StoryEditor

Automatyzacja doju i zarządzania stadem: jak trzy roboty udojowe odmieniły gospodarstwo?

– Głównym powodem inwestycji było zmniejszenie czasu pracy przy doju. W starej oborze uwięziowej ok.
80 krów dojonych było dojarkami przewodowymi, a jeden udój trwał 2,5 godziny – mówią właściciele gospodarstwa Agnieszka i Ryszard Pałczyńscy, którzy wraz z dziećmi i ojcem prowadzą produkcję mleka w Romartowie w województwie łódzkim.

31.12.2025., 17:00h

Zaledwie trzy miesiące pracy w nowej, w pełni zautomatyzowanej oborze wystarczyły, by rodzina Pałczyńskich z Romartowa (woj. łódzkie) przekonała się, jak dużą różnicę robią roboty udojowe i system zarządzania stadem. Inwestycja warta ok. 8 mln zł – obejmująca nowy budynek na 180–200 krów, silos, zbiornik na gnojowicę, wagę oraz trzy roboty udojowe GEA – miała przede wszystkim skrócić czas doju. W starej oborze uwięziowej 80 krów dojono dojarkami przewodowymi przez 2,5 godziny przy każdym udoju. 

Nietypowe wymiary obory

Nowoczesna obora o nietypowych wymiarach 102 × 20 m, z jednobocznym stołem paszowym i trzema rzędami legowisk, od początku była projektowana pod automatyzację. Po trudnym okresie adaptacji – krowy musiały jednocześnie przyzwyczaić się do systemu wolnostanowiskowego i doju w robocie – dziś widać wyraźne efekty. Pierwszy dój jałówek po wycieleniu przejął robot, co ograniczyło stres i kontuzje, a liczba komórek somatycznych spadła z 400 do 150 tys.

Poprawa w rozrodzie krów

Kluczową zmianą okazał się jednak skok jakościowy w rozrodzie i zdrowiu stada. System Cow Scout, korzystający z responderów na szyi krów, automatycznie wykrywa ruje na podstawie aktywności, a inseminację przeprowadza się zgodnie z zaleceniami programu. Już pierwsze badania cielności po wdrożeniu pokazały ponad 90% krów cielnych w grupie inseminowanej w oparciu o dane z systemu – w starej oborze bywało, że połowa stada okazywała się niecielna. Ten sam system monitoruje przeżuwanie i pobranie paszy, dzięki czemu szybciej wykrywane są problemy zdrowotne – od zalegania poporodowego, po stany gorączkowe.

Wszystko w telefonie

Dopełnieniem cyfrowej zmiany są aplikacje na telefon – zarówno do zarządzania stadem, jak i do zdalnej obsługi robotów (reset, diagnoza usterek) oraz system kamer, pozwalający obserwować oborę bez fizycznej obecności przy zwierzętach. Pałczyńscy podkreślają, że automatyzacja wcale nie oznacza „braku pracy”, ale zupełnie inną jej jakość. Teraz ich głównym celem jest systematyczne powiększanie stada i pełne wykorzystanie potencjału nowej obory, aby inwestycja szybko się spłaciła.

Dominika Zieja
Autor Artykułu:Dominika Zieja
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
31. grudzień 2025 17:02