Burza w Parlamencie Europejskim
Umowa, którą Ursula von der Leyen przedstawiła jako „najlepszy możliwy wynik”, musi zostać zatwierdzona przez Parlament. Tam jednak rośnie sprzeciw. Wszystkie największe frakcje grzmią, że Komisja poszła zbyt daleko w ustępstwach wobec USA.
– Nie może być mowy o zrównoważonym i sprawiedliwym porozumieniu, jak twierdzi się we wspólnym oświadczeniu – – przynajmniej nie w tych ramach – mówi ostro Bernd Lange, przewodniczący Komisji Handlu Międzynarodowego (S&D). – Stany Zjednoczone zastrzegają sobie prawo do nałożenia dalszych obciążeń w dowolnym momencie.
Socjaldemokraci: brak równowagi i groźba nowych obciążeń
Socjaldemokraci należą do najostrzejszych krytyków umowy. Frakcja S&D w oficjalnym stanowisku wskazuje, że umowa grozi utrwaleniem nierównowagi w relacjach transatlantyckich.
Kathleen van Brempt, wiceprzewodnicząca Grupy S&D i rzeczniczka ds. handlu międzynarodowego, oświadczyła:
– Trump prowadzi nielegalną wojnę celną, a ta umowa nie kończy się na niej. Podważa to handel oparty na zasadach i stanowi wyzwanie dla strategicznej autonomii Europy.
Brando Benifei, koordynator Grupy S&D w Komisji Handlu Zagranicznego i przewodniczący delegacji Parlamentu do USA, dodał:
– W tym przypadku nie warto po prostu przełknąć gorzkiej pigułki. Ta umowa sprawia, że handel jest droższy i mniej atrakcyjny. A krótkoterminowa ulga odbywa się kosztem naszych długoterminowych interesów gospodarczych. Wysyła to również zły sygnał: jeśli ugniemy się pod presją, co powstrzyma Trumpa przed kolejnym atakiem na nasze ustawodawstwo?
Socjaldemokraci ostrzegają też, że porozumienie nie chroni w wystarczającym stopniu miejsc pracy i przemysłu. W ich ocenie potrzebne są nowe mechanizmy obronne i debata nad tym, czy UE powinna w ogóle zgodzić się na tak asymetryczne warunki.
EPL: „Gorzka pigułka” i cios w konkurencyjność
EPL, największa frakcja w PE, z której wywodzi się Ursula von der Leyen i komisarz ds. rolnictwa UE Christophe Hansen, również krytycznie ocenia umowę, ale widzi konieczność utrzymania bliskich relacji z USA.
– Nałożenie 15-procentowego cła bazowego stanowi rażące naruszenie zasad WTO i poważny cios dla konkurencyjności europejskiego przemysłu – podkreśla Jörgen Warborn, rzecznik EPL ds. handlu. – Naszym celem musi pozostać zerowa stawka celna na towary przemysłowe.
W podobnym tonie wypowiada się Markus Ferber. – To gorzka pigułka dla Unii Europejskiej. Chociaż firmy zyskały większą przejrzystość i bezpieczeństwo planowania, porozumienie utrwala niezrównoważoną strukturę taryfową – ostrzega. – Rynek wewnętrzny musi stać się potęgą. UE nie może pozwolić, by zepchnięto ją do defensywy przy stole negocjacyjnym z państwami trzecimi.
Željana Zovko, wiceprzewodnicząca EPL i negocjatorka ds. handlu, apeluje natomiast o wzmocnienie współpracy z USA:
– Razem z naszymi partnerami transatlantyckimi musimy strategicznie ograniczyć ryzyko związane ze wszystkimi niedemokratycznymi reżimami i wspólnie pracować nad zmniejszeniem naszej zależności od surowców krytycznych. Nasze partnerstwo gospodarcze musi odzwierciedlać ten sam poziom spójności, jaki mamy w NATO. Handel, bezpieczeństwo i odporność idą ramię w ramię.
Zieloni: kapitulacja w energetyce
– Fakt, że UE zobowiązała się do importu amerykańskich paliw kopalnych o wartości setek miliardów euro i zmiany przepisów w sektorze energetycznym, podważa Zielony Ład – stwierdza Anna Cavazzini, rzeczniczka Zielonych ds. handlu.
Jej zdaniem Bruksela ugięła się przed presją Waszyngtonu i osłabiła własne ambicje klimatyczne. – Porządek globalny jest osłabiany przez strategie szantażu stosowane przez Stany Zjednoczone – dodaje Cavazzini.
Zieloni ostrzegają, że import amerykańskich paliw podbije koszty energii w Europie. To uderzy nie tylko w klimat, ale też w rolnictwo i przetwórstwo. Wyższe rachunki zapłacą gospodarstwa i zakłady, które już dziś konkurują z tańszą żywnością z USA.
Renew: sygnał alarmowy dla Europy
Renew Europe również krytykuje porozumienie. W ocenie tej frakcji konsekwencje ekonomiczne umowy są drastyczne.
"Towary europejskie będą obciążone znacznymi cłami, podczas gdy europejskie inwestycje – zasoby, które mogłyby zostać przeznaczone na wzmocnienie naszych własnych fundamentów gospodarczych – będą napływać na rynki amerykańskie" – informuje Renew w specjalnym oświadczeniu.
Marie-Pierre Vedrenne, koordynatorka Renew Europe w Komisji Handlu Zagranicznego mówi ostro:
– Znalezienie porozumienia ze Stanami Zjednoczonymi jest ważne, ale nie za wszelką cenę. Nasza suwerenność, nasze interesy, nasze przedsiębiorstwa i nasze miejsca pracy nie podlegają negocjacjom. Musimy uznać, że nasze relacje z obecną administracją USA będą nadal niestabilne i nieprzewidywalne. Europa musi przygotować się na tę rzeczywistość i bardziej niż kiedykolwiek wcześniej podkreślić swoją władzę
Karin Karlsbro, wiceprzewodnicząca Komisji ds. Handlu Międzynarodowego PE (INTA) łagodzi ton frakcji:
– Choć jesteśmy rozczarowani pewnymi aspektami, wyższe cła nikomu nie służą. Pozytywne jest to, że umowa zawiera szeroką listę towarów objętych zerowymi cłami.
Rolnictwo pod presją
Komisja zapowiada otwarcie rynku dla szerokiej gamy amerykańskich produktów – od orzechów i przetworzonych warzyw po mięso wieprzowe i bizonowe. Import żywności z USA oznacza presję na ceny i konkurencję dla unijnych rolników.
– Import, którego potrzebuje przemysł krajowy i konsumenci końcowi, stanie się tańszy i łatwiej dostępny – argumentuje Bruksela.
Jednak dla wielu europosłów to ryzyko dla unijnych producentów. Wołowina i drób mają pozostać produktami „wrażliwymi”, ale już wino i napoje spirytusowe nie zostały objęte ochroną, co wywołuje protesty unijnych producentów. Komisja zgodziła się także złagodzić przepisy o wylesianiu (EUDR) wobec amerykańskich dostawców, co budzi obawy o obniżenie unijnych standardów.
ECR: jedyni nie mówią „nie”
Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy balansują ocenę umowy z USA, podkreślając, że porozumienie, choć nie idealne, jest lepsze niż jego brak.
– Kraje Unii Europejskiej, a nawet cały kontynent europejski, przegrały gospodarczo bitwę z USA. Co więcej, oprócz ustępstw taryfowych, UE zgodziła się również na ustępstwa w zakresie polityki klimatycznej – pisze portal „The Conservative”, związany z ECR. – Od 1 sierpnia UE zezwoli większości amerykańskich towarów na wejście na rynek europejski bez ceł, podczas gdy eksport europejskich towarów na rynek amerykański będzie opodatkowany w wysokości 15%. UE zobowiązuje się również do zakupu amerykańskiej energii o wartości 750 miliardów dolarów (250 miliardów dolarów rocznie) i zainwestowania 600 miliardów dolarów w USA w ciągu najbliższych trzech lat. – czytamy w artykule.
– Smutna rzeczywistość jest taka, że handel UE–USA wyeliminuje wiele europejskich firm i pogłębi zależność od północnoamerykańskich interesów korporacyjnych, podczas gdy cały europejski przemysł jest strategicznie demontowany – stwierdza komentator związany z Europejskimi Konserwatystami i Reformatorami.
Jednocześnie konserwatyści przyznają, że umowa oddaliła groźbę katastrofalnej wojny handlowej. Zamiast 30–50% ceł, które groziły unijnym eksporterom, udało się zatrzymać stawkę na poziomie 15%.
Presja Trumpa, zgoda Von der Leyen
Porozumienie zostało podpisane pod presją jasnej zapowiedzi prezydenta USA Donalda Trumpa, że obowiązujące od lat zawieszenie ceł na towary z Europy wygaśnie 1 sierpnia. Po tym terminie towary z UE miały zostać obłożone cłami w wysokości 30 procent, a w przypadku stali, aluminium i samochodów nawet 50%.
Przewodnicząca KE musiała się zgodzić na to, by umowę podpisać w ośrodku golfowym należącym do Trumpa. Musiała też przyjąć warunki USA: import amerykańskiej energii o wartości 750 miliardów dolarów i inwestycje w USA, w zamian za obniżenie amerykańskich ceł do 15%.
Potem Ursula von der Leyen musiała ogłosić, że to sukces. Teraz jednak musi przekonać do tego Parlament.
Albert Katana
na podst.: topagrar.com, stanowiska frakcji PE - S&D, EPL, Zieloni/EFA, Renew, EKR
