Rolnicy z Lubelszczyzny domagają się od ministra rolnictwa wydłużenia terminu wejścia w życie elektronicznego rejestru oprysków do końca 2035 roku dla wszystkich gospodarstw.
– Nie zgadzamy się na nierówne, nieuzasadnione różnicowanie rolników ze względu na powierzchnię posiadanych gruntów. Uważamy, że wszyscy rolnicy powinni być traktowani na równych zasadach, a wprowadzenie tak istotnych obowiązków powinno następować z uwzględnieniem rzeczywistych możliwości i potrzeb całego środowiska rolniczego – podkreśla prezes Lubelskiej Izby Rolniczej, Gustaw Jędrejek.
Samorząd rolniczy proponuje także, aby przed wprowadzeniem obowiązku przeprowadzić program pilotażowy w formie dobrowolnej aplikacji, działającej równolegle z papierową ewidencją.
Elektroniczna ewidencja ŚOR dla wszystkich
Rozczarowania nie kryją również rolnicy zrzeszeni w Ogólnopolskim Oddolnym Proteście Rolników. Ich zdaniem ustawa dzieliła gospodarstwa według areału, zamiast wprowadzać jasne i jednolite zasady.
– Dlaczego dzieli się rolników na mniejszych i większych? Albo wprowadzamy system dla wszystkich, albo odraczamy dla wszystkich – komentuje Damian Murawiec, rolnik i rzecznik OOPR.
Jak dodaje, gospodarstwa powyżej 20 ha miałyby już od stycznia 2026 roku prowadzić pełną ewidencję elektroniczną, podczas gdy najmniejsze mogłyby liczyć na nawet dziesięcioletnie odroczenie.
– Takie rozwiązania rodzą poczucie niesprawiedliwości. To gospodarstwa towarowe, które produkują żywność na rynek, zostałyby obciążone najbardziej – zaznacza Murawiec.
"Podział nie miał faworyzować małych gospodarstw"
Do sprawy odniosła się rzeczniczka prasowa ministerstwa rolnictwa Iwona Pacholska. Podkreśla, że różnicowanie terminów zostało wprowadzone przez parlament, a nie przez rząd.
– Poprawki wprowadzające okresy przejściowe dla różnych grup gospodarstw zostały wprowadzone w trakcie prac parlamentarnych. Były one efektem dyskusji w Sejmie i w Senacie, wyrażającej troskę o różne przygotowanie gospodarstw do wdrażania rozwiązań cyfrowych. Rozwiązań tych nie było jednak w projekcie przyjętym przez rząd – wyjaśnia Pacholska.
Jej zdaniem wprowadzony podział nie miał faworyzować małych gospodarstw, ale być formą pomocy dla tych, które mogą mieć większe problemy z wdrożeniem nowych narzędzi.
– „Solidarność” znaczy też pomagaj słabszym, mniejszym, wykluczonym. Akcent na małe gospodarstwa nie był ich wyróżnieniem, ale dla nich pomocą. I fakty - nie propaganda: nie ma najostrzejszych zasad; są równe dla wszystkich już od 1 stycznia 2026 – podkreśla rzeczniczka.
Kamila Szałaj
Fot: Jan Beba
