Temat ma kluczowe znaczenie, zwłaszcza w sytuacji, gdy już wkrótce może wejść w życie umowa handlowa z krajami Mercosur.
– Jako branża mięsna obawiamy się podpisania tej umowy. Najgorsze jest jednak to, że nic nie możemy zrobić. Ministerstwo rolnictwa, parlamentarzyści mogą mówić, że nie zgadzają się na to, jednak w tym momencie i tak liczy się większość Unii Europejskiej, która niestety jest po stronie Mercosour – przyznaje Tomasz Parzybut, prezes zarządu Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP.
– Obawiamy się tego, że zaleje nas tanie mięso, niekoniecznie tak dobrej jakości i wpłynie to oczywiście na spadek cen. Jako organizacja skupiająca małe, średnie i duże zakłady z polskim kapitałem zawsze zwracam uwagę na to, że naszą podstawą istnienia jest przede wszystkim hodowla i krajowi producenci. Mamy ogromne możliwości do rozwoju naszej branży hodowlanej, tylko potrzebujemy większego wsparcia ze strony ministerstwa rolnictwa – mówi Parzybut i dodaje, że organizacja aktywnie promuje polskie mięso między innymi w takich krajach jak Japonia, Wietnam i Singapur.
Japończycy zakochali się w polskiej wołowinie
– Proszę sobie wyobrazić, że w Japonii uwielbiają polską wołowinę. Japonia, która słynie z doskonałej jakości wołowiny, preferuje polską wołowinę, bo jest chuda, bo ma doskonałą jakość. Japończycy coraz bardziej zwracają uwagę również na dobrostan zwierząt. Zatem nasza wołowina jest konkurencyjna, jest smaczna, a kto jak kto, ale Japończycy doskonale znają się na wołowinie – podkreśla prezes Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP.
– Zmierzam do tego, że my nie boimy się konkurencji, my boimy się nierównej konkurencji. To jest nasz największy problem, nasze największe wyzwanie – zauważa.
Sprawa Szymona Kluki nie może się powtórzyć
– Dziś, mówiąc o wyzwaniach, to przede wszystkim musimy zwrócić uwagę na możliwość rozwoju gospodarstw. Uważamy, że w najbliższym czasie powinniśmy przede wszystkim zadbać o byt rolnika. O to, żeby takie sytuacje jak sprawa pana Szymona Kluki, czy innych, które teraz się pojawiają, nie miały miejsca w kolejnych latach – zaznacza Tomasz Parzybut.
– Bo przede wszystkim ta priorytetyzacja gospodarstw rolnych powinna postępować na terenach wiejskich. To jest pierwsza sprawa. A druga, jeśli mamy być jeszcze bardziej konkurencyjni, bo cały czas świat się rozwija, to musimy przede wszystkim ułatwaić i liberalizować przepisy środowiskowe. Dziś, żeby otrzymać zgody środowiskowe na budowę większych gospodarstw hodowlanych czekamy od dwóch do trzech lat na zgody. Tak być nie może. Pomijając ogrom kosztów związanych z przygotowaniem dokumentów, nie możemy czekać dwóch, trzech lat – argumentuje Parzybut
Krzysztof Zacharuk
