Rynek rzepaku
Rzepak to za mało
Jeśli uspokajająca informacja dla notowań rzepaku na paryskiej giełdzie MATIF mają być niemal o 4 mln t większe zbiory rzepaku, to dlaczego o tej samej porze roku kursy rzepaku we wszystkich trzech ostatnich sezonach były mniej więcej w tych samych miejscach?
Oznacza to, że rynek giełdowy niezależnie od zbiorów, bo przecież dwa lata temu rzepaku zebrano nawet więcej, a przed rokiem, jak wyżej pisałem o 4 mln t mniej, dopiero zaczyna się bilansować. Na te bilanse wpływać będzie zarówno soja, jak i słonecznik, ale chyba najbardziej na notowania rzepaku będą wpływać ceny paliw.
Soja przyzwyczaiła nas do rekordów, a słonecznik, podobnie jak rzepak dwa lata temu był na produkcyjnym szczycie, a przed rokiem na dołku. Dlatego warto przyglądać się bacznie raczej cenom ropy naftowej, pamiętając, w który kanał dystrybucji olej rzepakowy trafia w przeważającej ilości.
Kolejne miesiące pokażą także, jak na kształtowanie się kursów zadziałają inne składniki rzepakowego bilansu. Wydaje się, że notowania w górę ciągnąć jednak będzie ograniczany w tym sezonie eksport rzepaku do UE z Ukrainy, a towar od innych największych eksporterów może trafiać dopiero w drugiej części sezonu.
Sama podaż krajowa w Polsce może być wystarczająca żeby uspokoić przetwórców, ale już np. w Niemczech nie. A to właśnie niemiecki rynek jest dla naszego rzepaku największym klientem poza krajowymi przetwórniami i tej konkurencji przetwórcy zlokalizowani w Polsce mogą się obawiać. Zresztą i u nas zaczynają pojawiać się głosy pełne obaw, że może jednak tego rzepaku tak dużo nie było. No cóż jedynym lekarstwem pozwalającym na sprawdzenie tej teorii może być tylko cena.
