Uprawa rzepaku i buraków zagrożona, coraz gorzej w zbożach
Wiele osób już zrezygnowało z uprawy rzepaku, bo jak zaznaczają rolnicy „nie ma czym go pryskać”, w zamian nie dostają alternatywnych substancji, albo dostają, ale o niższej skuteczności. Damian Murawiec zajmuje się uprawą rzepaku i to właśnie ona oberwała w ostatnich latach najbardziej.
- W moim przypadku najgorszym ciosem w rzepak było wycofanie chloropiryfosu i wszystkich insektycydów z grupy neonikotinoidów. Na drugim miejscu jest problem z chwastami uciążliwymi w pszenicy i innych zbożach. Najpierw wycofali izoproturon, teraz kończy się okres stosowania metrybuzyny (do 24 listopada), a za rok nie zastosujemy juz flufenacetu. Wykorzystanie substancji czynnych i ich spektrum działania mocno się zawęża, szczególnie w jesiennej walce z chwastami. Wiosenna ochrona, nie daje przecież takiej skuteczności. Jeżeli tempo wycofywania tych substancji zostanie utrzymane, po kilka znaczących substancji rocznie, to za kilka lat z każdą uprawą będzie ogromny problem i będziemy niestety rezygnować – mówi Damian Murawiec. Zaznacza, że rolnicy rezygnują nie tylko z uprawy rzepaku, ale również buraka.
- Wystarczy zobaczyć, ile mamy substancji czynnych zarejestrowanych w ochronie herbicydowej buraka, no przecież to jest śmiech na sali. Wycofano desmedifam, a ostatnio triflusulfuron metylu, a były to istotne substancje w odchwaszczaniu buraka. Firmy zajmujące się produkcją środków ochrony roślin, mówią o ogromnych problemach w rejestracji nowych substancji. Mówią o rygorystycznych normach i wymogach, mówią wprost że niemożliwe jest zarejestrowanie skutecznych substancji, bo normy czasu rozkładu czy wpływ na środowisko szybko jest dyskwalifikują. Niestety nie ma co się spodziewać nowych i skutecznych substancji. Ostatnio wycofali jedną z zapraw, a na jej miejsce weszło kilka innych, ale one nie są nawet w połowie tak skuteczne jak była tamta poprzednia – tłumaczy Damian.
Koszty uprawy będą rosły?
Brak skuteczności to jeden problem, drugi dotyczy wielokrotnego wjeżdżania w łan i powtórnych zabiegów, szczególnie jeśli chodzi o szkodniki. Koszty uprawy są przez to wyższe przez wykorzystanie większej ilości substancji, ale też paliwa na powtórne zabiegi. W kontekście obecnych cen w skupach, nie jeden rolnik może się poddać.
- To co nam zafundowała Komisja Europejska, to jest już patologia. Wycofano insektycydy, które działały systemicznie i które potrafiły dwa, trzy tygodnie zabezpieczyć roślinę, bo substancja krążyła w sokach roślinnych, a teraz zostawiono nam głównie substancje z grupy pyretroidów, które działają kontaktowo. Pryskasz - jak trafisz, to trafisz, jak nie, to musisz za dwa, trzy dni znowu jechać pryskać i to jest dla mnie chore po prostu. Rzepak pryskało się przy okazji innych zabiegów, kiedyś dwa razy wiosną, a teraz? Po pięć, sześć razy się jeździ i skuteczność jest marna – mówi Damian Murawiec.
Skuteczność biologicznych preparatów
Rolnicy są zachęcani do stosowania biologicznych preparatów, nawet jest za to dodatkowa dopłata w formie ekoschematu. A jak to jest w praktyce.
- Jeśli chodzi o choroby fungicydowe i zdrowotność roślin przeciwko patogenom, na przykład bakteriom czy grzybom, to jeszcze możemy wspomagać się tą biologiczną ochroną, ale tylko w tym obszarze, bo ani z chwastami ani insektami tym sposobem nie można walczyć. Mówi się, że mikrobiologia się rozwija, ale to często jest więcej marketingu niż realnego działania. Testujemy od paru lat na polach, ale na razie to jest taka pieśń o przyszłości – mówi rolnik i podkreśla, że wyniki są różne, czasami widać jakąś poprawę czy skuteczność, ale przychodzi sezon, gdy zupełnie nic nie widać w porównaniu do kontroli, brak poprawy zdrowotności czy zwiększenia plonu. Nie ma na to żadnej reguły.
- Testuję również te preparaty mikrobiologiczne, które powinny dostarczać składniki pokarmowe roślinie, te wiążące azot, czy przetwarzające azot, czy fosfor. W tym przypadku jest podobnie. Potrafi być taki sezon, że powiedzmy zwróci się ten koszt zabiegu, plus jeszcze potrafi zostać parę złotych, ale cudów nie ma. Potrafi być rok, że wyda się masę pieniędzy, kilkadziesiąt tysięcy na zabieg w uprawie, a efektów w porównaniu do kontroli nie ma żadnych, a czasami nawet nie wiedzieć czemu potrafią być zniżki plonowania – podkreśla rolnik. Damian Murawiec zaznacza, że problemem wykorzystywania tych preparatów jest brak stabilności.
- Jednego sezonu potrafiłem być w miarę zadowolony z jakiegoś preparatu, na drugi sezon go stosuję, a tu nie widać żadnej różnicy w porównaniu do pól nieopryskanych. Według mnie KE nie powinna tak pochopnie wycofywać substancji, które są bardzo skuteczne, a które nie mają udowodnionego negatywnego działania na zdrowie ludzkie czy na środowisko, bo teraz to wystarczy, że coś jest wpisane jako „potencjalnie” szkodliwe i już trzeba je wycofać. A my zostajemy z niczym – podkreśla rolnik.
„Straty plonu sięgają nawet 50-80 proc.”, a presja szkodników coraz większa
Podczas posiedzenia grupy roboczej „Zdrowie roślin” Copa-Cogeca Federacja Branżowych Związków Producentów Rolnych ponownie zwróciła na ten aspekt uwagę, szczególnie w kontekście zmian klimatycznych, utraty bioróżnorodności oraz pojawiania się nowych chorób i szkodników. Federacja zaznacza, że rolnicy potrzebują narzędzi, które są nie tylko bezpieczne, ale także dostępne i efektywne – niezależnie od rodzaju produkcji.
Presja szkodników i chorób rośnie, a coraz mniej narzędzi
FBZPR podkreśliła, że tempo wycofywania substancji czynnych i środków ochrony roślin w UE nie jest równoważone dostateczną liczbą praktycznych alternatyw.
- W wielu państwach członkowskich rośnie presja ze strony chorób i szkodników, a ograniczona dostępność narzędzi powoduje ryzyko powstawania odporności. Najbardziej narażone sektory – takie jak ziemniaki, buraki cukrowe, warzywa, owoce, tytoń czy rzepak – mogą tracić nawet 50% plonu, a w przypadku produkcji specjalistycznej nawet 80% - zaznacza Federacja. Ważnym aspektem na który zwrócono uwagę jest brak spójności polityki ograniczenia stosowania substancji z rzeczywistymi potrzebami rolników.
– Dla Komisji Europejskiej kwestia wycofywania substancji czynnych praktycznie nie istnieje jako problem. Ich podejście jest jednoznaczne: proces trwa i będzie kontynuowany. Tymczasem dla wielu krajów to już dziś sytuacja katastrofalna. Im mniej substancji, tym częściej stosuje się pojedyncze rozwiązania, co prowadzi do odporności i realnego zagrożenia dla produkcji – mówiła Małgorzata Kacperczyk-Kopcińska.
Preparaty biologiczne na ratunek?
Rola produktów biologicznych rośnie i jest w nich potencjał, jednak przedstawiciele grupy zaznaczyli, że środki biologiczne nie są w stanie zastąpić chemicznych w pełnym zakresie, a ich skuteczność, szczególnie w dużych gospodarstwach, jest nadal niewystarczająca.
- Jeżeli proces wycofywania będzie postępował, zostaniemy z niczym. Pytanie brzmi: czy Europa chce dalej produkować żywność? – pyta Kacperczyk-Kopcińska.
O co postuluje Copa Cogeca?
Wśród najważniejszych postulatów znalazły się:
- zapewnienie rolnikom skutecznych narzędzi ochrony roślin,
- stabilność ekonomiczna gospodarstw,
- większe inwestycje w badania i innowacje,
- harmonizacja procedur oceny i wzajemne uznawanie środków
- realne włączanie producentów w proces decyzyjny.
Federacja Branżowych Związków Producentów Rolnych podkreśla, że nie można rezygnować z narzędzi podstawowych i niezbędnych w uprawie nie mając alternatywy.
Zapraszamy na Forum Rolników i Agrobiznesu!
O odpowiednim stosowaniu różnych rozwiązań w agrotechnice i ochronie roślin, także herbicydów, będziemy mówić podczas sesji Uprawa 2 podczas naszego forum. To już 27 listopada i już teraz serdecznie na nie zapraszam! Zapisy TUTAJ.
