Czy po „megafuzji” Arli i DMK przyszedł czas na kolejną wielką zmianę w mleczarstwie? Jak podała agencja Reuters, nowozelandzka Fonterra planuje sprzedaż swoich międzynarodowych marek konsumenckich. W grze są duże pieniądze, światowe koncerny i niepewność co do przyszłości rolników.
Jakie firmy z branży mleczarskiej przyglądają się Fonterrze?
Według informacji agencji Reuters sprzed kilku dni japońska firma Meiji, francuski gigant Lactalis, kanadyjski koncern Saputo oraz amerykańska grupa inwestycyjna Warburg Pincus analizują możliwości przejęcia części majątku Fonterry. Chodzi o aktywa wyceniane na ok. 4 mld dolarów nowozelandzkich (ok. 2,37 mld USD), w tym o popularne marki, takich jak masło Mainland, masło i mleko w proszku Anchor, lody i sery Kapiti oraz suplementy diety Anlene.
Sprzedaż miałaby objąć również jednostki Fonterra Oceania i Fonterra Sri Lanka – czyli nie tylko same produkty, ale także zakłady zajmujące się skupem mleka, przetwórstwem i dystrybucją.
Fonterra ma dwie opcje: sprzedaż aktywów albo wejście na giełdę
Choć oficjalnego komunikatu w tej sprawie brak, Reuters powołuje się na trzy niezależne źródła. Fonterra już w listopadzie 2024 roku zapowiedziała tzw. „plan dwutorowy” – czyli albo sprzedaż, albo wejście na giełdę wybranych jednostek. Jak informuje agencja, ewentualna nowa spółka, która trafiłaby na parkiet, ma nosić nazwę Mainland Group. Powołano już nawet zespół zarządzający na wypadek IPO*.
*IPO, czyli z ang. Initial Public Offering, to sytuacja, w której część firmy zostaje przekształcona w osobną spółkę i wprowadzona na giełdę, aby sprzedać jej udziały inwestorom. To sposób na pozyskanie pieniędzy na rozwój, ale wiąże się też z utratą pełnej kontroli nad daną działalnością.
Głos w tej sprawie mają mieć jednak nie tylko inwestorzy, ale i rolnicy – akcjonariusze Fonterry. To właśnie oni mają zadecydować, która opcja jest lepsza: sprzedaż czy giełda. Decyzja ma zapaść jeszcze przed połową tego roku.
Francuski Lactalis skomentował „plotki” dot. zakupu
Jak zaznacza Reuters w oddzielnym komunikacie z 2 maja, francuski koncern Lactalis – największa firma mleczarska na świecie – najpierw odmówił komentarza w tej sprawie, ale później jednak przyznał, że interesuje się inwestycjami zagranicznymi, w tym w Australii. Jednocześnie firma zastrzegła, że „nie podpisała żadnej umowy” w sprawie zakupu jednostek Fonterry.
Podobnie zareagowały inne firmy: Meiji i Warburg nie komentują, Saputo milczy, a sama Fonterra podkreśla, że proces jest poufny. Mimo to australijskie organy nadzoru już rozpoczęły nieoficjalne konsultacje – co sugeruje, że temat jest traktowany bardzo poważnie.
To nie pierwsza wielka zmiana w branży mleczarskiej
Jeśli do transakcji dojdzie, może to być jedna z największych sprzedaży w historii Fonterry – spółki o wartości rynkowej 4,3 mld dolarów. Ale dla wielu rolników zrzeszonych w tej spółdzielni to nie kwota jest najważniejsza. Pojawia się bowiem pytanie, czy sprzedaż firmy nie odbije się negatywnie na dostawcach mleka. Choć jest to na drugiej półkuli planety, problemy są wszędzie te same, a rolnicy od lat próbują znaleźć stabilne warunki współpracy.
Trudno nie zauważyć pewnego trendu na rynkach – firmy przyglądają się swoim strategiom i koncentrują się na najbliższych rynkach, a nie podbijaniu świata. Przykładem jest, chociażby, rzeźnia Vion, która postanowiła wycofać się z Niemiec, koncentrując się na rynku Beneluksu. Wspomnijmy też niedawno ogłoszoną fuzję Arla Foods i DMK – dwóch największych spółdzielni mleczarskich w Europie. Jak pisaliśmy w naszych wcześniejszych materiałach, tam również pojawiały się ogromne liczby, ambitne deklaracje i pytania o przyszłości producentów mleka.
Rolnicy w Niemczech zareagowali na fuzję Arli i DMK z mieszanymi uczuciami – od nadziei po obawy o monopolizację rynku. Teraz bardzo podobne emocje mogą towarzyszyć decyzjom w Nowej Zelandii, Australii czy Azji.
Na podst. Reuters
