Cła, nadwyżki i spadające ceny. Europejski rynek wieprzowiny wchodzi w trudną zimę?
Od momentu, gdy Chiny wprowadziły cła antydumpingowe od 15,6% do 62,4% na europejską wieprzowinę, sytuacja na unijnym rynku wyraźnie się pogorszyła. W naszym poprzednim materiale „Chiny nałożyły cła na europejską wieprzowinę” szczegółowo opisywaliśmy, jak decyzja Pekinu uderzyła szczególnie w Hiszpanię, Francję i producentów podrobów – czyli części tuszy, które mają w Europie niską wartość, a w Chinach były kluczowym towarem eksportowym.
Dziś widzimy skutki tego ciosu jeszcze wyraźniej. Mięso, które wcześniej wysyłano na rynek chiński, zaczęło zostawać w Europie, tworząc presję na ceny i konkurencję między państwami członkowskimi – podkreśla Unia Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego (UPEMI).
Belgia stawia sprawę jasno: albo wspólna reakcja, albo chaos
Belgijski rząd jako pierwszy zaapelował do UE, by odejść od indywidualnych negocjacji i stworzyć jeden wspólny front rozmów z Chinami. Według Brukseli różnicowanie ceł między firmami europejskimi prowadzi do osłabienia solidarności w UE.
Firmy, które współpracowały z chińskim dochodzeniem, otrzymały cła w wysokości ok. 15-32%, a te, które (z przyczyn formalnych) nie mogły w nim uczestniczyć, otrzymały maksymalną stawkę – ponad 60%. Belgia znalazła się właśnie w tej drugiej grupie, m.in. dlatego że od 2018 r. obowiązuje tam embargo ASF, uniemożliwiające aktywny udział w dochodzeniu.
Belgowie ostrzegają, że taki system dzieli rynek unijny według krajów i firm, zamiast wzmacniać wspólne interesy.
„Chiny grają przeciwko nam, a my pozwalamy się rozgrywać” – apel UPEMI
Prezes UPEMI Wiesław Różański w najnowszym komentarzu podkreśla, że dalsze działania pojedynczych państw są strategicznie niebezpieczne. Jego zdaniem UE ma realną siłę tylko jako blok, a nie jako zbiór oddzielnych graczy.
- Cała Unia Europejska ma zdecydowanie większą siłę nacisku i szansę na pozytywne zakończenie konfliktu celnego z Chinami. W przypadku zawierania porozumień przez poszczególne kraje, pozwalamy Chinom rozgrywać nie tylko europejską branżę wieprzową, ale również jedność europejską, co osłabia wszystkich – wskazuje Różański.
To bardzo ważny sygnał dla Polski. Bo choć polska wieprzowina od dawna nie wraca na rynek chiński z powodu ASF, to skutki kryzysu cenowego odczuwamy równie mocno. Nadwyżki z Hiszpanii i Francji trafiają na rynek unijny – czyli również do nas, albo stwarzając presję konkurencyjną na rynkach, gdzie aktywnie wysyłamy wieprzowinę.
Państwa grają na siebie. Hiszpania negocjuje, inni czekają
Jednym z przykładów indywidualnej gry jest Hiszpania, która szybko wynegocjowała z Pekinem uznanie regionalizacji ASF. Dla Hiszpanów to ogromny sukces – bo to oni są największym eksporterem wieprzowiny w UE. Ale dla reszty Europy oznacza to coś innego: powstaje system dwóch prędkości, w którym część państw próbuje ratować własny eksport, a reszta zostaje z nadwyżkami mięsa na rynku wewnętrznym. Branża ostrzega, że takie podejście jest dokładnie tym, czego życzą sobie Chiny, bo osłabia siłę negocjacyjną UE jako całości.
A co z polskimi rolnikami? Ceny mogą znowu szukać dna
Mimo że Polska nie sprzedaje wieprzowiny do Chin, polscy hodowcy świń odczuwają skutki decyzji Pekinu bardzo bezpośrednio. Dlaczego?
- Unijny rynek jest jeden. Jeżeli mięso z Hiszpanii i Francji nie jedzie do Chin, trafia do Europy – w tym do Polski.
- Spadek cen w Europie zawsze dociera do polskich zakładów, niezależnie od kierunku eksportu.
- Producenci podrobów tracą najbardziej, bo to właśnie te towary zalegają na unijnym rynku po zamknięciu chińskiego kanału.
Już we wrześniu UPEMI ostrzegało, że polski rynek może zalać europejska nadwyżka. Dziś widzimy, że te prognozy zaczynają się sprawdzać. Jak zaznaczył wtedy Różański, w pierwszym kwartale roku tylko 20% europejskiej produkcji trafiało na eksport, a uboje rosną. To oznacza jedno: nadpodaż będzie ciążyć na cenach. Porównując unijne ceny tuczników w połowie września a teraz – mamy różnicę ponad 20 eurocentów. Sprawdź, jakie były ceny polskich tuczników w ubiegłym tygodniu:
Czy Chiny zamykają rynek na stałe? Gra o lochy, ceny i wpływy
W naszym wcześniejszym materiale opisywaliśmy, że Pekin planuje zmniejszyć pogłowie loch o milion sztuk, aby podnieść własne ceny wieprzowiny. To element polityki ochrony rynku wewnętrznego. Z perspektywy Europy oznacza to, że cła mogą być początkiem dłuższej strategii, a nie chwilową reakcją na spór handlowy z UE.
I właśnie dlatego branża wieprzowiny domaga się, by Bruksela wreszcie zareagowała systemowo, a nie zostawiała sprawy do rozwiązania przez poszczególne rządy.
Mkh na podst. inf. pras. UPEMI

