StoryEditor

Burza w Sejmie: rolnicy płacą krocie za duńskie warchlaki, a w kraju szaleje ASF. Jak ratować sektor?

Kolejne ogniska ASF spędzają sen z powiek hodowcom trzody chlewnej w całym kraju. Zrozpaczeni rolnicy apelują do rządu o wsparcie poprzez decyzję o masowym odstrzale dzików, które są głównym wektorem rozprzestrzeniania się wirusa.

11.09.2025., 19:30h

O swoich obawach hodowcy i przedstawiciele organizacji rolniczych mówili 10 września w Sejmie podczas obrad Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony i Rozwoju Polskiej Produkcji Rolnej, któremu przewodniczy posłanka Małgorzata Gromadzka. 

Zespół to otwarta inicjatywa parlamentarna złożona głównie z posłów Koalicji Obywatelskiej, którzy zaprosili rolników do dyskusji na temat odszkodowań za ASF, redukcji populacji dzików, wsparcia bioasekuracji dla wszystkich gospodarstw, a także odbudowy pogłowia trzody chlewnej.

Duńczycy zarabiają na nas fortunę

image
Hubert Ojdana, rolnik z powiatu hajnowskiego
FOTO: Krzysztof Zacharuk

Hubert Ojdana, rolnik z powiatu hajnowskiego w woj. podlaskim zwracał uwagę, że polscy producenci trzody chlewnej płacą każdego roku blisko 3,5 mld zł za zakup duńskich warchlaków.

– To jest ok. 7 mln warchalków rocznie, co przekłada się na 3,5 mld zł. I teraz zastanówmy się, co by było, gdybyśmy mieli w Polsce wyprodukowane rocznie 7 mln warchlaków. Nie tylko wspomniane 3,5 mld zł zostałyby w rękach polskich rolników, ale te pieniądze napędzałyby koniunkturę, napędzałyby rynek trzody chlewnej. Rolnicy mogliby te pieniądze inwestować na polskim rynku – zaznaczył Ojdana. 

Gospodarz przyznał, że najlepszą sytuacją dla polskiej gospodarki byłaby ta, w której pieniądze nie wypływałyby z naszego kraju, tylko ciągle krążyłyby, napędzając polski rynek rolniczy.

– Co należy zrobić, żeby nie ściągać warchlaków z Danii, tylko wyprodukować je u nas? W pierwszej kolejności należałoby uprościć przepisy i zachęcić rolników do stawiania chlewni na maciory, czyli do produkcji warklaków. Należałoby uprościć przepisy administracyjno-biurokracyjne – wyjaśnił Hubert Ojdana

image
Parlamentarny Zespół ds. Ochrony i Rozwoju Polskiej Produkcji Rolnej 10 września 2025 r.
FOTO: Krzysztof Zacharuk

Dzik na co dzień ma się doskonale

Rolnik zwrócił uwagę, że ze względu na brak wystarczającego odstrzału dzików, w walce z ASF przez ponad 10 lat praktycznie stoimy w miejscu.

– Trzoda chlewna nam przez ten czas, gospodarstwa zajmujące się trzodą chlewną, zmalały praktycznie sześciokrotnie. A populacja dzika jest na tym samym poziomie. Żeby doprowadzić do skutku odbudowę pogłowia trzody chlewnej w Polsce, należy zrobić coś z dzikiem – zaznaczył.

– I to nie są takie działania, jak do tej pory mamy zarządzanie populacją dzików przez myśliwych, są okresy karencji, nie można strzelać do lochy. Powinniśmy zrobić z nimi porządek raz a dobrze. Gdybyśmy zrobili to 10 lat temu, nie byłoby tylu przypadków ASF w Polsce – przyznał.

image
Parlamentarny Zespół ds. Ochrony i Rozwoju Polskiej Produkcji Rolnej 10 września 2025 r.
FOTO: Krzysztof Zacharuk

Jesteś w strefie? Masz przechlapane 

Rolnicy narzekali na fakt, że Inspekcja Weterynaryjna oblikatoryjnie likwiduje nie tylko stado świń, gdzie wykryto ASF, ale również w okolicznych gospodarstwach. Podkreślano, że w najgorszej sytuacji są gospodarstwa, które znajdują się w promieniu 10 km. 

Na wątpliwości szybko odpowiedział Krzysztof Jażdżewski, Główny Lekarz Weterynarii, który wyjaśnił, że takie postępowanie jest konieczne, ponieważ skraca to okres obostrzeń na danym terenie.

– W przeszłości dochodziło do sytuacji, gdy brak wybicia świń w okolicy skutkował pojawieniem się ASF w innych gospodarstwach w kolejnych tygodniach. I przez to wszystkie obostrzenia trwały dłużej, niż powinny – przyznał.

Podczas dyskusji zwracano uwagę, że w strefach cena uzyskiwana za tuczniki jest 50 zł niższa niż na rynku. I to w przypadku, kiedy świnie nie są przerośnięte. Kiedy zwierzęta przerosną na skutek blokady wywozu, sytuacja staje się jeszcze trudniejsza.

"Trzymajmy się, normalnie to już ręce opadają"

image
Estera Gutowska ze Związku Zawodowego Rolnictwa "Samoobrona"
FOTO: Krzysztof Zacharuk

Estera Gutowska ze Związku Zawodowego Rolnictwa "Samoobrona" stwierdziła, że polskie rolnictwo nie będzie dobrze funkcjonowało, jeżeli ceny skupu zbóż będą tak niskie jak obecnie.  

– No Chryste Panie, trzymajmy się, normalnie to już ręce opadają. Jak ci młodzi rolnicy, którzy są na gospodarstwach, mają uwierzyć, że będzie lepiej? Każdy chce się rano obudzić, że nie ma długu, że nie ma zobowiązań, że nie przyjdzie do niego komornik. Rolnik nie chce stać na barykadach i toczyć boju, tylko chce mieć spokój – zaznaczyła.

– On chce iść na to pole, zrobić co ma do zrobienia, przyjść do domu, zjeść kolację z rodziną, rano wstać wypoczęty do dalszej pracy. Tego chce każdy, czyli pewności i bezpieczeństwa – podkreśliła Gutowska.

Ludzie boją się wyjść do parku z psem

image
Jan Ogił, prezes Stowarzyszenia dla Powiatu 
FOTO: Krzysztof Zacharuk

Jan Ogił, prezes Stowarzyszenia dla Powiatu przyznał, że z dzikiem jest bardzo wielki problem i to nie tylko na wsi, ale również w miastach, gdzie dziki pustoszą śmietniki. – W Olsztynie na przykład ludzie mają problem wyjść do parku wieczorem z psem. Sam tego byłem świadkiem – przyznał.

W jego ocenie odbudowa pogłowa trzody chlewnej w Polsce nie będzie możliwa bez zapewnienia bezpieczeństwa w odniesieniu do dzików. – Jeżeli rolnik zainwestuje, podpisze hipotekę, a dalej w okolicy będzie dzik i za rok czy dwa okaże się, że trzeba wybić stado, to prawdziwa katastrofa – wyjaśnił.  

– Jeśli mamy w domu myszy, to rozkładamy trutkę. Jeśli mamy dziki, to trzeba je wyeliminować odstrzałem. Dalsza próba jakiejkolwiek odbudowy pogłowia świń bez zmian, czy to w prawie łowieckim, czy w dopuszczeniu szerszej grupy ludzi do polowań, spali na panewce. Ogólnie środowisko myśliwych w większości jest środowiskiem hermetycznym, gdzie zwykły rolnik jest niepotrzebny – skwitował. 

image
Arkadiusz Flipek, burmistrz Czemiernik w woj. lubelskim
FOTO:

Kiedys to było świńskie zagłębie, a dziś...

Arkadiusz Flipek, burmistrz Czemiernik na Lubelszczyźnie ubolewał nad tym, że kiedyś ten rejon słynął z hodowli świń, jednak kolejne ogniska ASF wyeliminowały większośc hodowli. 

– Rolnicy mówią, że naprawdę będzie im ciężko wrócić do hodowli. Przede wszystkim są zbyt małe kwoty rekompensat i niepewność co będzie za pół roku. Gospodarze obawiają się, że jeżeli spełnią warunki biosekuracji i odnowią hodowlę, pojawią się dziki i wszystko zacznie się od początku – podkreślał.

Ten głos poparł Tomasz Jurzyk ze Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych Orka, który przyznał, że jeżeli chodzi o hodowlę świń, to sytuacja w Polsce jest wręcz dramatyczna i nic nie zapowiada poprawy.

Krzysztof Zacharuk

Krzysztof Zacharuk
Autor Artykułu:Krzysztof Zacharuk
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
04. grudzień 2025 22:53