Wysokie cła antydumpingowe skutecznie podcinają skrzydła unijnym eksporterom. Teraz Pekin nagle luzuje politykę i obniża dodatkowe opłaty na wieprzowinę i produkty wieprzowe z krajów UE. Dla producentów świń w Europie to ważna wiadomość, szczególnie w obliczu ASF w Hiszpani i załamania rynku.
Zaproszenie do handlu
Wiemy, że nakładane przez Chiny cła antydumpingowe to w praktyce kara za to, że dany kraj – w tym przypadku państwa UE – ma być rzekomo zbyt agresywny cenowo. Kraj Środka uznał wcześniej, że unijna wieprzowina wchodzi na ich rynek zbyt tanio, zagrażając tamtejszym hodowcom, więc nałożyły dodatkowe opłaty. Efekt był prosty i wielu europejskim firmom przestało się opłacać sprzedawać tam ten gatunek mięsa.
Teraz Pekin cofa się o krok. Obniżka ceł nie jest może wielkim pojednaniem, ale wystarczy, by unijne mięso znów zaczęło liczyć się w chińskich portach. Zwłaszcza że decyzja dotyczy nie tylko surowej wieprzowiny, ale całej gamy produktów pochodnych – od elementów mięsa po przetwory.
Wojna między Pekinem a Brukselą
To kolejny epizod w napiętej relacji handlowej UE–Chiny. Bruksela przygląda się chińskim autom, panelom fotowoltaicznym czy technologiom, Pekin odpowiada środkami uderzającymi w ważne europejskie branże, czyli rolnictwo i przemysł spożywczy.
Analitycy uważają, że obniżenie ceł na wieprzowinę można czytać jako dobry gest. Z jednej strony sygnał, że Chińczycy chcą mieć nić porozumienia z Europą, z drugiej – dowód, że potrzebują stabilnych, dużych dostaw mięsa.
Co to realnie znaczy dla producentów świń w UE?
Dla hodowców i zakładów mięsnych w Europie ta decyzja ma bardzo konkretne, odczuwalne konsekwencje:
- wymiana z Chinami może znów spinać się finansowo – niższe cła to albo większa marża, albo możliwość zejścia z cen przy zachowaniu opłacalności;
- przedsiębiorstwa, które przez ostatnie miesiące ograniczały eksport, mogą wrócić do gry lub zwiększyć wysyłki;
- rośnie też szansa na upłynnienie nadwyżek produkcji – a to zawsze pomaga w stabilizacji cen żywca na rynku wewnętrznym;
Dla branży wieprzowiny, która od lat żyje między wahaniami cen pasz, chorobami zwierząt, presją kosztów energii i regulacji, każdy duży, chłonny rynek jest jak zawór bezpieczeństwa. Chiński klient, nawet trudny i kapryśny, to wciąż klient, który potrafi wchłonąć gigantyczne ilości mięsa.
Kto zyska najwięcej?
Jeszcze niedawno powiedzielibyśmy, że największymi beneficjentami będą tradycyjnie liderzy eksportu wieprzowiny z UE: Hiszpania i Niemcy. Dziś już wiemy, że ASF krzyżuje plany europejskim tuzom produkcji wieprzowiny. Swoją szansę mają teraz inne kraje: Dania, Belgia, Holandia bo mają doświadczenie, kontakty handlowe, linie produkcyjne dopasowane pod wymagania azjatyckich odbiorców.
Ale drzwi uchylają się także dla innych – w tym Polski. Jeśli spełnione zostaną wymogi weterynaryjne, sanitarne i logistyczne, także polscy producenci mogą wykorzystać okazję, choć będą konkurować z potentatami. Nawet jednak, jeśli część krajów nie wejdzie do Chin bezpośrednio, pośredni efekt może być odczuwalny, bo więcej mięsa z Zachodu popłynie na Wschód, mniej zostanie na rynku unijnym, co może pomóc wzrosnąć cenom żywca w całej wspólnocie, a więc też w Polsce.
To nie jest bilet w jedną stronę
Jedna rzecz jest pewna: nic nie jest dane raz na zawsze. Chiny pokazały już, że potrafią jednym ruchem politycznym odwrócić warunki gry dla całych branż. Dzisiejsza obniżka ceł może za rok okazać się tylko krótkim rozejmem w większej wojnie handlowej. Dlatego unijni producenci świń powinni traktować ten moment jako szansę, ale nie jako gwarancję. Warto wykorzystać okno możliwości, dywersyfikować rynki zbytu zamiast uzależniać się od jednego odbiorcy i budować przewagi jakościowe i wizerunkowe, które przetrwają nawet wtedy, gdy polityczne wiatry znów zmienią kierunek.
Tym niemniej decyzja Pekinu to wyraźny sygnał, że unijna wieprzowina wciąż jest dla Chin ważna. Dla europejskich hodowców świń to może być nowe otwarcie – szansa, by przypomnieć światu (i samym sobie), że mimo problemów sektor nadal potrafi być konkurencyjny, elastyczny i gotowy na wymagających klientów.
