Janusz Gużda, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Rolnictwa w RP przy Top Farms Głubczyce zwrócił się do naszej redakcji z prośbą o interwencję w sprawie pracowników spółki, którzy znaleźli się w krytycznej sytuacji.
– Mimo wielokrotnych zapewnień o konieczności utrzymania produkcji zwierzęcej i zatrudnieniu załogi, które formułował minister Stefan Krajewski, w naszej spółce ruszył proces restrukturyzacji. Sprzedawana jest część stada podstawowego krów mlecznych oraz jałówek w różnych grupach wiekowych. Rozpoczęła się także fala zwolnień pracowników – informuje Gużda.
Podkreśla, że zarząd spółki, działając zgodnie z przepisami prawa pracy, nie może bez końca odwlekać decyzji w oczekiwaniu na stanowisko resortu rolnictwa.
– Brak jasnych decyzji ze strony ministra Krajewskiego rodzi poważne konsekwencje dla przedsiębiorstwa, w tym ryzyko całkowitej likwidacji produkcji rolnej. W ocenie wielu obserwatorów takie opóźnienia mogą być celowym działaniem, które prowadzi do upadku przedsiębiorstwa, zanim zapadną jakiekolwiek decyzje administracyjne zgodnie z zasadą tworzenia sytuacji bez odwrotu – zaznacza przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Rolnictwa w RP przy Top Farms Głubczyce.
Bydło na sprzedaż, ludzie na bruk
Z informacji przekazanych naszej redakcji wynika, że spółka Top Farms Głubczyce do 29 września zredukowała stado bydła mlecznego o 1040 sztuk, w tym 519 krów mlecznych i 521 jałówek w różnych grupach wiekowych.
– Jednocześnie spółka rozpoczęła redukcję zatrudnienia, przygotowane zostało już 45 wypowiedzeń umów o pracę pracownikom spółki – zaznacza Gużda.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, do 30 listopada br. spółka musi opuścić użytkowane obecnie, dzierżawione od KOWR obiekty i grunty, co stwarza realne zagrożenie dla kontynuacji produkcji zwierzęcej.
KOWR ma się wszystkim zająć
Co na to minister rolnictwa Stefan Krajewski? – Tu już działa Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, bo przecież te decyzje są podejmowane – stwierdził w trakcie konferencji prasowej zorganizowanej 1 października.
Szef resortu rolnictwa zwrócił uwagę, że KOWR jest w kontakcie z tymi podmiotami, które mają przekazać ziemię do Zasobu WRSP.
– Oczywiście o tej produkcji, która jest prowadzona, o zatrudnieniu jeszcze w tej chwili decydują te podmioty. W momencie, kiedy będą już zdawać ziemię, będziemy robić wszystko, tak jak powiedziałem, żeby i produkcja zwierzęca była utrzymana i pracownicy mieli kontynuację pracy – zapewnił Krajewski.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w KOWR panuje ogromne zamieszanie, ponieważ nikt nie był przygotowany na podobną sytuację. Pracownicy od 1,5 roku kreślili plany restrukturyzacji gospodarstw i tworzenia OPR, a nie przejmowania spółek z produkcją rolną w toku.
Mleczarnie nie otrzymają surowca do produkcji
Janusz Gużda podkreśla, że jest zmęczony obietnicami ministra bez pokrycia. Związkowiec nie wierzy, że zostanie zrealizowane to, o czym mówił szef resortu rolnictwa na początku sierpnia, a także w kolejnych tygodniach.
– Chciałem publicznie zapytać, czy pan minister, podejmując decyzję o wstrzymaniu tworzenia OPR-ów, brał pod uwagę skutki dla lokalnych społeczności, gmin i powiatów objętych strukturalnym bezrobociem? Jakie kroki podejmuje ministerstwo, aby zapobiec dalszej degradacji sektora rolnego w naszym regionie? Jak minister zamierza zrekompensować mleczarniom ubytek milionów litrów mleka, które nie zostanie wyprodukowane w następstwie jego decyzji? – pyta Gużda.
Tymczasem grunty, które mają trafić do Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa, na razie na pewno nie zostaną podzielone i przekazane rolnikom indywidualnym.
Cała procedura związana z przygotowaniem gruntów i przetargami zajmie wiele miesięcy, a być może nawet lat. W tym czasie ziemią mają dysponować państwowe spółki, które nie są do tego przygotowane. Wszystko więc wskazuje na to, że część pól może nie być użytkowana rolniczo.
"Minister rolnictwa działa zgodnie z polską racją stanu"
Oddolny Ogólnopolski Protest Rolników wspiera decyzje ministra Krajewskiego. "Dotychczasowym dzierżawcom tak trudno pogodzić się z decyzją ministra. A racja, jak i prawda jest jedna. I w tym wypadku stoi ona po stronie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi" – czytamy na facebookowym profilu organizacji.
"Decyzja Stefana Krajewskiego jest w pełni zgodna z Konstytucją RP, która jasno wskazuje, że podstawą ustroju rolnego w Polsce są gospodarstwa rodzinne. To one mają pierwszeństwo, a nie wielkie podmioty dzierżawiące tysiące hektarów. Co więcej, Minister nie tylko zastosował się do Konstytucji, ale zakończył także jawną patologię, jaką było tworzenie przez dyrektora KOWR specjalnych zarządzeń umożliwiających omijanie obowiązku oddania 30% gruntów i sztuczne tworzenie Ośrodków Produkcji Rolnej" – podkreśla OOPR.
Organizacja zwraca uwagę, że "nie udało się przeforsować przepisów pisanych pod spółki".
"Nie pomogły też protesty pracowników protesty, za które odpowiedzialność spoczywa na zarządach tych spółek. To właśnie one, decydując się lata temu na nieoddanie należnych 30%, same spisały pracowników na taki los. A teraz, gdy i ten argument zawiódł, sięgają po kolejny, wymuszając na samorządach pisanie petycji w ich obronie" – twierdzi OOPR.
"Minister rolnictwa działa zgodnie z polską racją stanu i duchem prawa. Ci, którzy dziś najgłośniej krzyczą, bronią nie polskiej wsi, lecz własnych stołków" – kończy Oddolny Ogólnopolski Protest Rolników.
Krzysztof Zacharuk
