Prezes Rady Ministrów był uczestnikiem dwudniowego posiedzenia Rady Europejskiej, która w dniach 18-19 grudnia dyskutowała nie tylko o pieniądzach dla Ukrainy, ale również na temat umowy UE–Mercosur.
Finalnie zapadła decyzja, aby podpisanie umowy odroczyć o co najmniej trzy tygodnie. Po tym czasie Włosi mają ogłosić swoją decyzję, czy dają zielone światło dla porozumienia z krajami Ameryki Południowej, czy też wspólnie z Polską i Francją tworzą mniejszość blokującą.
Neutralizowanie negatywnych konsekwencji
– Niewykluczone, że przedstawiciele Komisji Europejskiej, Rady Europejskiej podpiszą Mercosur w styczniu 2026 r. Polska jest przeciwna tej umowie i będziemy to stanowisko podtrzymywali. Ale równocześnie, to jest moja metoda pracy, staram się prezentować polskie stanowisko skutecznie, wtedy kiedy trzeba szukać ewentualnie innych zabezpieczeń i robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby ewentualne negatywne konsekwencje zostały zneutralizowane – oświadczył premier w trakcie piątkowej konferencji prasowej.
Szef rządu przyznał, że uzyskanie dodatkowego czasu pozwoli na wynegocjowanie lepszych mechanizmów bezpieczeństwa.
– Ten czas, który zyskaliśmy, dobrze wykorzystamy, aby wypracować jeszcze lepsze zabezpieczenia ważne z punktu widzenia naszych rolników. Już dziś mogę powiedzieć, że wspólnym wysiłkiem, także z eurodeputowanymi z Polski uzyskaliśmy ten efekt. Nie chcę mówić, że wyrwaliśmy zęby Mercosurowi, ale konsekwencje umowy nie będą dramatyczne dla polskich rolników, a tam gdzie się pojawią UE będzie zobowiązana, do różnych form zabezpieczeń, ochrony i i pomocy – zaznaczył premier.
– Między innymi oczekujemy zwiększenia puli także pieniędzy w przyszłych ramach finansowych na rolnictwo i tutaj wspólnie występujemy z Włochami i Francją. Niewykluczone, że ta dodatkowa pula pomoże nam zneutralizować ewentualne negatywne konsekwencje Mercosur – wyjaśnił.
Produkty muszą spełniać te same standardy
Co może się stać w ciągu najbliższych tygodni? Nie jest wykluczone, że cześć państw zmieni zdanie i opowie się przeciwko umowie z krajami Mercosur. Jest także scenariusz, który zakłada ulepszenie tzw. hamulców bezpieczeństwa i finalne podpisanie umowy.
Premier Donald Tusk stwierdził, że na pytanie, jakie to będą dodatkowe zabezpieczenia, ma odpowiedzieć Komisja Europajeka, zanim dostanie mandat do podpisania umowy.
– Poczekajmy na efekt pracy. Kierunek KE jest dość oczywisty i dotyczy jakiejś formy egzekwowania zasady, że produkty, które trafiają do UE muszą spełniać te same standardy co produkty rolne wyprodukowane w Europie – zaznaczył szef rządu.
– Ewentualne przesunięcia w dotychczasowych propozycjach, jeśli chodzi o przyszłe ramy finansowe ze zwiększeniem puli nie jakimś radykalnym, ale dla nas ciekawym na rolnictwo, traktujemy jako też formę zabezpieczenia przed ewentualnie negatywnymi skutkami – przyznał.
"Mercosur nam nie odpowiada"
Premier ujawnił także, że obniżeniu do 5% może ulec poziom importu danych produktów z Ameryki Południowej, gdy unijni urzędnicy włączą alarm i zaczną podejmować określone działania kryzysowe.
– Teraz jest postulat, żeby ten wskaźnik zszedł do 5%, czyli interweniujemy wtedy, kiedy ilość produktów osiągnie ten pułap. To nie jest kosmetyka, to jest coś więcej niż kosmetyka, ale zobaczymy, jaki będzie efekt tych działań – mówił w Brukseli premier.
– Polskie stanowisko od początku jest jasne: Mercosur nam nie odpowiada, ponieważ jesteśmy państwem zainteresowanym ochroną rolnictwa, szczególnie jeśli chodzi o produkcję wołowiny, ale nie tylko. Chodzi o właściwą ochronę naszych producentów i dlatego należy maksymalnie poprawić tę umowę – zauważył Donald Tusk.
Krzysztof Zacharuk
