Trump grozi, Bruksela ustępuje
Unia Europejska zawarła umowę handlową z USA. 21 sierpnia Komisja Europejska opublikowała "Wspólne oświadczenie w sprawie ram porozumienia między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską dotyczącego wzajemnego, uczciwego i zrównoważonego handlu".
Komisja podkreśla, że umowa ta "odzwierciedla uznanie przez Unię Europejską obaw Stanów Zjednoczonych". Ten eufemizm to przetłumaczone na język dyplomacji słowa prezydenta USA Donalda Trumpa z 26 lutego br.:
- Bądźmy szczerzy, Unia Europejska została utworzona po to, by wyrolować Stany Zjednoczone. Taki jest jej cel i wykonali dobrą robotę. Ale teraz ja jestem prezydentem - powiedział Trump i ogłosił, że obłoży import towarów z UE wysokimi cłami.
Von der Leyen na polu golfowym
Bruksela zareagowała natychmiast. Reakcja polegała na przemiennych zapewnieniach o gotowości do bolesnego odwetu i do ustępstw "w celu redukcji unijnej nadwyżki w handlu z USA". Unijny komisarz ds. handlu Marosz Szefczovicz rozpoczął negocjacje z administracją Prezydenta USA.
W lipcu ogłoszono, że obie strony doszły do porozumienia. Aby je podpisać przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen musiała polecieć do na prywatne pole golfowe Donalda Trumpa w Turnberry w Szkocji, gdzie prezydent spędzał wakacje. Jak informowało Politico, dokument określający relacje handlowe UE-USA został podpisany dopiero, gdy Trump umieścił piłkę w 18 dołkach.
Komisja Europejska ogłosiła sukces - UE zgodziła się na obciążenie swojego eksportu cłami w wysokości 15% w zamian za... kupowanie z USA gazu LNG o wartości 250 miliardów dolarów rocznie do końca kadencji Trumpa.
Krytyka i kolejne negocjacje
To porozumienie zostało skrytykowane przez większość ekspertów i polityków UE. Premier Francji François Bayrou napisał na platformie X: "To mroczny dzień, kiedy sojusz wolnych narodów, zjednoczonych w celu obrony swoich wartości i interesów, godzi się na podporządkowanie" - wśród wielu opinii ten komentarz był naprawdę delikatny.
Wobec powszechnej krytyki komisarz Szefczovicz podjął kolejne negocjacje, których efekt upubliczniono we wspomnianym oświadczeniu sygnowanym przez Dyrekcję Generalną KE ds. Handlu i Bezpieczeństwa Gospodarczego.
UE uwzględnia obawy USA
Nowe porozumienie przedstawiane jest jako sukces:
- Niniejsza Umowa Ramowa stanowi konkretny dowód naszego zaangażowania na rzecz sprawiedliwego, zrównoważonego i wzajemnie korzystnego handlu i inwestycji. (...) wzmocni nasze stosunki handlowe i inwestycyjne – jedne z największych na świecie – i ożywi reindustrializację naszych gospodarek – czytamy w oświadczeniu.
Jednak w następnym zdaniu UE informuje, że "uwzględniła obawy USA" jeśli chodzi o "rozwiązanie problemu nierównowagi handlowej". I to zdanie jest kluczowe. Przyjrzyjmy się bowiem, czy sukces w rozumieniu Brukseli to także sukces w rozumieniu rolników.
USA-UE: 1:0
Punkt 1 "kluczowych terminów" porozumienia mówi:
"Unia Europejska zamierza znieść cła na wszystkie amerykańskie towary przemysłowe oraz zapewnić preferencyjny dostęp do rynku dla szerokiej gamy amerykańskich owoców morza i produktów rolnych, w tym orzechów drzewnych, produktów mlecznych, świeżych i przetworzonych owoców i warzyw, żywności przetworzonej, nasion, oleju sojowego oraz mięsa wieprzowego i bizonów".
Czyli import produktów rolnych z USA do UE będzie bezcłowy. I to wszystko, co we "Wspólnym oświadczeniu o uczciwym i zrównoważonym handlu" z USA jest powiedziane o produktach rolnych. Można jednak wywnioskować, że eksport produktów rolnictwa UE do USA będzie obłożony cłem w wys. 15% - i wydaje się, że Komisja Europejska uznaje to za sukces negocjacji.
– "Stany Zjednoczone zobowiązują się do stosowania wyższej stawki taryfowej MFN (Najwyższego Uprzywilejowania) lub stawki taryfowej w wysokości 15%, składającej się z taryfy MFN i taryfy wzajemnej, na towary pochodzące z Unii Europejskiej" – czytamy w pkt 2. Informacja jest czytelna - sukcesem jest zgoda USA na 15% zamiast 25%, które zapowiadał prezydent Trump.
Żadnych ulg dla rolników z UE
Nic dziwnego, że Copa-Cogeca 21 sierpnia stwierdza: Porozumienie UE–USA – Bruksela ustępuje, rolnictwo nie dostaje nic.
– "Pomimo publicznych zapowiedzi przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, wygłoszonych w Szkocji i dotyczących potencjalnych porozumień typu „zero za zero” w sprawie ceł na niektóre produkty rolne – wspólne oświadczenie nie przewiduje żadnych ulg dla europejskich producentów" – czytamy w oświadczeniu w tej sprawie.
Cios w europejskie rolnictwo
– "Umowa ta zapewnia lepszy dostęp do rynku amerykańskim produktom rolno-spożywczym, podczas gdy producenci z UE muszą zmierzyć się z wyższymi cłami – teraz rosnącymi do 15% – na kluczowe produkty eksportowe. Ten jednostronny wynik jest nie tylko nieuzasadniony – jest głęboko szkodliwy dla sektora, który już stoi w obliczu rosnących kosztów, ograniczeń regulacyjnych i coraz większej konkurencji globalnej".
Komisja Europejska nie wywalczyła nawet obniżki ceł na wino i napoje spirytusowe, co nie tylko było "minimalnym oczekiwaniem" unijnych eksporterów z branży spożywczej, ale było też popierane przez "interesariuszy z USA".
- Niestety, tutaj nam się nie udało… ale drzwi nie są zamknięte na zawsze” - tyle na ten temat powiedział Politico komisarz ds. handlu Marosz Szefczovicz.
Rolnictwo na marginesie UE
Być może "drzwi nie są zamknięte na zawsze". Prawdopodobnie jednak nie zostaną one otwarte dla rolników z Unii Europejskiej. Ta umowa, za którą po stronie Unii Europejskiej odpowiada Komisja Europejska, jest w zasadzie potwierdzeniem obserwowanego od dawna podejścia do rolnictwa jako towaru, za który kupuje się inne towary. Niestety, niezbyt drogiego dla Komisji.
- "To porozumienie potwierdza niepokojący trend: rolnictwo jest konsekwentnie spychane na dalszy plan w negocjacjach handlowych UE. Wzywamy Komisję, aby wyjaśniła, w jaki sposób ten rezultat wpisuje się w deklarowane cele dotyczące strategicznej roli naszego sektora w Europie, odporności obszarów wiejskich i uczciwego handlu, oraz aby przedstawiła natychmiastowe kroki w celu złagodzenia negatywnych skutków" - apeluje Copa-Cogeca.
Uczciwy i zrównoważony handel...
Ale przecież przewodnicząca Komisji Europejskiej wyjaśniła to już 27 lipca, na polu golfowym Donalda Trumpa w Szkocji:
– "Ustabilizowaliśmy się na jednej stawce celnej w wysokości 15% dla zdecydowanej większości eksportu UE. Stawka ta obowiązuje w większości sektorów, w tym w przemyśle samochodowym, półprzewodnikach i farmaceutycznym. Te 15% to jasno określony pułap. Nie ma kumulacji. Obejmuje wszystko. Daje to zatem bardzo potrzebną jasność naszym obywatelom i przedsiębiorstwom. To absolutnie kluczowe" - oświadczyła Ursula von der Leyen.
Mamy więc jasność: unijne towary rolne – 15% ceł, amerykańskie - 0%. To naprawdę "uczciwy i zrównoważony handel"...
Albert Katana
