Szacuje się, że przez pierwsze trzy miesiące tego roku liczba stad zmalała o 1170. Tylko Wielkopolska, która jest świńskim zagłębiem, traci przeszło 1,2 tys. sztuk trzody dziennie! Niestety, nic nie zapowiada poprawy.
Ewidentnie przegrywamy konkurencję
Od lat mówi się o strategii odbudowy pogłowia trzody chlewnej w Polsce, ale niewiele z tego wynika.
– Rzeczywiście wiele się mówi, ale wyniki są mierne – przyznaje wprost minister Czesław Siekierski.
– Stąd nasze działania, aby zwiększyć nakłady środków unijnych na wsparcie rolników, którzy prowadzą produkcję trzody chlewnej. Chcemy poprawić ich konkurencyjność – dodaje.
Szef resoru rolnictwa zwraca uwagę, że zła sytuacja na świńskim rynku ma miejsce od wielu lat. – To nie jest tak, że jest to wynik ostatniego roku czy dwóch lat. To także wynika z problemów związanych z ASF i pewnie zbyt małego wsparcia dla producentów trzody – zauważa minister.
Siekierski dostrzega także problem po stronie kosztowej: – Produkcję mamy prowadzoną po zbyt wysokich kosztach, stąd przegrywamy konkurencję z Niemcami czy Danią.
– Musimy zaproponować pewne zmiany związane z wielkością skali produkcji, inaczej będziemy przegrywać. 75% warchlaków importujemy, dlatego wprowadziliśmy w ramach programów i środków unijnych, które są w Krajowym Planie Strategicznym dla WPR, a także z Krajowym Planie Odbudowy (KPO) wsparcie dla produkcji trzody – tłumaczy minister.
Jest słabo lub bardzo słabo
Czesław Siekierski zwraca uwagę, że produkcja zwierzęca w Polsce to nie tylko świnie, ale również drób, bydło mięsne i bydło mleczne. – Mamy największą produkcję drobiu w Europie, z czego 52% eksportujemy. Mamy silną pozycję mleka i wołowiny. 40% produkcji polskiej żywności wysyłamy na eksport – podkreśla polityk PSL.
Dane rzeczywiście są krzepiące, ale najwyraźniej nie przekonują rolników, ponieważ 72,5% hodowców uznaje sytuację w sektorze trzody chlewnej za słabą lub bardzo słabą. Tylko 13,9% ocenia ją jako średnią, a pozytywnie postrzega ją jedynie 13,6%, wynika z ankiety przeprowadzonej wśród producentów świń przez Gobarto Hodowca, realizatora programu Gobarto 500.
Fatalne nastroje wśród rolników
Ponad dwie trzecie rolników uważa, że w 2024 roku hodowla świń była nieopłacalna (34,8%) lub bardzo nieopłacalna (27,5%). Tylko 11,4% ankietowanych oceniło jej rentowność jako opłacalną, a 3,7% za bardzo opłacalną. Co piąty producent (22,6%) przyznał, że sytuacja finansowa gospodarstwa nie przyniosła ani zysków, ani strat.
W związku z trudną sytuacją na rynku trzody chlewnej wielu hodowców rezygnuje z dalszych inwestycji w swoje gospodarstwa. Ponad połowa (52%) deklaruje, że w 2025 roku nie planuje żadnych inwestycji, a co czwarty hodowca (26,3%) zamierza wręcz ograniczyć skalę produkcji.
Drobne inwestycje planuje 11,8% ankietowanych, a tylko co dziesiąty hodowca (9,9%) przewiduje znaczne inwestycje, takie jak modernizacja gospodarstwa czy wdrożenie nowych technologii.
Krzysztof Zacharuk
