– Parlament Europejski wprowadził ochronę nazw mięsnych, w szczególności takich terminów jak "stek", "kiełbasa" czy "boczek". Nazwy te będą zastrzeżone wyłącznie dla produktów pochodzenia zwierzęcego – informuje Jacek Zarzecki, wiceprzewodniczący Polskiej Platformy Zrównoważonej Wołowiny i podkreśla: – Daje to przejrzystą i wiarygodną informację dla konsumentów.
Komisja Europejska od dawna domagała się wprowadzenia zakazu używania 29 terminów związanych z mięsem – takich jak wołowina, kurczak, boczek, kiełbaska czy żeberka na etykietach produktów spożywczych pochodzenia roślinnego.
We wrześniu Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi Parlamentu Europejskiego (AGRI Committee) poparła nową propozycję zakazu używania mięsnego nazewnictwa w odniesieniu do roślinnych produktów, która dziś została ostatecznie przegłosowana.
Zakaz to krok wstecz, a może przeciwnie?
Decyzja europosłów nie spodobała się producentom roślinnych produktów takich jak "kiełbaski", "boczek" czy "parówki" sprzedawanych w sklepach. Przez ostatnie tygodnie robili co mogli, aby zablokować głosowanie.
Grupa ponad 200 organizacji branżowych, organizacji pozarządowych oraz firm z 23 krajów podpisała apel, w którym wezwano Unię Europejską do zaprzestania prób wprowadzenia zakazu nazewnictwa.
Twórcy apelu podkreślali, że obecne nazwy roślinnych produktów są zrozumiałe dla konsumentów. Prezentowali wyniki badań, z których wynika, że ok. 80% konsumentów nie sprzeciwia się używaniu znanych już określeń (np. burger, kiełbasa) wobec produktów roślinnych, jeśli są one jasno oznaczone (np. roślinny burger czy bezmięsna parówka).
Zwracali uwagę, że zakaz nazewnictwa to krok wstecz dla zrównoważonego rozwoju i realizacji celów klimatycznych. Przypominali, że produkcja roślinnej żywności jest kluczowa dla realizacji unijnych celów dotyczących ochrony środowiska, poprawy zdrowia, a także bezpieczeństwa żywnościowego.
– Odkąd głośniej poruszaliśmy temat zakazu nazewnictwa, czyli w grudniu 2023 r., podobne propozycje pojawiły się już kilkukrotnie i temat wraca do nas jak bumerang co kilka miesięcy. Podczas gdy jest tyle ważnych problemów do rozwiązania i tematów do podjęcia w kontekście produkcji żywności – mówiła Karolina Centkowska, menadżerka ds. komunikacji w RoślinnieJemy.
"Łatwiej oswoić się z nowymi kategoriami na półce"
Jacek Zarzecki cieszy się z decyzji Parlamentu Europejskiego i podkreśla, że producenci roślinnych produktów bazowali na tym, co przez lata udało się zbudować branży mięsnej poprzez promocję. – Dziwię się, że nie wymyślili własnych nazw. Tak byłoby nie tylko rozsądnie, ale również uczciwie wobec konsumentów – zaznacza.
Innego zdania jest Rafał Czech, członek zarządu Polskiego Związku Producentów Żywności Roślinnej i współzałożyciel firmy Bezmięsny. Podkreśla, że używanie znanych konsumentom nazw – takich jak kiełbasa, burger czy pasztet – pozwala im lepiej zrozumieć formę i sposób użycia produktów roślinnych.
– Dzięki temu łatwiej oswoić się z nowymi kategoriami na półce i dokonywać świadomych wyborów. Kolejne propozycje zakazów ze strony Unii Europejskiej są nadmiernym ograniczeniem. Z jednej strony mogą przysporzyć roślinnej rewolucji rozgłosu i zainteresowania, z drugiej jednak – realnie utrudnią konsumentom zrozumienie, czym są produkty roślinne i jak z nich korzystać – podkreśla Czech.
W jego ocenie dużo łatwiej wyobrazić sobie smak i przeznaczenie roślinnej kiełbaski niż np. roślinnego walca z przyprawami.
– Co ważne, orzecznictwo unijne jasno wskazywało dotąd, że takie nazewnictwo jest dopuszczalne pod warunkiem wyraźnego oznaczenia charakteru oferty – co marki takie jak nasza robią, używając określeń wprost wskazujących na roślinne pochodzenie. Nie chodzi tu więc o wprowadzanie w błąd, a o szacunek do tradycji kulinarnej, której częścią są formy takie jak kiełbasa czy pasztet – zaznacza współzałożyciel firmy Bezmięsny.
Ostateczne przepisy już niebawem
Ochroną objęto elementy mięsa, zaakceptowano również poprawkę nr 113 rozszerzającą listę produktów objętych ochroną o wyroby przetworzone, takie jak kiełbasa, burger czy kabanos.
Po decyzji Parlamentu Europejskiego rozpoczną się trójstronne negocjacje, w których wezmą udział przedstawiciele PE, Rady UE, a także Komisji Europejskiej.
Dopiero po wypracowaniu wspólnej wersji przepisów i jej zatwierdzeniu, nowe prawo trafi do państw członkowskich, które ustalą szczegółowe wykazy chronionych nazw.
Krzysztof Zacharuk
