StoryEditor

Awantura o handel zbożem. Czy powstanie Giełda Rolno-Spożywcza?

Posłowie Koalicji Obywatelskiej zasiadający w trzech zespołach parlamentarnych forsują pomysł stworzenia od podstaw nowej Giełdy Rolno-Spożywczej. Koszty przedsięwzięcia, w zależności od wybranej opcji, mogą wynieść od 200 do nawet ponad 700 mln zł.

24.08.2025., 21:10h

Eksperci na projekcie, który w przygotowanej prezentacji posłowie opatrzyli hasłem "Nowoczesna giełda. Tradycyjne wartości. Wspólna przyszłość" – nie pozostawiają suchej nitki. 

– W Europie jest tylko jedna giełda (MATIF). A my chcemy mieć aż dwie, bo jedna wciąż działa – ostatnia transakcja z 2021 roku. Chętnie się dowiem, jak giełda ma zwiększyć dochody rolników. Ta działająca jakoś tego nie potwierdziła. Proszę, nie idźcie tą drogą – napisał w mediach społecznościowych Mirosław Marciniak, niezależny analityków rynków rolnych, właściciel firmy InfoGrain. 

Marciniak miał na myśli Giełdowy Rynek Rolny, który został uruchomiony na Towarowej Giełdzie Energii w ramach projektu Platformy Żywnościowej, prowadzonego wspólnie z Krajowym Ośrodkiem Wsparcia Rolnictwa. Pomimo zainwestowania w ten projekt grubo poand 250 mln zł, całość okazał się nieporozumieniem.

Sasin z Ardanowskim mówili, że będzie dobrze

We wrześniu 2019 r. ówczensy wicepremier Jacek Sasin twierdził, że powstanie Platformy Żywnościowej "w sposób znaczący wzmocni pozycję polskiego rolnika jako istotnego ogniwa polskiej gospodarki i przyczyni się do transparentności obrotu gospodarczego".

– Platforma Żywnościowa będzie dedykowana głównie producentom zbóż i innych trwałych produktów, które mogą być przechowywane dłuższy czas, które są w obrocie na głównych giełdach światowych, w Chicago czy w Paryżu. Te produkty będą również przedmiotem obrotu giełdy polskiej. Utworzenie Platformy przyczyni się do koncentracji podaży krajowych towarów rolno-spożywczych – mówił Jan K. Ardanowski, ówczesny minister rolnictwa.

Jednym z działań towarzyszących giełdzie była próba stworzenia systemu magazynów autoryzowanych do przechowywania zbóż będących przedmiotem obrotu na giełdowym rynku rolnym na bazie magazynów należących do Elewarr oraz spółek zależnych. 

Kolejny powrót do przeszłości?

Teraz pomysł giełdy wraca jak bumerang i ma być realizowany w nowej formie. Jakiej? Tego jeszcze dokładnie nie wiadomo, ponieważ trwają prace koncepcyjne. Sejmowe zespoły poprosiły zainteresowane osoby o wypełnienie ankiety. Stosowne wnioski mają być zebrane, opracowane i przedstawione w Sejmie jeszcze we wrześniu. 

Pierwszy raz na temat giełdy i tego, jak powinna wyglądać, rozmawiano 24 lipca. Miało to miejsce w trakcie połączonego posiedzenia trzech zespołów: Parlamentarnego Zespołu ds. Rozwoju Obszarów Wiejskich, Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony i Rozwoju Polskiej Produkcji Rolnej, a także Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony i Rozwoju Sektora Spożywczego. Pisaliśmy o tym tutaj. Warto dodać, że wszystkimi zespołami kierują parlamentarzyści KO.

Poseł Piotr Kandyba (KO) zwrócił wówczas uwagę, że na ten temat w Polsce dyskusja toczy się od dawna, ale dotychczas nie udało się wypracować konkretnych rozwiązań. 

– Przez 30 lat wielu starało się otworzyć drzwi na temat giełd rolnych, ale nie zawsze się to udawało. Dziś jest realna szansa, aby wspólnie otworzyć drzwi i sprawić, aby się nigdy nie zamknęły. To jest ten czas, ten moment – przekonywał Kandyba.

image
Posłanka Małgorzata Gromadzka (KO)
FOTO: Krzysztof Zacharuk

Posłanka Małgorzata Gromadzka (KO) podkreślała, że kluczowe jest, aby skrócić łańcuchy dostaw płodów rolnych i spowodować, aby ceny były przewidywalne.

– Rolnicy muszą mieć możliwość nie tylko szybkiego wprowadzenia swoich produktów do sprzedaży, ale także zabezpieczenia zbytu, poprzez kontrakty, poprzez umowy sprzedaży. Najważniejsze, aby zapewnić stabilizację w zakresie ceny omijając pośredników. Polskie produkty muszą być konkurencyjne nie tylko na naszym rynku, ale również na rynkach zewnętrznych – wyjaśniła parlamentarzystka. 

image

Chcą skrócić drogę pomiędzy rolnikiem a przetwórcą. "Czas zdjąć z handlu pośredników"

Dodała, że najwyższy czas skończyć z sytuacją, w której to pośrednicy decydują o kwocie, za którą będą skupować dane produkty rolne, na czym rolnik traci.

Jako przykład do naśladowania Małgorzata Gromadzka dała Tajwan, gdzie wprowadzono możliwość zakupu i ewentualnej późniejszej sprzedaży produktów na rynki wtórne.

– Uważamy, że to jest bardzo dobre rozwiązanie. Oprócz tego, że zbudujemy stabilność, jeżeli chodzi o sprzedaż produktu, to jeszcze możemy przy tej okazji wdrożyć inne działania. Cały czas rozmawiamy o Banku Rolnym i tutaj też jest możliwość zafunkcjonowania kapitału, być może składkowego np. Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych czy różnego rodzaju innych narzędzi, które w sytuacjach klęskowych, w sytuacjach dla rolnika nieprzewidywalnych, będą wsparciem – przyznała. 

"Musimy jako Polska to zrobić"

Gdy o temacie giełdy zrobiło się głośno, odezwali się eksperci, którzy w większości skrytykowali pomysł. Najbardziej aktywny w temacie był Mirosław Marciniak, który przytaczał merytoryczne argumenty. Na krytykę projektu ostro zareagowali posłowie KO, którzy promują giełdę. W internetowych wpisach pojawiła się cała seria ostrych słów. 

image
Mirosław Marciniak, niezależny analityków rynków rolnych, właściciel firmy InfoGrain
FOTO: Krzysztof Zacharuk

– Myślę, że nie można siać spekulacji tylko trzeba usiąść do stołu i porozmawiać. Pierwsze model, później koszty. Trzeba się skupić i stworzyć skuteczne narzędzie do uporządkowania rynku rolnego. Na chwilę obecną ja jako rolnik nie widzę żadnych rozwiązań tylko ciągłe szukania przeszkód. Zapraszam do współpracy w ramach zespołu. Po wysłuchaniu nas może Pan (Mirosław Marciniak – przyp. red.) wyrazić swoją opinię. Na chwilę obecną tworzymy model i rozwiązania – wyjaśniła posłanka Gromadzka.

Marciniak szybko odpowiedział: – Pani poseł, nie sieję spekulacji, tylko wyrażam opinię, bazując na ponad 20-letnim doświadczeniu w tej branży. A wiele takich prób uregulowania rynku już widziałem. Próbują państwo stworzyć hybrydę, która w takiej formie nie zafunkcjonuje.

Posłanka Gromadzka poprosiła, aby wstrzymać się z ocenami i poczekać na "pierwsze otwarcie i zaprezentowanie pierwszego modelu"

Z kolei poseł Piotr Kandyba przyznał, że prezentacja pokazana podczas posiedzenia połączonych zespołów miała za zadanie "zainteresować tematem giełdy, bo musimy jako Polska to zrobić, inaczej polscy rolnicy i nasze rolnictwo będzie z roku na rok traciło".

"Nie wiedzieliśmy o firmie TGE i jej działalności. Po rozmowach z różnymi podmiotami i osobami, zrezygnowaliśmy z tego produktu, w związku z powyższym koszty będą zdecydowanie mniejsze. Nie idziemy też w kierunki klasycznej giełdy, tylko spółdzielczej formy organizacji rynku, pomiotów którymi udziałowcami będą rolnicy, stad w poście była napisane tzw. giełdy. Współpracujemy blisko z ministrem rolnictwa i jego zespołem, którzy mają wiedzę w tym temacie" – stwierdził Kandyba.

Wiadomo, że spotkanie z ministrem rolnictwa Stefanem Krajewskim odbyło się 18 sierpnia, ale w sprawie giełdy był informowany od początku sprawowania urzędu, czyli 24 lipca.

"Pozwala na ujawnienie faktycznej podaży i popytu"

Do dyskusji na temat giełdy włączył się także samorząd rolniczy. Mieczysław Łuczak, prezes Wielkopolskiej Izby Rolniczej w odpowiedzi na pytania top agrar Polska stwierdził, że giełda jest "optymalnym mechanizmem kształtującym cenę produktu rolnego".

Ten mechanizm pozwala na ujawnienie faktycznej podaży i popytu, które w konsekwencji kształtują cenę. Niekoniecznie prowadzi do poprawy opłacalności, ale przynajmniej mamy pewność, że ceny kształtowane na giełdzie są "sprawiedliwe". Najgorszym rozwiązaniem jest sprzedaż zbóż w trakcie żniw, kiedy te ceny są najniższe. Kontrakty futures pokazują też jak ceny zboża mogą kształtować się w przyszłym sezonie a na tej podstawie rolnik może podjąć racjonalną decyzję, co uprawia. Obecnie, rolnik sieje zboże i nie wie, w jakiej cenie je sprzeda – podkreśla Łuczak.

image
Mieczysław Łuczak, prezes Wielkopolskiej Izby Rolniczej 
FOTO: Archiwum

Szef WIR zwraca uwagę, że uruchomienie giełdy to proces. – Jego powodzenie zawsze zależy od skali operacji. Ona musi być duża, co znaczy, że duża część masy towarowej musi przechodzić przez giełdę, bo wtedy generuje to zainteresowanie ze strony graczy giełdowych, czy podmiotów, które chcą zarobić na różnicy cen – zaznacza.

Mieczysław Łuczak jest zdania, że giełda bez graczy giełdowych nie będzie działać. – Tak się dzieje na giełdzie amerykańskiej. Handlują podmioty bezpośrednio zainteresowane sprzedażą zboża, czyli rolnicy oraz jego zakupem, np. młyny oraz handlują gracze giełdowi, czy inwestorzy spekulacyjni, których nie interesuje zboże jako takie, ale zarobek na nim. To gracze giełdowi i inwestorzy powodują, że giełda jest płynna. Powodzenie takiej giełdy w Polsce wymagać będzie czasu oraz przekonania rolników do handlu na giełdzie – zauważa.

W jego ocenie, dużą rolę muszą tu odegrać szkoły rolnicze, ODR-y, izby rolnicze, związki branżowe, a także grupy producentów zbóż, których jest coraz więcej.

– Mechanizm giełdowy powoduje, że rolnik za swoje zboże otrzymuje najwyższą w danym momencie cenę, wynikającą z popytu i podaży na rynku. Nie zawsze to gwarantuje automatycznie opłacalność produkcji, ale handel kontraktami futures pozwala rolnikowi na oszacowanie przyszłej ceny zboża i podjęcie odpowiednich decyzji produkcyjnych a nie czekanie na cenę – podkreśla Łuczak. 

Do tematu tworzenia Giełdy Rolno-Spożywczej będziemy wracać.

Krzysztof Zacharuk

Krzysztof Zacharuk
Autor Artykułu:Krzysztof Zacharuk
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
04. grudzień 2025 21:06