Nadpodaż mleka w Europie, presja na ceny w Polsce
– W Europie produkujemy obecnie dużo mleka. Jeśli chodzi o wzrost rok do roku, jesteśmy na naprawdę wysokim poziomie, a na rynku, mleka jest obecnie zbyt dużo, co wywiera presję na producentach i ceny produktów mlecznych – wskazywał Phillip Goetz w rozmowie z red. Janem Bebą podczas X Forum Rolników i Agrobiznesu w Poznaniu. IFCN obserwuje szczegółowo zarówno rynek unijny, jak i polski. Z danych wynika, że nasza produkcja rośnie w dość stabilnym tempie.
– Widzimy dość stabilną dynamikę wzrostu produkcji mleka na poziomie około 2% w ciągu ostatnich lat i spodziewamy się, że ta tendencja się utrzyma. Chociaż ceny mogą być teraz niższe, to nadal są stosunkowo dobre w porównaniu z innymi krajami europejskimi – ocenia ekspert.
Dodaje jednak, że "obecnie presja na polski rynek wynika z całej tej nadpodaży mleka w Europie".
Koszty dziś pokryte, ale przetrwają najlepsi
Na razie wielu rolników podkreśla, że ceny mleka jeszcze pozwalają pokryć koszty. Goetz ostrzega jednak, że to nie jest stan gwarantowany na przyszłość.
– Cena mleka pokrywa koszty, a my musimy być na bieżąco i wyprzedzać wszystkie przyszłe wyzwania, które mogą pojawić się wraz z niższymi cenami i korzyściami skali – mówił ekspert IFCN.
Receptą ma być stopniowy rozwój i poprawa efektywności. – Rozwój na większą skalę, wzrost efektywności, to najwłaściwszy sposób na rozwój i przetrwanie w przyszłości. Ponieważ jeśli masz mniejsze gospodarstwo, trudniej jest obniżyć koszty lub je zredukować niż w przypadku większego gospodarstwa - podkreśla ekspert.
Rodzinne gospodarstwa to atut
Polska pozostaje krajem rodzinnych gospodarstw mlecznych – i to, zdaniem IFCN, jest atut.
– Prawie wszystkie gospodarstwa należą do rolników, a nie do banku. Tego nie widzimy obecnie w Polsce – podkreśla Goetz, zestawiając nasz model z sytuacją np. w Danii, gdzie "gospodarstwo nie należy do samego rolnika, lecz do banku, ponieważ jest to ogromny dług".
Ekspert nie namawia Polaków do kopiowania skali znanej z USA. – Nie oznacza to, że teraz będziecie musieli rozwijać gospodarstwa takie jak te w USA, gdzie jest ponad 1000 krów. Nie, to również nie jest właściwa droga naprzód. Dlatego powinniście rozwijać się powoli – zaznacza.
Jako docelowy kierunek wskazuje gospodarstwa średniej wielkości. – Przechodzimy do dwóch poziomów, na przykład do gospodarstw liczących 100 do 500 krów, aby w pełni wykorzystać ich potencjał, a jednocześnie nie przesadzać z ilością - mówił Goetz.
Automatyzacja nie tylko dla wydajności, ale i dla poprawy jakości życia i pracy
W ostatnich latach w Polsce – także dzięki dotacjom – mocno przyspieszyły inwestycje w roboty udojowe i inne systemy automatyzacji. To trend szczególnie widoczny w gospodarstwach rodzinnych.
– Automatyzacja jest ważnym czynnikiem i sposobem na wspieranie rodzin, aby miały więcej wolnego czasu, a także na zwiększenie wydajności, na przykład produkując więcej przy mniejszej ilości paszy – mówi Goetz. Jak podkreśla, kluczowe jest lepsze wykorzystanie danych i precyzyjne żywienie.
– Można to wykorzystać również do automatyzacji systemów dozujących paszę. Wszystko po to, aby producenci naprawdę zrozumieli, czego potrzebuje krowa, aby w pełni wykorzystać jej możliwości w efektywny sposób, a tym samym obniżyć koszty jednostkowe produkcji 1 kg mleka - zaznacza ekspert.
Globalna luka w podaży – szansa dla Polski
W dłuższej perspektywie światowy rynek mleka może się odwrócić na korzyść eksporterów.
– Na świecie pojawi się luka między podażą a popytem. W rezultacie nie będziemy produkować wystarczającej ilości mleka, aby zaspokoić cały rosnący popyt, co może być dobrą okazją dla Polski – prognozuje przedstawiciel IFCN.Zwraca uwagę, że część krajów Europy Zachodniej traci impet rozwojowy.
– Polska ma silny i dobry potencjał do dalszego rozwoju i zaspokojenia rosnącego popytu, ponieważ widzimy, że kraje takie jak Niemcy, Holandia, Dania i Francja borykają się z problemami - mówi. W tej sytuacji "produkcja, szczególnie w Polsce, może przejąć wiodącą rolę w Europie, aby wypełnić lukę i produkować więcej mleka, a tym samym pomóc światu w walce z ubóstwem i głodem".
Mleko bio, A2 i inne nisze?
Zapytany o nowe trendy – mleko ekologiczne czy A2 – Goetz studzi emocje. Jego zdaniem to wciąż produkty niszowe, silnie zależne od zamożności konsumentów.
– To niszowe produkty, a ich popularność zawsze zależy od rynku i zachowań konsumentów w danym kraju" – zaznacza, wskazując przykłady Austrii, Szwajcarii i południowych Niemiec. Jednocześnie ostrzega przed łączeniem boomu inwestycyjnego ze słabnącą siłą nabywczą.
– Gdy tylko pojawi się inflacja, a do tego dojdą wysokie ceny mleka, zwłaszcza w przypadku biomleka, może nastąpić nadpodaż, a wtedy takie mleko stanie się zbyt drogie - podkreśla ekspert. W efekcie konsumenci wracają do standardowego produktu" i "szukają po prostu najtańszego rozwiązania". Nisze pozostaną, ale tylko przy rozsądnej podaży.
– Chodzi po prostu o to, żeby nie przesadzić z podażą danego produktu na rynku, nie zniszczyć całego rynku - mówi ekspert.
Podsumowując, Phillip Goetz pozytywnie ocenia kierunek rozwoju krajowego mleczarstwa:
– Myślę, że Polska jest na dobrej drodze i ma silną pozycję w Europie, zwłaszcza w kontekście rozwoju rynku średniej wielkości - zaznaczył Goetz. Według IFCN, jeśli polskie gospodarstwa rodzinne połączą stopniowe zwiększanie skali, inwestycje w efektywność i rozsądną automatyzację z ostrożnym finansowaniem, mają realną szansę, by stać się jednym z filarów rynku mleka w Europie.

