Zaczynałam od kupowania produktów od rolników, a następnie zajęłam się sprzedażą środków ochrony roślin i nawozów dla rolnictwa. I szczerze – to była gehenna. W branży kobiet było mało, byłyśmy niemalże jak rajskie ptaki, które sporadycznie się pojawiały, i panowie, co tu dużo mówić, nieźle dawali nam w kość – mówiła na sesji Kobiety w agrobiznesie na X Forum Agnieszka Bober, dyrektor marketingu ds. sadownictwa w firmie Agrosimex, która z agrobiznesem związana jest od 25 lat. Podkreślała, że ich wiedza sprawdzana była przez rolników na każdym kroku.
– Każde wyjście w pole było okupione kilkugodzinnymi spacerami i sprawdzianem z wiedzy. Teraz myślę, że mężczyźni już dostrzegli, że kobiety mogą być i są doskonałymi fachowcami. Bo naprawdę nie mamy się czego wstydzić – zwracała uwagę Agnieszka Bober. Ale nie tylko w rolnictwie taki seksizm był widoczny gołym okiem.
– Dziesięć lat temu, jak poszłam na pierwsze zebranie dyrektorów instytutów Polskiej Akademii Nauk, to na 69 instytutów było siedem pań dyrektor. I pan prezes zwracał się do nas: „proszę panów” – wracała wspomnieniami prof. Monika Stanny, dyrektor Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa Polskiej Akademii Nauk. Dziś natomiast kobiety obsadzają 1/3 tych stanowisk.
Kobiety w agrobiznesie: kiedy nastąpił początek transformacji?
– Pielęgniarz w szpitalu też już pewnie nikogo nie dziwi. Dzisiaj jest czas wielkiej transformacji, to nasza zdobycz cywilizacyjna, że kobietę i mężczyznę możemy obsadzić właściwie w każdej roli – dodała prof. Monika Stanny. Niemniej zaznaczyła, że jesteśmy dopiero na początku tej transformacji i to od nas dużo zależy, jak postrzeganie kobiet będzie wyglądało w przyszłości.
– Dziewięć na 10 kobiet pracujących w rolnictwie mówi: „tak, jestem rolniczką, jestem profesjonalna w tym, co robię”. Ale, niestety, ta identyfikacja zawodowa jest dużo dalej niż nasza akceptacja społeczna i kulturowa – podkreślała pani profesor. Doświadczenia rolniczek zdecydowanie ten kazus potwierdzają.
– Na początku ludzie często myśleli, że przejmując gospodarstwo po rodzicach jestem tylko na papierze i fikcyjnie jestem jego właścicielką – opowiadała Lidia Kudła, producentka mleka z woj. kujawsko-pomorskiego, która nie boi się przyznać, że jeśli dziś nadal ktoś nie widzi w niej partnera do rozmowy, to nie wdaje się w dyskusję.
