Rynek zbóż
Czy zdążymy do kukurydzy?
Przy tak mocno obłożonym rynku krajowym oczy kierowane są ku eksportowi. wszak ceny mocno pospadały i zbliżyły się do parytetu eksportowego. Pszenica konsumpcyjna w kraju kosztuje średnio 744 zł/t, a więc 175 €/t, a to już rzeczywiście by dawało szanse na wywiezienie części zboża z kraju.
Tylko..., tylko diabeł siedzi w szczegółach, bo w tej średniej nikt już nie będąc przymuszonym, wszak jesteśmy w końcu po żniwach, tej pszenicy sprzedać nie chce. Nawet maksymalne ceny płacone dziś za normalną konsumpcję wynoszące 800 zł/t (ok. 188 euro) do sprzedaży za bardzo nie kuszą.
Znów pojawiają się magiczne słowa "poczekamy", no takie prawo właściciela towaru, że może o jego losach decydować i nam nic do tego.Tyle, że przy tak dobrych plonach, jakie były w tym roku może warto policzyć nie tylko cenę, ale pomnożyć ją przez zebrane tony i patrząc też swoim sąsiadom w oczy zastanowić się, kto z tym niesprzedanym towarem zostanie ostatni.
Nie ma co straszyć, ale warto wziąć także pod uwagę fakt, że skupy jak same informują w tym sezonie skupiły ok 20% więcej niż w roku ubiegłym. A jak się ten ubiegły sezon skończył i ile zboża zostało też przecież jeszcze powinniśmy pamiętać. Pełna zgoda co do tego, że obecne ceny są dramatycznie niskie, ale już potencjalny przychód niekoniecznie.
Byłby więc dobry czas na udrożnienie eksportu i powrót naszej pszenicy na rynki największych importerów, bo i wysokiego białka znów pojawiło się sporo i możemy rywalizować w jakości. Tylko, tylko czy podaż pozwoli na szybki rozruch handlu? Wszak statki to nie taksówka i natychmiast w portach się nie pojawią nawet, gdy będą miały po co przypłynąć.
Czy zdążymy z ponownym rozkręceniem eksportu do takich rozmiarów, żeby dźwignąć krajowe ceny? I wreszcie, czy zdążymy do kukurydzy? Wszak to jej podaż płynąca w kukurydziane żniwa z pól zacznie przesypywać już zapełnione magazyny i spowoduje konieczność sprzedaży części wcześniej zebranych zbóż pod presją braku miejsca. A kolejna presja dla cen byłaby prawdziwą tragedią.
