Wspólna Deklaracja Ministrów Rolnictwa Przyfrontowych Państw Członkowskich
We wtorek 9 lipca w Budapeszcie ministrowie rolnictwa państw graniczących z Ukrainą: Polski - Czesław Siekierski, Węgier - István Nagy, Słowacji - Richard Takáč i Bułgarii - Georgi Tahov - spotkali się, by przyjąć wspólne stanowisko w sprawie nowej umowy handlowej z Ukrainą (nieobecny minister Rumunii zadeklarował poparcie dla rozmów). Po zakończeniu spotkania ministrowie podpisali wspólną Deklarację, w której z naciskiem wezwali Komisję Europejską do rewizji nowej umowy handlowej i przywrócenia skutecznych mechanizmów ochrony rynku wewnętrznego UE.
Państwa graniczące z Ukrainą straciły przez import
Dokument otwiera się stwierdzeniem, że wskutek liberalizacji handlu rolnego z Ukrainą przyfrontowe państwa członkowskie UE poniosły straty:
"Przypominamy, że w ostatnich latach wysoki wolumen ukraińskiego importu rolnego znacząco zakłócił rynki w naszych krajach. Negatywne konsekwencje tego importu są oczywiste, ponieważ podważają konkurencyjność lokalnych producentów, prowadzą do zakłóceń na rynku, utraty naszych tradycyjnych kierunków eksportowych i wywierają nadmierną presję na nasze gospodarki wiejskie" - stwierdzają ministrowie w Deklaracji.
Autonomiczne środki handlowe (ATM), które miały zabezpieczać rynki, nie zadziałały, i dobrze, że nie zostały przedłużone. Paradoksalnie to jedno z najostrzejszych stwierdzeń w dokumencie:
„Z zadowoleniem przyjmujemy stopniowe wycofywanie systemu autonomicznych środków handlowych (ATM), który od samego początku okazał się niezrównoważonym mechanizmem i niewystarczającą obroną interesów przyfrontowych państw członkowskich.”
Komisja, Ukraina – a gdzie państwa UE?
Niestety, nowe porozumienie z Ukrainą zostało zawarte bez konsultacji z państwami graniczącymi z Ukrainą i bez pełnego uwzględnienia ich interesów. To niepokojący precedens:
"WYRAŻAMY ZANIEPOKOJENIE, że porozumienie co do zasady osiągnięte między Komisją a Ukrainą w sprawie przeglądu DCFTA UE-Ukraina w oparciu o art. 29 układu o stowarzyszeniu między Unią Europejską a Ukrainą nie uwzględnia w pełni interesów przyfrontowych państw członkowskich. PODKREŚLAMY, że w procedurze prowadzącej do zawarcia umowy zasadniczo brakowało przejrzystości wobec państw członkowskich" - mówią ministrowie rolnictwa pięciu państw.
Kontyngenty - przed wojną było lepiej
Wygaszenie autonomicznych środków handlowych miało oznaczać powrót do zasad DCFTA sprzed wybuchu wojny na Ukrainie. Tak się nie stało i nie jest to akceptowalne dla ministrów przyfrontowych państw członkowskich UE:
"WIERZYMY, że ramy ustanowione przez DCFTA stanowiły solidną i przewidywalną podstawę dla naszych stosunków handlowych, i UBOLEWAMY, że poziom przedwojennych kontyngentów taryfowych (TRQ) nie został utrzymany" - stwierdzają ministrowie. - "PODKREŚLAMY, że proponowane zwiększenie kontyngentów taryfowych (TRQ), zwłaszcza w przypadku cukru, drobiu, jaj, pszenicy, kukurydzy i miodu, przekracza oczekiwania".
Brak zgody na bezcłowy import kukurydzy
Przyjęte porozumienie umożliwia bezcłowy i bezkwotowy import kukurydzy, jeśli jest sprzedawana w określonej cenie. Zdaniem ministrów zgoda na import w cenach poniżej unijnych kosztów produkcji to złe rozwiązanie:
"WZYWAMY do opracowania specjalnego rozwiązania dla kukurydzy, ponieważ zerowa stawka celna jest stosowana zgodnie z obecną metodą obliczania, co uniemożliwia nałożenie ceł na importowaną kukurydzę niezależnie od importowanej ilości. WZYWAMY Komisję do wprowadzenia progu minimalnych cen importowych dla odpowiednich produktów rolnych, poniżej którego uruchamiane byłyby środki ochronne, aby zapobiec sprzedaży importowanych towarów poniżej kosztów krajowych produktów rolnych".
Brak ochrony rynku to dramatyczny spadek opłacalności produkcji
W specjalnym komunikacie Ministerstwa Rolnictwa "Handel rolno-spożywczy z państwami trzecimi tylko na uczciwych, przejrzystych i wzajemnie korzystnych zasadach" opublikowanym 9 lipca minister Siekierski zwrócił też uwagę na fakt, że brak limitów i ceł dla niektórych produktów, jak miód, maliny, rzepak czy produkty mleczne, skutkuje dramatycznym spadkiem opłacalności produkcji.
- Niepokój budzi także całkowita liberalizacja produktów mlecznych, w tym pełnego mleka w proszku, śmietany, jogurtów czy fermentowanych produktów mlecznych. Dotychczas obowiązywały kontyngenty – teraz zostają one zniesione. Może dziś te zmiany wydają się niewielkie, ale za kilka lat mogą mieć istotny wpływ na konkurencyjność naszej produkcji – stwierdził minister.
Ukraińskie produkty muszą być sprawdzane
Komisja zobowiązała Ukrainę do stopniowego dostosowywania standardów produkcji do standardów Unii, co ministrowie przyjmują z zadowoleniem. Jednak nie wiadomo, jak to będzie kontrolowane a czas dostosowywania jest zbyt długi.
– Oczekujemy, że produkty z Polski i innych państw członkowskich będą mogły trafiać na rynek ukraiński na równych zasadach. Musimy też mieć gwarancję, że Ukraina będzie stopniowo dostosowywać swoje standardy w zakresie stosowania pestycydów, dobrostanu zwierząt czy leków weterynaryjnych. Obecne zapowiedzi mówią o roku 2028 — to za późno. Chcemy corocznych raportów o postępie, bo nasze rolnictwo już dziś działa w znacznie bardziej rygorystycznych warunkach – stwierdził podczas spotkania w Budapeszcie minister Czesław Siekierski.
Komisja musi zgodzić się na ochronę rynku
Wobec spodziewanych kłopotów państwa graniczące z Ukrainą muszą mieć zgodę na indywidualną ochronę rynku. Ministrowie apelują, aby Komisja Europejska zgodziła się na wprowadzenie indywidualnych dla każdego państwa kwot importowych i możliwość automatycznego blokowania importu po przekroczeniu tych kwot.
"WZYWAMY Komisję do wdrożenia automatycznie stosowanych regionalnych środków ochronnych dla przyfrontowych państw członkowskich poprzez ustanowienie indywidualnych progów ilościowych (kontyngentów) dla najbardziej wrażliwych produktów rolnych. Podstawą tych indywidualnych progów (kwot) powinny być normalne, przedwojenne dwustronne przepływy handlowe między każdym przyfrontowym państwem członkowskim a Ukrainą".
Mercosur – kolejna umowa bez konsultacji
Minister Czesław Siekierski odniósł się również do komunikatu Komisji Europejskiej nt. porozumienia UE-Mercosur. Jak podaje MRiRW minister "wyraził ubolewanie", że Komisja Europejska nie konsultuje polityki handlowej Unii Europejskiej z państwami Unii Europejskiej.
– Nagle dowiedzieliśmy się, że coś zostało ustalone – bez wcześniejszych konsultacji, bez przejrzystości. Wielokrotnie apelowałem, żeby KE przedstawiła pełne zestawienie skutków otwarcia rynku UE w ramach podpisywanych umów handlowych – szczególnie w obszarach wrażliwych, takich jak produkty rolne – powiedział minister Siekierski.
Minister podkreślił też, że Komisja nie ujawniła do tej pory żadnych szczegółów porozumienia, które branża rolnicza uważa za dewastujące dla rolnictwa UE:
– Nadal nie wiemy, jakie będą konkretne wielkości importu, jak będzie wyglądać wdrażanie porozumienia i jakie będą jego skutki dla poszczególnych krajów członkowskich.
Liberalizacja będzie postępować
Deklaracja budapeszteńska nie ma mocy wiążącej Komisję Europejską do jakichkolwiek działań korygujących negocjacje z Ukrainą. Ministrowie, spodziewając się dalszej liberalizacji handlu z Ukrainą, "zachęcają" Komisję do stworzenia funduszu rekompensującego rolnikom straty poniesione w wyniku importu:
"Jeśli ostateczna decyzja doprowadzi do zwiększenia kontyngentów taryfowych, WZYWAMY do ich stopniowego wprowadzania przez określony czas w celu ograniczenia ich wzrostu do poziomów bezpiecznych z punktu widzenia wrażliwości danych sektorów. ZACHĘCAMY Komisję do rozważenia ustanowienia specjalnego funduszu w celu zrekompensowania ewentualnych strat poniesionych przez producentów rolnych w UE w przypadku nadmiernego importu z Ukrainy w przyszłości".
Ostrzeżenie - brak społecznej akceptacji porozumień
Ministrowie ostrzegają jednak, że bez uwzględnienia interesów państw, umowy zawierane przez Komisję Europejską nie znajdą poparcia wśród obywateli Europy.
"PODKREŚLAMY, że szeroka akceptacja ostatecznego porozumienia zależy od właściwego włączenia środków określonych w niniejszej deklaracji, które mają zasadnicze znaczenie dla państw członkowskich najbardziej bezpośrednio dotkniętych skutkami porozumienia. WZYWAMY Komisję do uwzględnienia niniejszego oświadczenia".
Nietrudno zauważyć tu analogię do listu posła Europejskiej Partii Ludowej z ramienia PSL Krzysztofa Hetmana, który również odnosząc się do umowy z Ukrainą pisał w liście otwartym do Ursuli von der Leyen:
"Rosnąca nieufność wobec instytucji unijnych oraz wzrost siły ruchów populistycznych i nacjonalistycznych są bezpośrednim skutkiem tego typu działań. Działań, w których na każdym kroku Komisja Europejska okazuje obywatelom wysoki poziom arogancji i lekceważenia. Nie ma wątpliwości, że unijny projekt przechodzi głęboki kryzys, a odpowiedzialność za tę sytuację spoczywa na Pani, Pani Przewodnicząca".
Pełna treść wspólnej deklaracji podpisanej w Budapeszcie znajduje się poniżej:
