Niemcy wypłacają rekompensaty za szkody od gęsi
Rolnicy z północnych Niemiec mogą liczyć na nadzwyczajną pomoc, jeśli ich plony zniszczyły dzikie gęsi. Jak podaje portal topagrar.com, do połowy czerwca 100 gospodarstw ze Szlezwiku-Holsztynu złożyło wnioski o odszkodowanie w ramach specjalnej dyrektywy dotyczącej szkód wyrządzonych przez ptaki migrujące. Na ten cel zarezerwowano nawet 350 tys. euro – czyli ok. 1,5 mln zł.
Niemiecki rząd kraju związkowego chwali się, że nowy system działa sprawnie i bez zbędnej biurokracji. Rolnik może otrzymać od 500 do nawet 25 tys. euro (czyli od ok. 2,2 tys. do 109 tys. zł) w zależności od wielkości szkody i powierzchni uszkodzonego pola. Warunkiem jest wcześniejsza ocena strat przez eksperta lub ubezpieczyciela. Ryczałtowe stawki mają uprościć cały proces.
- Informacje zwrotne z terenu są dla nas ważnym punktem odniesienia – mówi minister rolnictwa Szlezwiku-Holsztynu Werner Schwarz, cytowany przez topagrar.com. – Będziemy uważnie oceniać wdrażanie programu.
Szkody mogą sięgać nawet 1000 euro za hektar
Choć rolnicy chwalą samo istnienie systemu nie wszyscy są zadowoleni ze stawek. W komentarzu do artykułu jeden z gospodarzy zwraca uwagę, że w przypadku szkód na łąkach, koszt może sięgać nawet 700-1000 euro/ha. Rolnik Willy Toft napisał: „To i tak postęp, ale jeśli zaakceptujesz »jałmużnę«, możesz zrezygnować ze szkód, które faktycznie zostały wyrządzone”.
W praktyce największe szkody wyrządzają gęsi na wiosnę i jesienią, kiedy przelatują przez północne Niemcy. Nowy system przewiduje odszkodowania za straty poniesione między 1 października a 31 maja.
W Polsce rolnicy zostają sami z problemem dzikiego ptactwa
A jak wygląda to w Polsce? Krótko mówiąc – źle. Choć temat szkód od dzikiego ptactwa poruszany jest od lat, systemowych rozwiązań wciąż brak. W opublikowanym dwa dni temu artykule pisaliśmy o dramatycznych stratach w kukurydzy – sięgających kilkunastu tysięcy złotych – które wyrządziły ptaki w powiecie nowotomyskim. Rolnicy załamują ręce, bo nie mają gdzie zgłosić strat, a ubezpieczyciele rozkładają ręce.
Co więcej, jak relacjonowaliśmy wcześniej, na Podlasiu stada liczące dziesiątki tysięcy gęsi potrafią w kilka godzin zniszczyć zasiewy pszenicy czy pszenżyta. Rolnicy mówią wprost – to nie kilka ptaków, to naloty, po których pole wygląda jak po przejściu dzików.
Brak prawa, brak wypłat, brak odpowiedzialności
W Polsce rolnicy nie mogą liczyć na odszkodowania za szkody powodowane przez ptaki takie jak gawronie, kruki czy żurawie – chyba że chodzi o gatunki objęte ochroną (np. żubry, bobry, wilki). Za ptaki nikt nie chce odpowiadać: ani RDOŚ, ani Skarb Państwa, ani PZŁ, ani ubezpieczyciele.
KRIR już kilka razy apelował do Ministerstwa Klimatu i Środowiska o stworzenie systemu rekompensat – ostatnio w lutym i marcu br. Mimo licznych pism i oficjalnych zapytań resort odpowiadał, że szkody trudno oszacować, a populacje ptaków migrujących są trudne do kontrolowania. Ministerstwo sugeruje zamiast tego dopłaty za „usługi ekosystemowe”, ale to wciąż teoria.
Projekt ustawy w Sejmie, ale bez przełomu
W Sejmie procedowany jest projekt ustawy, który miałby objąć część ptaków systemem rekompensat – np. gęsi białoczelne, łabędzie czy żurawie. Ale lista nie obejmuje krukowatych, które sieją największe spustoszenie w uprawach takich jak kukurydza.
W dodatku projektu przewiduje, że rolnik miałby składać wniosek o odszkodowanie nie do RDOŚ, a do KOWR. Tymczasem już dziś wielu rolników zgłasza, że problem jest ignorowany przez każdą instytucję.
Niemcy płacą, Polska dyskutuje
Podczas gdy niemieccy rolnicy mogą otrzymać nawet 100 tys. zł rekompensaty za szkody od gęsi, polscy gospodarze zostają z pustym polem i rachunkami za regenerację upraw. Muszą też składać wnioski o możliwość legalnego płoszenia ptaków – co wielu uważa za absurd.
Gospodarze pytają wprost: skoro państwo chroni ptaki, to dlaczego nie chroni rolników? W sytuacji, gdy cała produkcja rolna jest coraz droższa, a ceny zbóż spadają, brak pomocy za szkody od ptaków to dla wielu gwóźdź do trumny.
Mkh na podst. topagrar.com
