Weto do pakietu wiatraki + mrożenie cen
Jak donosi Rzeczpospolita, rzecznik prezydenta Rafał Leśkiewicz w rozmowie z PAP poinformował, że projekt "ustawy wiatrakowej" w obecnym kształcie nie zyska akceptacji głowy państwa.
– Na pewno to rozwiązanie nie zyska akceptacji pana prezydenta. W tej chwili trwają rozmowy w kancelarii prezydenta i niedługo przedstawimy nasze rozwiązanie – powiedział Leśkiewicz.
Rzecznik dodał, że zamrożenie cen prądu jest dla prezydenta „rzeczą oczywistą”, ale włączenie tego przepisu do ustawy o wiatrakach stawia go w „niezręcznej sytuacji”.
– Na pewno pan prezydent Karol Nawrocki przedstawi rozwiązanie, które pozwoli na zamrożenie cen prądu, a zobaczymy, jak zareaguje na to polski rząd – zaznaczył.
Prezydent chce w ten sposób zrealizować swoją obietnicę wyborczą „33 proc. mniej za prąd w 100 dni”. Według zapowiedzi, projekt ustawy o mrożeniu cen energii ma zostać przedstawiony w najbliższych tygodniach.
Nowelizacja miała odblokować inwestycje w wiatraki
Sejm uchwalił ustawę, która znosi wprowadzoną w 2016 r. zasadę 10H i ustala minimalną odległość nowych turbin od zabudowań na 500 m (obecnie jest to 700 m). W przypadku parków narodowych pozostaje limit 1500 m, a dla części obszarów Natura 2000 – 500 m.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska podkreślało, że ustawa odblokowuje inwestycje w energetykę wiatrową i przewiduje realne wsparcie finansowe dla mieszkańców.
– Inwestor będzie zobligowany, aby wpłacać każdego roku na fundusz partycypacyjny 20 tys. zł od każdego megawata zainstalowanej mocy… To realna, namacalna korzyść, która będzie pozytywnie kojarzona z obecnością elektrowni wiatrowych w gminie – mówił Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Środki miały trafiać do właścicieli domów położonych w odległości do 1000 m od turbiny, maksymalnie 20 tys. zł rocznie na gospodarstwo.
Argumenty zwolenników i przeciwników
Zwolennicy ustawy wskazują, że lądowa energetyka wiatrowa to jedno z najtańszych źródeł energii, a znacząca część nakładów inwestycyjnych — 50–60% — pozostaje w polskiej gospodarce, wspierając lokalne firmy i samorządy. Jeszcze przed zapowiedzią weta przedsiębiorcy z Konfederacji Lewiatan apelowali do prezydenta o jej podpisanie.
– Tak zwana ustawa wiatrakowa dotyczy nie tylko wiatraków. To zbiór wielu rozwiązań mających na celu wsparcie rozwoju OZE, a w konsekwencji pozytywnie wpływających na ceny energii oraz konkurencyjność naszej gospodarki – mówiła Paulina Grądzik z Konfederacji Lewiatan.
Podobne stanowisko prezentowało Ministerstwo Klimatu i Środowiska, przekonując, że ustawa likwiduje bariery dla OZE, wspiera transformację energetyczną i zapewnia wymierne wsparcie lokalnym społecznościom.
Przeciwnicy — w tym część mieszkańców wsi — obawiają się natomiast wpływu turbin na krajobraz i komfort życia. Prezydent Karol Nawrocki krytykuje nie same przepisy dotyczące wiatraków, lecz sposób połączenia ich z zapisami o mrożeniu cen energii.
Ministerstwo Energii przejmuje inicjatywę
Powołane niedawno Ministerstwo Energii, kierowane przez Miłosza Motykę, od początku zakładało możliwość weta. Według ustaleń „Rzeczpospolitej” resort szykuje nowy projekt ustawy o bezpieczeństwie energetycznym. Dokument ma zawierać przepisy mrożące ceny prądu do końca roku, zmiany w tzw. obligu giełdowym oraz zapisy przyspieszające realizację inwestycji wiatrowych z obecnych 5–7 lat do około 3 lat. Liberalizacja zasad lokalizacji farm wiatrowych miałaby pozostać, ale bez sztywnego limitu 500 m.
