Cła USA zmieniają globalny rynek mięsa
6 sierpnia prezydent Donald Trump zdecydował o nałożeniu 50-procentowych ceł na wołowinę z Brazylii. To posunięcie uderzyło w największego eksportera mięsa na świecie i natychmiast wywołało spekulacje na temat przetasowań w globalnym handlu.
Analitycy cytowani przez agencję Reuters zwracają uwagę, że Meksyk już stał się drugim największym odbiorcą brazylijskiej wołowiny, wyprzedzając Stany Zjednoczone. W przyszłości to właśnie Meksyk może odgrywać rolę pośrednika w dostawach do USA.
- Bardzo prawdopodobne jest, że kraje, które mogą pośredniczyć w handlu brazylijską wołowiną, zwiększą swoje zakupy, podążając za przykładem Meksyku – powiedział w rozmowie z agencją Mauricio Nogueira, dyrektor firmy doradczej Athenagro zajmującej się rynkiem bydła.
Według niego kolejnym kandydatem do importu i ewentualnego reeksportu mięsa do USA mogłaby być Argentyna. Z kolei Australia – dotychczas duży dostawca wołowiny na rynek amerykański – może skierować część swojej produkcji na inne rynki, co otwiera przestrzeń dla brazylijskich dostaw.
Brazylia szuka nowych rynków zbytu. Od dawna ma Europę na oku
Pomimo amerykańskich ceł prognozy brazylijskiego eksportu pozostają optymistyczne – do końca roku ma ona wzrosnąć do ponad 3 mln ton, czyli o 7,5%. Brazylijscy ekonomiści wskazują, że część nadwyżek może trafić na rynki azjatyckie, w tym do Japonii, która dotychczas kupowała głównie w USA.
Europa pod presją dwóch frontów
Warto pamiętać, że unijny rynek żywności już dziś stoi pod presją dwóch wielkich umów handlowych. Po pierwsze – UE–USA. Jak opisywaliśmy w artykule „Umowa UE–USA. Parlament Europejski grzmi na Komisję: To wasalizacja Europy”, europosłowie wskazywali na groźbę dalszych ustępstw wobec Amerykanów i podkreślali, że handel nie odbywa się na równych zasadach.
Po drugie – umowa z Mercosur. Podczas sierpniowej Rady Gabinetowej prezydent Karol Nawrocki mówił wprost: „Mercosur jest właściwie końcem polskiego rynku drobiu, wołowiny, produkcji zbóż”. Choć premier Donald Tusk odpowiadał, że Polska stara się wprowadzać mechanizmy ochronne, zagrożenie dla rolników jest realne.
W obu przypadkach unijny rynek otwiera się na import, podczas gdy inni gracze – jak USA – bronią swojego sektora cłami.
Co to oznacza dla polskich rolników?
Nie jest tajemnicą, że często wołowina czy inne produkty rolne spoza Unii Europejskiej są produkowane taniej, często w warunkach nieakceptowalnych w Europie, czy to stosowanie hormonów wzrostu w hodowli zwierząt gospodarskich lub zakazanych w UE pestycydów, czy chociażby nieprzestrzegania norm dobrostanowych.
Jak przypomina Unia Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego, „Europejscy producenci to jakość i bezpieczeństwo wynikające z wysokich standardów produkcji. Wyklucza to w praktyce konkurowanie na podstawie ceny”. Dla polskich hodowców oznacza to jeszcze ostrzejszą konkurencję. Jeżeli nadwyżki brazylijskiej wołowiny rzeczywiście trafią do Europy, presja na ceny mięsa w skupie może się pogłębić.
Brazylijska wołowina na stołach Europejczyków?
Decyzja USA o nałożeniu ceł na Brazylię to sygnał, że handel międzynarodowy coraz częściej staje się narzędziem polityki. Efektem może być ogólna zmiana sił na globalnym rynku i zmiana partnerów handlowych. To również może oznaczać przesunięcie ogromnych ilości wołowiny z Ameryki Południowej do Unii Europejskiej, jeśli nie będą zawczasu wprowadzone odpowiednie mechanizmy, które obroniłyby nasz rynek, zachowując konkurencyjność rodzimych rolników.
Na podst. Reuters
