Kijów: Udało się, mamy lepsze warunki
Zupełnie inaczej niż europejscy plantatorzy buraków, ukraińscy politycy witają porozumienie z Brukselą z entuzjazmem. Taras Kaczka, wiceminister gospodarki i główny negocjator umowy z UE, nie ukrywa satysfakcji:
– Udało nam się zachować poziomy eksportu z 2024 roku i ustalić przewidywalne zasady na przyszłość. Wolny handel pozostaje – ogłosił na Facebooku.
Podkreślił, że większość limitów, które w 2021 roku były ograniczeniem, zostały zwiększone: kontyngent na miód wzrósł o 583%, na cukier o 500%, na drób o 133%, a na pszenicę o 130%. W wielu kategoriach limity już dziś odpowiadają lub przekraczają faktyczny eksport. Bez zmian pozostały jedynie cztery kontyngenty – i to te, które wcześniej były w zasadzie niewykorzystywane.
Minister gospodarki Julia Swyrydenko stwierdziła, że kluczowy jest zapis o stopniowej liberalizacji do 2028 roku. Umowa – jak zaznaczyła – ma charakter dwustronny i „nie może zostać jednostronnie zmieniona ani anulowana decyzją UE”.
– To sprawia, że handel z naszymi europejskimi partnerami staje się bardziej stabilny i przewidywalny – przekonywała Swyrydenko.
Ukraińskie firmy mają inwestować
Nowe porozumienie ma być nie tylko sukcesem politycznym, ale także impulsem rozwojowym. Rząd Ukrainy chce, by przedsiębiorcy zainwestowali w głębsze przetwórstwo i modernizację produkcji.
– Dla produktów o wyższej wartości dodanej zachowujemy najbardziej korzystne warunki dostępu do rynku UE. To jasny sygnał dla biznesu: właśnie teraz warto inwestować – ogłosił Kaczka.
Nawet w tych kategoriach, które formalnie uznano za wrażliwe – jak kukurydza, jaja, miód czy cukier – ukraińscy negocjatorzy twierdzą, że zagwarantowali możliwość eksportu. Kaczka przypomina, że np. w przypadku kukurydzy kontyngent w wysokości 1 mln ton nie ogranicza eksportu sięgającego nawet 14 mln ton.
Obawy ukraińskiego agrobiznesu: ochrona nie może być uznaniowa
Nie wszystko jednak jest różowe. Ukraiński Klub Agrobiznesu (UCAB) wyraził zaniepokojenie zapisami o mechanizmach ochronnych, które mają wejść w życie obok kontyngentów. UCAB domaga się, by ewentualne działania ochronne były poprzedzone szczegółową analizą skutków i dochowaniem procedur prawa UE.
– Środki ochronne nie mogą być ustalane arbitralnie z powodów politycznych – zaznaczono w stanowisku Klubu.
Francuzi zadowoleni. Ale nie wszyscy
Zgoła inaczej zareagowała europejska branża rolna. Producenci zbóż z Francji – zrzeszeni w AGPB – ocenili, że umowa to „ważny postęp w ochronie europejskich producentów zbóż”. Podkreślają, że choć kontyngent na pszenicę zwiększono o 30% w porównaniu z umową z 2016 roku, to wciąż jest to lepsze niż dotychczasowe praktyki importowe: w ostatnich trzech latach sprowadzano z Ukrainy nawet 6 mln ton rocznie.
Dodatkowo AGPB pochwaliło zapis o stopniowym dostosowaniu Ukrainy do norm unijnych i uznało klauzule ochronne za krok w dobrą stronę.
Cukrownicy są wściekli. „To cios w europejską samowystarczalność”
W zupełnie innym tonie wypowiadają się plantatorzy buraków i producenci cukru. Francuski związek CGB mówi wprost o „gorzkiej pigułce”. Jego wiceprezes Guillaume Gandon zaznaczył, że nowy kontyngent na cukier – ustalony na poziomie 100 tys. ton – jest aż pięć razy większy niż przed wojną i odpowiada pełnej rocznej produkcji jednej europejskiej cukrowni.
Jeszcze ostrzejsze słowa padły z ust szefa austriackich producentów buraków, Ernsta Karpfingera. Jego zdaniem Komisja Europejska po raz kolejny podważyła europejską samowystarczalność i zrównoważoną produkcję żywności.
– To prowokacja wobec wszystkich austriackich plantatorów buraków, którzy przez ostatnie lata ponieśli egzystencjalne straty z powodu przeregulowania rynku i załamania cen – powiedział Karpfinger. Wezwał rząd w Wiedniu do jasnego sprzeciwu wobec rozszerzenia wolnego handlu cukrem z Ukrainą.
Ukraina wykorzystała moment
Nowe porozumienie z Unią to kolejny krok w kierunku stałej liberalizacji handlu rolnego z Ukrainą. Choć Bruksela deklaruje chęć „ochrony wrażliwych sektorów”, Ukraina konsekwentnie zwiększa swoje możliwości eksportowe.
– Nawet w najtrudniejszych pozycjach, takich jak drób, cukier czy sok, udało się zminimalizować straty dzięki globalnym kwotom, alternatywnym rynkom i perspektywie rewizji warunków – podsumował Taras Kaczka.
Wygląda na to, że Ukraina wygrała tę rundę negocjacji – i to z dużym zapasem punktów. Ponieważ jednak "nie ma darmowych lunchów" narzuca się pytanie: kto za to zapłaci?
Albert Katana
źródło: topagrar.com, facebook
