Rynek rzepaku
Rzepak ma jeszcze szansę
Analizując to co się już wydarzyło na rzepakowej giełdzie, trzeba powiedzieć jasno, stało się to co się stać musiało. Październikową odbudowę kursów powyżej 470 €/t przepowiadaliśmy już wcześniej. Największy dostawca rzepaku do UE, którym jest Ukraina pierwszy raz w historii więcej przerabia u siebie, niż eksportuje. We wrześniu Ukraina przerobiła u siebie ćwierć miliona ton rzepaku, a wyeksportowała tylko 236 tys. t. Jeśli dodamy do tego typową giełdową walkę na znikające już za chwilę listopadowe kontrakty i z trudem odbudowującą się soję, to mamy najważniejsze powody do wzrostu kursów rzepaku.
Teraz pytanie, co dalej? Wszystko wskazuje, że październik może jeszcze przynieść dalsze wzrosty kursów, ale przestrzegam, że będą one też poprzeplatane uskokami w dół, więc trudniej będzie uchwycić najkorzystniejszy moment na sprzedaż. Gra będzie obarczona sporym ryzykiem, choć w wypadkowej lekki wzrost kursów może potrwać nawet do połowy listopada.
Potem już większe wahania mogą skutkować nawet spadkowym trendem. Pytacie co robić, sprzedawać, czy czekać? Ja już od pewnego czasu mówiłem, że jeśli rzepak podskoczy w październiku na ponad 470 euro, to bym rozważał sprzedaż. W którym momencie to zrobić, rozważcie sami. Dalej to już będzie poważna rozgrywka, której wyniku naprawdę nie znamy.
