StoryEditor

Człowiek jest kluczem w chlewni. Dlaczego technologia nigdy nie zastąpi hodowcy?

Wzrok, słuch, węch, dotyk, a nawet smak wykorzystujmy w ocenie i analizie tego, co dzieje się w chlewni. Na co zwracać szczególną uwagę i jak planować poruszanie się po chlewni, podpowiada ekspert z Holandii.

30.12.2025., 19:00h

Produkcja świń jest trudną dyscypliną sportu, a człowiek gra tu pierwsze skrzypce. Jego rola jest nie do przecenienia – mówił podczas warsztatów "Sygnały świń" zorganizowanych przez firmę Lallemand René Sol z Holandii. Jego zdaniem przy prowadzeniu hodowli i zarządzaniu stadem obserwacja zwierząt przez człowieka jest bezcenna i kluczowa.

– Jeżeli w porodówce pojawi się problem, zazwyczaj jest tak, że lekarz zaproponuje leczenie, żywieniowiec zmiany w paszy lub dodatkowe np. elektrolity, ale to nie rozwiąże tematu. Najprawdopodobniej problem pojawi się również w kolejnej grupie już za tydzień. Dlatego tak ważne jest zapobieganie i myślenie, działanie do przodu. A zatem stosujmy cztery kroki – obserwujmy, myślmy, działajmy i zapobiegajmy – mówił ekspert.

Wszystkie zmysły na pokład

W ocenie sytuacji w chlewni niezbędne są zmysły człowieka. Nie tylko wzrok, ale również słuch, kiedy sprawdzamy, czy świnie kaszlą lub psikają i węch, kiedy czujemy zapach np. krwistych biegunek, lub spleśniałej paszy. Najmniej wykorzystywany jest tu smak, ale niektórzy organoleptycznie oceniają również i smakują paszę. Przydatny jest również dotyk, pozwalający ocenić strukturę lub wilgotność mieszanek.

image
Rene Sol, Lallemand (Holandia)
FOTO:

– To wszystko daje obraz, który mózg przetwarza i pozwala wyciągać wnioski – podkreślał Sol.

Do analizy sytuacji w chlewni warto wykorzystywać nowoczesne technologie, jak np. czujniki temperatury, wilgotności, kamery, monitory kaszlu, czy wodomierze. Coraz bardziej dostępne są innowacyjne rozwiązania, angażujące sztuczną inteligencję, jak monitoring zdrowego klimatu i zachowań zwierząt. Dają one nowe zasoby, które pozwalają jeszcze wnikliwiej ocenić to, co się dzieje w chlewni.

"Hodując świnie nie można być zbyt zajętym, by dokładnie obserwować zwierzęta i planować prace"

Kierunek w chlewni

Planując wizytę w gospodarstwie trzeba starać się przestrzegać zasad bioasekuracji wewnętrznej i zewnętrznej. Zaczyna się obchód od zwierząt stabilnych, kierując się do grup mniej stabilnych zdrowotnie i od najmłodszych do najstarszych.

– Warto wykorzystać projekt gospodarstwa, rozrysować budynki i rozmieszczenie zwierząt, żeby zaplanować drogę i bezpieczny kierunek poruszania się po obiekcie. Pomiędzy budynkami czy grupami technologicznymi warto zmieniać obuwie, ale również odzież, która w większych obiektach ma różne, charakterystyczne dla danej grupy kolory, np. czerwony – sektor krycia, biały – porodówka – wyjaśniał Sol i dodawał, jak wielkie znaczenie ma śluza sanitarna, w której osoby wchodzące do chlewni biorą prysznic i zmieniają odzież. Ekspert podkreślał, że nie powinno być możliwości wejścia do chlewni bez wykąpania się i zmiany odzieży. Sol zalecał, by przejście przez chlewnię rozpoczynać od sektora loch w ciąży. Jego zdaniem jest to najbardziej stabilna grupa, z której rozniesienie patogenów na resztę zwierząt jest najmniejsze. Następnie należy kierować się do najmłodszych prosiąt i dalej do coraz starszych świń.

Lochy pod lupą

W Europie lochy prośne są różnie utrzymywane. W Holandii 4 dni po kryciu trafiają do kojców grupowych.

– Nie jest to doskonały system, bo ze względu na hierarchię w stadzie i dominację lochy się różnicują i jest większe ryzyko urazów. Zwierzęta w grupie bardzo na siebie wpływają, synchronizują się i jesienią mamy dużo powtórek – wyjaśniał ekspert.

Tym niemniej zwracał uwagę, by w tym sektorze szczególnie oceniać jakość posadzek – nie mogą być mokre i śliskie. Światło powinno być zapalone min. 8 gdzin, a najlepiej 16 i mieć natężenie min. 40 luksów. Podkreślał, że we wszystkich grupach musi być ten sam program świetlny.

image
Podczas warsztatów Lallemand Urszula Pałyska opisywała różne przypadki z praktyki i podawała możliwe rozwiązania.
FOTO:

– Ważne, by lochy nie miały naturalnego dnia świetlnego, bo wtedy unikamy sezonowości w rozrodzie – wyjaśniał Sol. Zwracał też uwagę na klimat w sektorze loch prośnych, gdzie poza utrzymywaniem optymalnej temperatury w granicach 18–20°C, należy za wszelką cenę unikać przeciągów. Należy też kontrolować wyjadanie paszy oraz higienę koryt, ale co szczególnie ważne – kontrolować ilość wypijanej przez lochy wody.

Maciory w grupie piją 8–9 l/dzień, więc powinniśmy je zmobilizować, by piły więcej, np. zakwaszając ją. Po konsystencji odchodów widzimy, że lochy pobierają zbyt mało wody, bo są one wtedy twarde i suche – mówił Sol i zalecał dokładnie przyglądać się właśnie tej grupie technologicznej. Kontrolować kulawizny, ewentualne zranienia i kondycję skóry, a także ważyć lochy i loszki na wagach przepędowych.

Serce chlewni – porodówka

Porodówka jest najdroższym pomieszczeniem w chlewni, a każdy kolejny dzień, kiedy stoi pusta, jest dużym kosztem dla jej właściciela. Dlatego często brakuje dni na mycie i dezynfekcję tego sektora, a to błąd.

– Porodówka musi być przygotowana na tip-top i to należy kontrolować. Ma być umyta, zdezynfekowana i sucha przed wstawieniem do niej loch – zaznaczał specjalista. Tu ocena klimatu polega na obserwacji zwierząt – gdzie leżą prosięta i jak zachowuje się locha. Czy je i pije? Czy noworodki leżą na macie grzewczej, pod daszkiem, czy układają się jedno na drugim?

image
Uczestnicy warsztatów Lallemand - sygnały świń.
FOTO:

– Ważne jest dokładne sprawdzenie mat grzewczych, czy nie są za zimne lub za ciepłe, bo ich dysfunkcja powoduje duże straty w odchowie. Podobnie z linią pojenia. Pamiętajmy, by spuścić odstaną wodę z rur przed narodzinami prosiąt – wyjaśniał ekspert.

Praca z ludźmi

Dla tych, którzy zatrudniają pracowników, równie ważna powinna być praca z nimi.

– Warto stworzyć protokół, a w nim przypisać zadania do pracowników tak, by każdy mógł do niego wrócić. Kierownictwo rozdziela zadania w chlewni, ale protokół opisuje czynności, które mają wykonywać. Warto szkolić pracowników i sprawdzać, czy rozumieją powierzone zadania i dobrze je realizują – wyjaśniał Sol.

Trzeba poznać swoich pracowników, żeby poszczególne zadania dać tym, którzy je dobrze wykonają. Zdaniem eksperta to ważne również w gospodarstwach rodzinnych, bo pozwala zaplanować prace. Zdaniem Sola, hodując świnie nie można być zbyt zajętym, by to robić.

Anna Kurek
Autor Artykułu:Anna Kurek

redaktor „top agrar Polska”, zootechnik, specjalistka w zakresie hodowli trzody chlewnej.

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
30. grudzień 2025 19:02