stanowisku, że strategia musi jasno wskazać na konieczność rozwoju polskiej genetyki zwierząt hodowlanych oraz likwidację barier, które hamują innowacje i wzrost efektywności produkcji, takich jak zakaz stosowania pasz GMO.
"Jednocześnie apelujemy o promocję polskich surowców paszowych, ze szczególnym naciskiem na komponenty wysokobiałkowe. Naturalnym uzupełnieniem takiej strategii powinien być program wsparcia hodowli oraz uprawy roślin wysokobiałkowych, co przełoży się na rozwój krajowego rynku pasz oraz ograniczenie zależności od importu" – zaznaczyli #HodowcyRazem.
Nieodzownym elementem strategii powinno być także wsparcie inwestycji w bioasekurację, jak również ułatwienia w budowie biogazowni i biometanowni, powiązanych z modernizacją i budową nowych obiektów hodowlanych. Tego typu działania nie tylko podnoszą bezpieczeństwo produkcji, lecz także wpisują się w politykę ochrony środowiska oraz rozwoju lokalnej energetyki.
"Strategia powinna objąć zakresem wzmocnienie rolników oraz wzmocnienie konkurencyjności polskiej produkcji zwierzęcej w obliczu postępującej dekarbonizacji w łańcuchu dostaw i otoczeniu w tym w bankach i innych instytucjach finansowych" – podkreślili przedstawiciele organizacji branżowych.
Organizacje branżowe mają kluczową rolę
Na pismo #HodowcyRazem odpowiedziała wiceminister rolnictwa Małgorzata Gromadzka. W dokumencie z 17 grudnia czytamy, że w związku z reformą Wspólnej Polityki Rolnej na lata 2028-2034, Komisja Europejska rozpoczęła w maju 2025 r. z ekspertami państw członkowskich oraz interesariuszami z Grupy Dialogu Społecznego ds. Produktów Zwierzęcych proces konsultacji, którego tematem jest "Wizja dla Rolnictwa i Żywności".
– Celem tej debaty jest zaproponowanie takich mechanizmów wsparcia sektora produkcji i hodowli zwierząt gospodarskich w ramach przyszłej WPR, które z jednej strony uczynią unijny sektor rolny bardziej konkurencyjnym, odpornym i zrównoważonym w obliczu globalnych wyzwań, z drugiej umożliwią zastosowanie w nim rozwiązań dostosowanych do lokalnych oczekiwań. Proces tego strategicznego dialogu ma zakończyć się raportem Komisji Europejskiej w II połowie 2026 r. – informuje Małgorzata Gromadzka.
Jak wiceminister ocenia pomysł narodowej strategii rozwoju produkcji zwierzęcej opartej na strategiach sektorowych? – Należy zauważyć, że dotychczasowa praktyka dotycząca opracowywania tych strategii potwierdza, że to z inicjatywy organizacji branżowych i na ich potrzeby takie strategie są i powinny być opracowywane. Przykładem takiego działania jest wspomniana strategia rozwoju rynku wołowiny, ale także toczące się prace organizacji branżowych nad przygotowaniem strategii dla sektora drobiu i wieprzowiny – podkreśla Gromadzka.
Potrzebne dobre skoordynowanie prac
Co ważne, wiceminister rolnictwa podziela opinię co do potrzeby skoordynowania prac nad przygotowaniem strategii dla rozwoju produkcji zwierzęcej. – W związku z tym Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi zaproponowało realizację przez Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej zadania związanego z koordynacją i prowadzeniem debaty publicznej w zakresie wypracowania założeń do takiej strategii – tłumaczy Małgorzata Gromadzka.
Zadanie to będzie realizowane z udziałem przedstawicieli sektora produkcji zwierzęcej, ekspertów oraz przedstawicieli resortu rolnictwa.
– Zakładamy, że w ramach prac przeprowadzona zostanie analiza uwarunkowań, w tym prognoz rynkowych, regulacyjnych (UE i krajowych) oraz środowiskowych i strukturalnych. Przeprowadzona zostanie również analiza efektów i skuteczności wsparcia sektora produkcji zwierzęcej w ramach obecnej WPR oraz roli sektora jako elementu polskiego rolnictwa, polskiej gospodarki, zrównoważonoci rozwoju wsi i rolnictwa – zaznacza wiceszefowa resortu rolnictwa.
Wiadomo, że prace powinny dotyczyć również "identyfikacji strategicznych dylematów oraz wariantowych ścieżek rozwoju sektora produkcji zwierzęcej i obejmować rekomendacje dla polityki", w tym dla rozwiązań w ramach nowych ram finansowych UE po 2027 roku.
Krzysztof Zacharuk
