Inicjatywa #HodowcyRazem, która łączy osiem największych organizacji zrzeszających krajowych hodowców, zwróciła się do marszałka Sejmu z apelem o "powstrzymanie antyrolniczej działalności Stowarzyszenia Otwarte Klatki".
"W tym celu prosimy o pilne podjęcie inicjatywy legislacyjnej ograniczającej negatywny wpływu tego stowarzyszenia na polskie rolnictwo i bezpieczeństwo żywnościowe Polski. Szczególny atak skierowany jest na hodowlę i produkcję zwierzęcą, która w Polsce odpowiada za około 60% krajowego spożycia zbóż" – czytamy w liście.
#HodowcyRazem podkreślają, że "działania Stowarzyszenia Otwarte Klatki dążą do całkowitej likwidacji hodowli i produkcji zwierzęcej, a co za tym idzie i rolnictwa w Polsce".
Potężne pieniądze trafiają na konta
Rolnicy przytaczają cytaty, z których ma wynikać, że stowarzyszenie prezentuje "wyraźnie antyrolniczy charakter". Wytykają Otwartym Klatkom, że te "konsekwentnie i coraz bardziej agresywnie blokuje rozwój polskiego rolnictwa i nowoczesnej produkcji zwierzęcej".
Jednym z narzędzi ma być Koalicja Stop Fermom Przemysłowym, która dotychczas zablokowała wiele budów ferm, a w całym kraju wsparła ponad 3 tys. protestów przeciwko nowym inwestycjom hodowlanym.
#HodowcyRazem wytykają Otwartym Klatkom, że stowarzyszenie otrzymuje wielomilionowe granty w postaci darowizn z zagranicy.
"Przychód Stowarzyszenia Otwarte Klatki w 2024 r. zgodnie ze sprawozdaniem to 24 462 143,77 PLN, z czego 22 643 341,16 PLN pochodzi z darowizn i granów od zagranicznych fundacji. Organizacja ta zatrudnia 60 pracowników. Tylko zmiany w polskim prawie mogą ocalić rolnictwo wraz z hodowlą i produkcją zwierzęcą. Nie pozwólmy, aby organizacje finansowane przez zagraniczne fundacje o niejasnych celach miały bezpośredni i destrukcyjny wpływ na polską gospodarkę, a w szczególności na polski sektor rolny" – czytamy w dokumencie, którego kopia trafiła także do wicemarszałków Sejmu.
Będzie wniosek o uruchomienie przeglądu legalności działań?
Organizacje reprezentujące polskich hodowców domagają się uchwalenia przepisów chroniących polskich rolników, w szczególności hodowców i producentów zwierząt przed "destrukcyjnymi działaniami tego typu organizacji".
W liście pojawiła się także prośba o odebranie organizacjom antyrolniczym możliwości występowania na prawach strony w postępowaniach administracyjnych uzyskiwania pozwoleń na budowę obiektów hodowlanych i produkcji żywności, a także wprowadzenie obowiązku pełnej transparentności finansowania tych organizacji począwszy od samego źródła finansów.
"Niezależnie od konieczności pilnej realizacji powyższych postulatów, wnosimy o skierowanie do odpowiednich służb i instytucji państwa wniosku o uruchomienie przeglądu legalności działań Stowarzyszenia Otwarte Klatki w zakresie ingerencji w bezpieczeństwo żywnościowe Polski. Analizie powinny zostać poddane ingerencje tej organizacji w procesy inwestycyjne hodowlane i rolnicze, ich cele, metody, środki działania" – uważają sygnatariusze #HodowcyRazem.
Błyskawiczna reakcja na pismo hodowców
Co na to Otwarte Klatki? W odpowiedzi, którą otrzymała nasza redakcja czytamy, że stowarzyszenie nie zgadza się ze stawianymi zarzutami.
– Argumenty podnoszone w stanowisku #HodowcyRazem nie mają podstaw merytorycznych, opierają się na emocjonalnej narracji i są próbą odwrócenia uwagi od realnych problemów związanych z dobrostanem zwierząt i przerzucenia odpowiedzialności na inne podmioty – informuje Joanna Stiller, specjalistka ds. komunikacji Stowarzyszenia Otwarte Klatki.
Organizacja podkreśla, że prowadzi działania edukacyjne i kampanie społeczne. – Współpracujemy z sieciami handlowymi, hodowcami i politykami, ponieważ wierzymy, że dialog i współpraca są najlepszą drogą do wprowadzania zmian oczekiwanych przez Polaków – tłumaczy Stiller.
"Naszym celem jest zmniejszenie skali cierpienia zwierząt. To wizja, z którą zgadza się zdecydowana większość społeczeństwa i powinna być ważna także dla branży rolniczej. Nie jest naszym celem likwidacja rolnictwa, a zarzucanie nam działań wymierzonych przeciwko rolnictwu jest nieuzasadnionym atakiem. Wierzymy, że silne rolnictwo powinno opierać się na dobrej ochronie zwierząt i trosce o ich wysoki dobrostan. Jest to dziś standardem na rozwiniętych rynkach i wzmacnia zaufanie konsumentów do polskiej żywności" – czytamy w komunikacie Otwartych Klatek.
"Temat ochrony zwierząt jest obecny w przestrzeni medialnej"
Stowarzyszenie podkreśla, że od początku działalności priorytetem jest walka o zmiany dla tych zwierząt, które są narażone na największe cierpienie.
Otwarte Klatki zauważają, że w ramach kampanii "Jak One To Znoszą", współpracując z sieciami handlowymi, firmami spożywczymi i producentami, udało się zredukować procent kur trzymanych w klatkach z 87% do 64%, co "znacząco pozytywnie wpływa na jakość życia zwierząt".
"Zmiana ta była możliwa dzięki współpracy z firmami z branży spożywczej, które same dostrzegają, że oczekiwania klientów rosną, a dobrostan jest ich przewagą konkurencyjną. Poprzez działania edukacyjne i kampanie społeczne sprawiamy, że temat ochrony zwierząt jest obecny w przestrzeni medialnej i ważny dla opinii publicznej. Uważamy, że Polacy powinni mieć dostęp do wiedzy o tym, w jakich warunkach żyją zwierzęta. Przez 13 lat działania udało się poprawić warunki, w jakich hodowana jest część zwierząt w Polsce, ale żadne z naszych działań nie były wymierzone przeciwko polskiemu rolnictwu" – informuje stowarzyszenie.
"Rolnicy i mieszkańcy wsi alarmują o uciążliwościach"
Otwarte Klatki zaznaczają, że Koalicja Społeczna Stop Fermom Przemysłowym, którą zakładano razem z lokalnymi społecznościami, powstała jako odpowiedź na setki zgłoszeń od społeczności wiejskich, w tym lokalnych rolników, którzy obawiali się sąsiedztwa ferm intensywnej hodowli zwierząt.
"Żaden z tych protestów nie został rozpoczęty przez nas. Nasze stowarzyszenie bierze udział jako strona w postępowaniach w ramach standardowego procesu administracyjnego uzyskiwania decyzji środowiskowej na budowę nowych ferm tylko na prośbę lokalnych społeczności. To nie organizacje prozwierzęce, ale rolnicy i mieszkańcy wsi alarmują o uciążliwościach i ryzykach związanych z intensywną hodowlą. Wszystkie protesty wynikają z tego, że lokalne społeczności na obszarach wiejskich postrzegają intensywną hodowlę zwierząt jako zagrożenie dla swojego zdrowia i spokoju z racji braku wystarczających regulacji w tym zakresie" – podkreślają Otwarte Klatki.
W ich ocenie mieszkańcy wsi mają prawo zabierać głos w temacie, który "ma bezpośredni wpływ na ich życie, a my z racji tematu, którym się zajmujemy, na ich prośbę bierzemy udział w postępowaniach".
Skąd pieniądze na działalność?
Stowarzyszenie zapewnia, że jest w pełni transparentne w zakresie finansowania działań. Organizacja ma być finansowana przede wszystkim z darowizn i grantów udzielanych przez inne organizacje.
"Znacząca część naszego finansowania pochodzi od Open Philanthropy. Organizacja ta ma na celu rozwiązywanie najbardziej palących problemów i budowanie lepszego świata np. poprzez walkę z malarią, wsparcie dla osób żyjących w najbiedniejszych rejonach czy zwiększanie dostępu do pomocy zdrowotnej wśród potrzebujących. Cierpienie zwierząt na fermach związane z niskim dobrostanem zostało przez ekspertów uznane za jeden z kluczowych problemów współczesnych czasów. Ich wsparcie jest ogromnym wyróżnieniem – otrzymują je tylko organizacje odznaczające się wysokimi standardami działania i udokumentowanym pozytywnym wpływem" – informują Otwarte Klatki.
"Działania stowarzyszenia są finansowane także przez oddolne, regularne wsparcie małych darczyńców. Jesteśmy dumni z tego, że tysiące osób co miesiąc wspierają nasze działania regularnymi darowiznami, a setki tysięcy osób na przestrzeni lat wsparło w jakiejś formie nasz cel. Działamy w imieniu wszystkich osób, które podzielają naszą wizję świata. Wsparcie darczyńców oraz poparcie opinii publicznej dla naszych postulatów potwierdzają, że działamy zgodnie ze społecznymi oczekiwaniami. Stawianie nam zarzutu działania na rzecz innych, ukrytych celów jest wyrazem braku szacunku dla tych wszystkich, którzy nas wspierają. Działalność organizacji takich jak nasza jest oznaką społeczeństwa obywatelskiego, aktywnie angażującego się w dobre zmiany" – czytamy w przesłanym stanowisku.
Aktywiści: to próba ucieczki od odpowiedzi
Otwarte Klatki podnoszą, że zarzucanie "działalności antyhodowlanej" to odwracanie uwagi od tego, że branża rolnicza ma konkretne problemy do rozwiązania.
"Organizacje weterynaryjne i instytucje naukowe wyraźnie wskazują, że chów klatkowy nie jest odpowiedni dla kur niosek, a chów kurczaków brojlerów oparty na rasach szybkorosnących nie zapewnia odpowiedniego dobrostanu. Raporty Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności, które w pogłębiony i rzetelny sposób podsumowują wiedzę z tego zakresu, jasno wskazują na potrzebę zmian. Rynek powinien odpowiadać na te problemy i na oczekiwania konsumentów związane z dobrostanem zwierząt. Nasze postulaty są oparte na faktach i w pełni zgodne z głosem nauki, gdzie konsensus jest jasny – te zmiany są niezbędne, aby poprawić dobrostan zwierząt. Straszenie likwidacją hodowli, kiedy liczba hodowanych zwierząt rośnie, to próba ucieczki od odpowiedzi na konkretne wyzwania podnoszenia dobrostanu zwierząt, które stoją przed branżą hodowlaną" – argumentuje organizacja.
"Zawsze jesteśmy otwarci na dialog. Każdy hodowca, który się do nas zwróci, otrzyma wyjaśnienie, dlaczego prowadzimy dane działania. Podejmujemy rozmowy na wydarzeniach branżowych i proponujemy spotkania, aby wspólnie szukać dobrych dla zwierząt rozwiązań. Nigdy nie zdarzyło nam się odmówić rozmowy stronie hodowlanej. Musimy jednak rozmawiać o faktach, a nie o fałszywych oskarżeniach i emocjonalnej narracji o „niszczeniu polskiego rolnictwa” – deklarują Otwarte Klatki.
Stowarzyszenie zapewnia, że jego celem jest "zmniejszanie cierpienia zwierząt".
"Będziemy konsekwentnie realizować ten cel, bo wiemy, że większość społeczeństwa chce lepszego życia dla zwierząt żyjących w hodowlach. Branża rolnicza również powinna spełniać te oczekiwania i z pełną odpowiedzialnością reagować na problemy dobrostanowe, a nie szukać winnych wśród osób, którym los zwierząt nie jest obojętny. Zmiana warunków życia zwierząt na lepsze nie jest zagrożeniem dla polskiego rolnictwa – jest jego przyszłością" – podkreślają aktywiści.
Już za tydzień w Poznaniu zostanie podniesiony temat czarnego PR dla mięsa i blokowaniu inwestycji. 27 listopada na sesji Świnie podczas X Forum Rolników i Agrobiznesu razem z naszymi ekspertami oraz przedstawicielami organizacji pozarządowych będziemy debatować, jak i czy będziemy mieli szanse rozwijać produkcję trzody chlewnej w Polsce. Zapisz się już dziś – forum.topagrar.pl.
Krzysztof Zacharuk
