Przewagi strukturalne produkcji rolnej
Ukraina ma olbrzymi areał, dobre gleby, skalę produkcji i niskie ceny surowca. Polska – zdecydowanie mniejsze i rozdrobnione gospodarstwa, średniej jakości gleby, wysokie koszty produkcji. To nierówna walka, w której przewaga może powstać tylko tam, gdzie Ukraina jej nie ma: w przetwarzaniu żywności.
Raport „Podzielone plony” opracowany przez Fundację Batorego wskazuje, że przewaga Polski nad Ukrainą w tym sektorze jest miażdżąca:
– „W 2020 roku eksport przetworzonych artykułów spożywczych z Ukrainy wyniósł zaledwie 2,95 mld EUR, podczas gdy w Polsce był wart 18,4 mld EUR” (str. 30–31).
Problem w tym, że ta przewaga istnieje tylko na poziomie przemysłu. Nie dotyczy ona polskich rolników.
Konkurencyjność polskiego eksportu żywności
W ukraińskich sklepach polskie marki są wszędzie. Jak stwierdza raport:
– „Wystarczy zajrzeć do dowolnego ukraińskiego sklepu, aby zobaczyć, że półki z nabiałem czy wędlinami uginają się od produktów przywiezionych z Polski. Dane o wymianie handlowej potwierdzają, że polski eksport żywności do Ukrainy jest znacznie większy niż import stamtąd. Co musi oznaczać, że polscy producenci mają przewagę konkurencyjną i potrafią dotrzeć ze swoją ofertą na wielki sąsiedzki rynek”. (str. 8).
Niestety, polski rolnik w tej relacji jest tylko dostawcą surowca – najsłabszym ogniwem łańcucha, które na otwarciu rynku z Ukrainą traci najwięcej. Raport stawia sprawę wprost:
– „Ukraińskie produkty rolne mogą być tańsze niż polskie odpowiedniki. Napływ taniej żywności z Ukrainy może wywołać presję na ceny, co doprowadzi do trudności w utrzymaniu konkurencyjności przez polskich rolników, zwłaszcza tych mniejszych” (str. 11).
Słaba pozycja gospodarstw w łańcuchu wartości
Brak kooperacji w łańcuchu wartości żywności producentów surowca z przemysłem przetwórczym niszczy opłacalność gospodarstw. Taki wniosek można wysnuć z fragmentu raportu dotyczącego przetwórstwa rolno-spożywczego na Ukrainie:
– „Luki w kooperacji podmiotów sektora rolno-spożywczego, zarówno pionowej, jak i poziomej, są częstym tematem dyskusji politycznych i naukowych w Ukrainie, lecz w ciągu trzech dekad reform nie doprowadziły one do radykalnych zmian i intensyfikacji współpracy” – piszą autorzy raportu. – „Jednocześnie dla zrównoważonego rozwoju Ukrainy niezbędna jest wzmożona uwaga skierowana na wzrost wartości dodanej produkcji w danym sektorze” (str. 83–84).
Te zdania potwierdzają, że ukraiński rolnik przegrywa przez brak udziału w przetwórstwie. Jeśli tak, to polski rolnik – pozbawiony własności i pełnej kooperacji – przegrywa podwójnie: z polskim przemysłem i z ukraińskim surowcem.
Znaczenie wartości dodanej w rolnictwie
„Wartość dodana” to określenie precyzyjnie wskazujące, gdzie są marże w produkcji rolnej – nie w surowcu, lecz w produktach przetworzonych. Zdają sobie z tego sprawę także ukraińskie agroholdingi. Typowym przykładem jest MHP, które nie tylko produkuje drób, lecz kontroluje cały łańcuch – od pasz i hodowli po przetwórstwo i eksport.
Warto przytoczyć w tym miejscu opinię Janusza Wojciechowskiego, byłego komisarza UE ds. rolnictwa, który zabrał głos w dyskusji o tym, czy polskie gospodarstwa są za małe, by przetrwać zmieniające się warunki gry na rynku UE. Wojciechowski, znany orędownik małych gospodarstw, od lat porównuje rolnictwo polskie do włoskiego, mającego podobną strukturę. 1 grudnia na platformie X Wojciechowski napisał:
– „Naprawdę nie w tym rzecz ze gospodarstwa są za małe, tylko w tym, że przetwórstwo rolne jest za wielkie, oderwane od rolników i przejmujące rolniczą wartość dodaną. Rolnicy nie są właścicielami przetwórstwa, tak jak we Włoszech, lecz są jego słabymi klientami”.
Przewaga poza gospodarstwem
Dyskusja o „lukach w kooperacji podmiotów sektora rolno-spożywczego”, którą w Ukrainie prowadzi się od trzech dekad, nie przyniosła zmian poprawiających pozycję rolników w łańcuchu wartości – wskazują autorzy raportu „Podzielone plony”.
Podobnie dzieje się w Polsce: od lat mówi się o tym, że przetwórstwo powinno należeć również do rolników, i od lat tej dyskusji nie towarzyszą trwałe zmiany własnościowe ani wzmocnienie pozycji gospodarstw wobec przetwórstwa.
W tym kontekście teza Janusza Wojciechowskiego, że „przetwórstwo rolne jest oderwane od rolników i przejmuje rolniczą wartość dodaną”, przestaje być oceną polityczną, a staje się opisem ryzyka strukturalnego.
Jeśli rynek ma pozostać miejscem, w którym gospodarstwa mogą konkurować, kluczowe będzie budowanie modeli zwiększających ich udział w wartości tworzonej poza polem.
Albert Katana
Na podstawie: Fundacja Batorego – „Podzielone plony” (W. Czubak, S. Kalinowski, V. Krupin); wpis Janusza Wojciechowskiego na platformie X
