StoryEditor

BVD w oborze: każdy hodowca krów zna tą chorobę, ale czy potrafimy sobie z nią radzić?

BVD, czyli wirusowa biegunka bydła (Bovine Viral Diarrhoea), to choroba, która nie zawsze daje spektakularne objawy, ale potrafi spustoszyć niejedno gospodarstwo. Jak można ją rozpoznać, leczyć, ale przede wszystkim jak jej zapobiegać?

20.12.2025., 20:00h

Nie ma choroby zakaźnej, która przynosiłaby większe straty ekonomiczne niż BVD. To wirus, który potrafi się rozwijać po cichu. Hodowcy często nie widzą problemu, dopóki nie pojawią się poważne objawy – mówi lekarz weterynarii Paweł Kamiński. Właściciele stad, w których choroba przebiega łagodniej, często nie uważają tego wirusa za problem, ponieważ mają straty, które nie są widoczne gołym okiem.

– Wniknięcie BVD do stada najczęściej następuje przez wprowadzenie zwierząt trwale zakażonych (PI – persistently infected). Wystarczy zakup jednej jałówki lub cielęcia PI, by choroba szybko rozprzestrzeniła się na całe stado – wyjaśnia ekspert. BVD może przenosić się również pośrednio – poprzez kontakt z zakażonym bydłem, a także przez ludzi, sprzęt i pojazdy, które odwiedzają różne gospodarstwa. Nie bez znaczenia jest także nasienie zakażonych buhajów, używane do inseminacji.

Objawy i rozpoznanie

Zakażenie BVD nie ma charakterystycznych, typowych dla wirusa objawów.

– Coś, co powinno zaniepokoić hodowcę, to na pewno zwiększona liczba biegunek i upadków u cieląt, słabsze przyrosty. U dorosłych zwierząt to głównie więcej resorpcji zarodków, ronień, spadek mleczności (o ok. 5%), problemy z rozrodem. BVD jest chorobą immunosupresyjną (obniża odporność krów), co powoduje również większą podatność na zachorowania na poporodowe zapalenia macicy, czy też mastitis – tłumaczy specjalista. Każde pojawienie się takich symptomów w stadzie lub nagłe zwiększenie przypadków chorych zwierząt powinno być wskazaniem do wykonania badań w kierunku chorób zakaźnych.

– Mamy dwa rodzaje badań, badanie serologiczne polega na wykrywaniu przeciwciał w surowicy, przez pobranie próbek od 10% zwierząt w stadzie. Inną, prostszą, ale niedającą 100% pewności jest badanie PCR mleka zbiorczego – mówi weterynarz. Koszt badania serologicznego to ok. 30 zł za próbkę. Jeśli w badaniu serologicznym zostaną wykryte przeciwciała, oznacza to, że zwierzę miało kontakt z wirusem.

Trwale zakażone

image
Od cieląt poniżej 3 miesiąca życia do badania PCR na obecność wirusa pobieramy wycinek tkanki ucha.
FOTO: Zieja

Po wykryciu przeciwciał w badaniu serologicznym musimy znaleźć źródło zakażenia.

– Najważniejszym elementem walki z zakażeniem BVD jest znalezienie zwierząt PI, czyli zwierząt, które są trwale zakażone wirusem i rozsiewają go w stadzie – zaznacza ekspert. Wtedy należy pobrać krew od każdego zwierzęcia w stadzie powyżej 3. miesiąca życia lub wycinek tkanki z ucha u młodszych zwierząt. Laboratorium puluje próbki po 20 sztuk i łączy je w jedną, a następnie wykonuje test PCR (koszt ok. 150 zł).

– Jest to test PCR, dlatego że on już nie szuka przeciwciał, tylko antygenu, czyli samego wirusa. Jeżeli w danej puli PCR wyjdzie dodatni, oznacza to, że mamy tam BVD i wtedy wykonuje się kolejny test ELISA, który również jest skierowany na wirusa, ale już każdą próbkę badamy osobno – wyjaśnia Paweł Kamiński. Koszt testu ELISA to kilkadziesiąt złotych. Zwierzę, u którego wykryjemy antygeny, czyli wirusa, jest trwale zakażone, czyli PI.

– Jeśli mamy taką możliwość, powinniśmy odizolować wszystkie dodatnie sztuki i zbadać ponownie za ok. 3 tygodnie testem ELISA, ponieważ podczas pierwszego badania krowa mogła być w trakcie zakażenia i mieć w sobie wirusa. Jeśli nie jest to zwierzę PI, to w drugim badaniu powinno być ujemne – mówi lekarz weterynarii.

Krowa trojańska

Trwałe zakażenie powstaje podczas ciąży.

– Jeżeli krowa zarazi się wirusem BVD do 40. dnia ciąży, to najczęściej spowoduje to wczesne poronienie lub wchłonięcie zarodka. Natomiast jeśli zarazi się między 40. a 120. dniem ciąży, płód nie ma jeszcze rozwiniętego układu odpornościowego. Wtedy jego organizm uznaje wirusa za część siebie – rodzi się cielę zakażone na całe życie i rozsiewające ogromne ilości wirusa w stadzie przez wszelkiego rodzaju wydzieliny (ślina, kał, mocz) – wyjaśnia specjalista. Może się więc zdarzyć, że kupujemy tzw. krowę trojańską, która sama jest zdrowa, ale urodzi zwierzę PI. Każda sztuka PI powinna być od razu wyeliminowana ze stada.

Profilaktyka

image
FOTO: Zieja

Kolejnym krokiem po pozbyciu się zwierząt trwale zakażonych jest zaszczepienie stada.

– Mamy do wyboru szczepionki żywe oraz inaktywowane. Żywe dają lepszą odpowiedź immunologiczną, ale mogą mieć również efekty uboczne. Lekarz weterynarii opiekujący się stadem wraz z hodowcą podejmują decyzję o wyborze szczepionki – mówi ekspert. Średnioroczny koszt szczepienia zwierzęcia to 50–70 zł. Najczęściej szczepi się raz do roku zwierzęta powyżej 3. miesiąca życia.

– Należy pamiętać, aby w przypadku szczepień raz w roku upewnić się, że każda jałówka przed kryciem została uwzględniona w poprzednim szczepieniu (mogła nie mieć jeszcze 3 miesięcy) i w razie potrzeby doszczepić te zwierzęta, które będą gotowe do pierwszej inseminacji – dodaje weterynarz. Często wśród hodowców krąży opinia, że po jakimś czasie można przestać szczepić na BVD. Czy to prawidłowe myślenie?

– Według mnie na BVD powinno być zaszczepione każde stado w Polsce, bez względu na to, czy jest zakażone, czy nie, ponieważ jest to choroba, która bardzo łatwo przenosi się na stado i przynosi duże straty ekonomiczne tak, że taniej jest szczepić nawet stado, które nie jest zakażone, niż potem ponosić koszty związane z wystąpieniem tej choroby i z jej zwalczaniem – podkreśla Paweł Kamiński.

Trzy filary

Równie kluczowe w ochronie stad przed BVD jest badanie nowych zwierząt przed wprowadzeniem, przestrzeganie zasad bioasekuracji i kontrola źródeł materiału hodowlanego.

– Najlepiej oczywiście nie kupować zwierząt z zewnątrz, ale jeśli już musimy to zrobić, powinniśmy znać status chorób zakaźnych w stadzie, z którego kupujemy. Można poprosić o pokazanie dowodu w postaci zaświadczenia o szczepieniu lub badania na choroby zakaźne – mówi lekarz weterynarii. Dodaje, że normą w hodowli bydła powinno być izolowanie nowo przybyłych zwierząt na kwarantannie przez co najmniej 3–4 tygodnie oraz badanie krwi.

– Uważam, że są trzy podstawowe filary walki z BVD – bioasekuracja, szczepienie i diagnostyka. Złotym standardem powinien być monitoring chorób zakaźnych w stadzie, czyli wykonanie minimum raz na 6 miesięcy badań kontrolnych – zaznacza Kamiński.

Diagnostyka w stadach szczepionych bywa utrudniona, ponieważ przeciwciała poszczepienne mogą maskować wynik testów serologicznych. Dlatego pomocne są metody oparte na wykrywaniu wirusa, takie jak test PCR mleka zbiorczego. Jego obecność w mleku świadczy o aktywnej infekcji w stadzie, jednak jego brak nie świadczy o tym, że wirusa nie ma.

– Najlepsze diagnostycznie będzie zbadanie krwi jałówek, które nie były jeszcze szczepione – najlepiej w wieku powyżej 3 miesięcy. W zdrowym, wolnym od BVD stadzie takie zwierzęta nie powinny mieć przeciwciał. Liczbę badanych sztuk dobiera lekarz weterynarii, uwzględniając wielkość i strukturę stada – mówi specjalista.

Podsumowując – nawet po oczyszczeniu stada i wprowadzeniu szczepień, regularna kontrola oraz przestrzeganie zasad bioasekuracji są niezbędne. To jedyna droga, by utrzymać stado wolne od BVD i uniknąć kosztownych strat, wynikających z ponownego pojawienia się choroby.

Dominika Zieja
Autor Artykułu:Dominika Zieja
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
20. grudzień 2025 22:01