Negocjacje handlowe pomiędzy Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi zakończyły się podpisaniem umowy, która – według obu stron – jest sukcesem. Jednak politycy i eksperci wskazują na dominację USA i problemy, które mogą wyniknąć ze zobowiązania UE do zwiększonego importu surowców energetycznych.
Von der Leyen – uwolnimy się od Rosji
– Dzisiejsza umowa tworzy pewność w niepewnych czasach. Zapewnia stabilność i przewidywalność, dla obywateli i biznesu po obu stronach Atlantyku – ogłosiła przewodnicząca KE Ursula von der Leyen. Wskazała przy tym, że porozumienie nie tylko kończy spór celny, ale też otwiera nowy rozdział współpracy energetycznej, technologicznej i przemysłowej z USA.
W jej ocenie jednym z najważniejszych elementów porozumienia jest odejście od rosyjskich źródeł energii.
– Zakupy amerykańskich produktów energetycznych zastąpią rosyjski gaz i ropę i wzmocnią bezpieczeństwo energetyczne Europy – zaznaczyła von der Leyen, sugerując, że kontrakty z USA są elementem długofalowej strategii uniezależniania się od surowców z kierunku wschodniego.
Biały Dom: nasze interesy są zabezpieczone
Po stronie amerykańskiej reakcja była równie entuzjastyczna. W oficjalnym komunikacie Białego Domu przedstawiono dane, które pokazują skalę zobowiązań UE wobec USA.
– UE zakupi 750 miliardów dolarów energii z USA i zainwestuje 600 miliardów dolarów w Stanach Zjednoczonych, wszystko do 2028 roku – zapisano w oświadczeniu. Wskazano również na ujednolicenie stawek celnych i dostęp do unijnego rynku dla strategicznych amerykańskich produktów.
Taryfy zostały szczegółowo określone w tym samym dokumencie.
– UE zapłaci USA stawkę taryfową 15%, w tym na samochody, części samochodowe, farmaceutyki i półprzewodniki, przy utrzymaniu 50% ceł na stal, aluminium i miedź – poinformował Biały Dom. Oznacza to jednocześnie, że część ceł ochronnych na surowce przemysłowe pozostaje, co zdaniem Waszyngtonu ma zabezpieczyć interesy strategicznych sektorów amerykańskiej gospodarki.
Zadowolenia nie krył komisarz ds. handlu UE Maroš Šefčovič. Podkreślił polityczny ciężar wypracowanego porozumienia.
– To przynosi odnowioną stabilność i otwiera drzwi do strategicznej współpracy – powiedział, wskazując, że umowa to nie tylko kompromis handlowy, lecz także próba odbudowy zaufania w relacjach transatlantyckich po latach napięć.
Eksperci: "to porażka UE"
Choć w komunikatach Komisji i Białego Domu dominował ton sukcesu, wielu obserwatorów i uczestników europejskiej sceny politycznej ostro skrytykowało warunki, na jakich porozumienie zostało zawarte. Szczególnie mocno wybrzmiały głosy z Francji, gdzie porozumienie uznano za dowód jednostronnych ustępstw Unii.
Premier François Bayrou wyraził to bezpośrednio. – „To akt podporządkowania się USA” – ocenił, komentując treść porozumienia. Jego wypowiedź nawiązywała do okoliczności, w jakich podpisano umowę – bez formalnego mandatu Rady UE i w trybie nagłego działania ze strony przewodniczącej KE.
Do krytyków dołączył David Kleimann, ekspert ds. handlu w brukselskim think tanku ODI. Zwrócił uwagę nie tylko na wymiar handlowy, ale również polityczny i ustrojowy zawartego układu.
– To oczywista porażka polityczna UE. Optyka przewodniczącego Komisji Europejskiej, który uległ prezydentowi USA Trumpowi, może mieć trwałe konsekwencje dla identyfikacji obywateli Unii z projektem ponadnarodowym – powiedział Kleimann.
"Trump wygrał"
Ostry ton przyjęły też europejskie organizacje gospodarcze. Federacja francuskich pracodawców Medef napisała wprost: – „Pokazuje to, że UE nadal ma problem z wywalczeniem szacunku w relacjach handlowych” – czytamy w stanowisku. Przedstawiciele niemieckiego przemysłu wskazywali natomiast, że dokument zawiera liczne ustępstwa, które mogą utrwalić nierówność w dostępie do rynków i stworzyć przewagi strukturalne dla USA.
Z kolei Bernd Lange, przewodniczący komisji handlu międzynarodowego w Parlamencie Europejskim, zwrócił uwagę na prosty bilans polityczny: – „Trump wygrał, nie ma co do tego wątpliwości” – powiedział, komentując ustalenia, które według niego w znacznym stopniu realizują postulaty strony amerykańskiej.
Gaz zamiast OZE. Czy to koniec zielonej rewolucji?
Najwięcej pytań budzi skala zobowiązań energetycznych, które Unia Europejska przyjęła na siebie w nowej umowie. Analitycy Argus Media podkreślają, że zobowiązania te prawdopodobnie skoncentrują się na imporcie gazu LNG z USA, "wpisując się w szerszy kontekst wysiłków UE zmierzających do stopniowego wycofania pozostałego importu rosyjskiego gazu ziemnego i ropy naftowej przesyłanych rurociągami".
Jednak konieczność czterokrotnego zwiększenia zakupów gazu LNG oznacza utrzymanie przez wiele lat infrastruktury do obsługi paliw kopalnych, co może wymusić przesunięcie środków z rozwoju odnawialnych źródeł energii (OZE) na inwestycje związane z realizacją nowej umowy.
Eksperci ostrzegają, że założony cel – import gazu o wartości 250 miliardów euro rocznie – przekracza obecne możliwości amerykańskich eksporterów, a także prawdopodobne możliwości finansowe unijnych importerów. Mimo to komisarz UE ds. handlu Maroš Šefčovič nazwał ten cel „osiągalnym”.
Ponadto, w analizie zwrócono uwagę, że zobowiązania te są nie tylko trudne do realizacji technicznie, ale niosą także ryzyko polityczne – mogą bowiem uzależnić Unię od jednego dostawcy w dłuższej perspektywie.
Taka decyzja rodzi pytania o priorytety inwestycyjne Unii. W wieloletnim budżecie UE na lata 2028–2034, którego "sednem", jak to określono w oficjalnym komunikacie jest "zielona transformacja" znaczną część środków planowano przeznaczyć na rozwój OZE oraz ograniczenie emisji gazów cieplarnianych. Jednak wieloletnie kontrakty na import LNG i ropy mogą spowolnić te plany.
Unia wraca do przemysłu ciężkiego
W tym kontekście bardziej czytelne staje się uzasadnienie porozumienia przedstawione przez komisarza ds. handlu UE Maroša Šefčoviča:
– Rozumiemy cel reindustrializacji gospodarki USA, ponieważ dążymy do takiego samego celu – powiedział Šefčovič. Wypowiedź ta wskazuje, że Unia zamierza realizować podobną politykę jak Stany Zjednoczone: odchodzenie od modelu opartego na usługach i globalnych łańcuchach dostaw na rzecz odbudowy ciężkiego przemysłu i produkcji strategicznych komponentów.
Komisarz podkreślił również nowy wymiar współpracy z USA w sektorach przemysłowych.
– Umowa przewiduje wspólne działania w zakresie stali, aluminium, miedzi i ich pochodnych, tworząc "sojusz metali". Strategiczne zakupy gazu, ropy, paliw jądrowych, ale także amerykańskich chipów AI mają wzmocnić naszą przewagę technologiczną – wskazał. Taki kierunek działań może oznaczać bardziej protekcjonistyczne podejście zarówno w Unii, jak i w Stanach Zjednoczonych.
Amerykańska wołowina wjeżdża do Europy
Otwarte pozostaje pytanie, czy rolnicy w Unii Europejskiej odczują konsekwencje zwiększonego importu gazu z USA. Wysokie koszty energii są jednym z najważniejszych czynników wpływających na opłacalność produkcji – od suszenia zbóż, przez chłodnie, po produkcję nawozów i przetwórstwo rolno-spożywcze. Jeżeli zakupy z USA okażą się droższe niż dotychczasowe dostawy, sektor rolny odczuje to w cenach energii, które w ostatnich latach i tak były rekordowo wysokie.
Poza tym po opublikowaniu oświadczenia Białego Domu widzimy też, że porozumienie dotyczy nie tylko energii i przemysłu, ale również rolnictwa.
– Porozumienie umożliwi rolnikom, hodowcom, rybakom i przetwórcom zwiększenie eksportu do UE – napisano w dokumencie. – Ta kolosalna umowa umożliwi amerykańskim rolnikom, hodowcom, rybakom i producentom zwiększenie eksportu, poszerzenie możliwości biznesowych i pomoże zmniejszyć deficyt w handlu towarami z Unią Europejską.
Nie podano jednak szczegółów, jakich towarów ma to dotyczyć w największym stopniu.
Dotychczasowe doświadczenia wskazują, że największymi beneficjentami podobnych umów są producenci mięsa, nabiału, pasz i przetworów rolno-spożywczych. Tymczasem amerykańskie produkty są często tańsze, m.in. dzięki innym regulacjom środowiskowym i dobrostanowym. W sytuacji, gdy rolnicy w UE już teraz podlegają coraz ostrzejszym wymogom klimatycznym i sanitarnym, zwiększenie importu może oznaczać dodatkową presję konkurencyjną, szczególnie w branżach wrażliwych, takich jak mięso wołowe, wieprzowina czy nabiał.
Podsumowanie
Umowa UE–USA obejmuje szeroki zakres: od energetyki i przemysłu po technologie i rolnictwo. Władze obu stron przedstawiają ją jako sukces i element stabilizacji relacji transatlantyckich. Krytycy zwracają jednak uwagę, że podpisanie dokumentu w takiej formule to „oczywista porażka polityczna UE” – jak stwierdził David Kleimann – oraz akt ustępstwa wobec administracji USA, który może wpłynąć na przyszłość unijnego projektu ponadnarodowego.
Jednocześnie wypowiedź Maroša Šefčoviča o „dążeniu do tego samego celu reindustrializacji, co USA” pokazuje zmianę priorytetów Unii: od zielonej transformacji w stronę polityki przemysłowej i współpracy w sektorach metali i surowców. Czy te decyzje spowolnią transformację energetyczną i stworzą nową presję konkurencyjną dla unijnego rolnictwa? Odpowiedź na to pytanie przyniosą dopiero kolejne lata.
Albert Katana
źródła: Komisja Europejska, Insight EU Monitor, Argus Media, Politico
