Przymrozki które zwykle pojawiają się od połowy września odgrywają niebagatelną rolę w gospodarce międzyplonami – kończą wegetację gatunków wymarzających. Dotyczy to bardziej wrażliwych na chłody odmian gorczycy, rzodkwi, facelii. Ginie też bardzo wrażliwa na mróz olejarka abisyńska. Do wymarzających należą też siane w międzyplonach groch (odmiany niezimujące) i peluszka, życica wielokwiatowa, koniczyna aleksandryjska, koniczyna perska, łubin wąskolistny, łubin żółty, łubin biały, len oleisty, owies szorstki, słonecznik, sorgo sudańskie czy wyka jara.
Aby gatunki te wymarzły zwykle nie wystarcza jedna noc z przymrozkiem i spadek o 2–3 st. C poniżej zera. Rosną one w gęstym łanie i wzajemnie chronią się przed mrozem. Skuteczne zakończenie wegetacji wymaga zwykle kilku fal przymrozków. Jednak po co są one konieczne?
Zalety przymrozków
- Mróz z jednej strony zatrzymuje wegetację, a przez to transpirację, czyli parowanie wody przez zielone części. Poprzez system wiązek przewodzących w roślinie zatrzymuje to wysysanie wody z gleby. Jest to szczególnie ważne, nawet w mokrym roku na glebach lżejszych – przepuszczalnych. Tam nadmiernie rozwinięty międzyplon może szkodzić, bo przesuszy glebę. Jeśli wegetacja nie zostaje zatrzymana, to konieczne jest tam zwykle mechaniczne niszczenie międzyplonu, zanim osiągnie on wysokości 60–80 cm (im gleba słabsza, tym zaleca się, aby był on niższy).
- Bardzo ważna rola jaką spełnia mróz, jest zatrzymanie wegetacji, zanim gatunki międzyplonowe wydadzą płodne nasiona. Jednym z "najgroźniejszych" pod tym względem jest gryka, której nawet zielone i mokre orzeszki mają już zdolność kiełkowania. Pisaliśmy o zagrożeniu samosiewami TUTAJ.
- Przymrozek powoduje, że liście niektórych gatunków opadają na glebę. Gdy po ustąpieniu chłodu zaczynają wychodzić z gleby dżdżownice, to mają one na glebie gotowy pokarm do wciągania go w głąb gleby. Pierścienice te resztki roślinne mogą transportować nawet na kilkadziesiąt centymetrów w głąb profilu. Ma to duże znaczenie w systemach uproszczonej uprawy, w których nie ma odwracania roli i trzeba zdać się tylko na siły natury. Ponadto dżdżownice, razem z resztami międzyplonu, zabierają drobiny gleby. Jeśli wcześniej stosowano tam wapno, to sprzyja to odkwaszeniu gleby w głębszych jej warstwach, co także ma znaczenie w systemach uprawy uproszczonej, a szczególnie zerowej.
- Jednak przymrozek ma jeszcze jedno bardzo ważne znaczenie – jesienią zaczyna się mineralizacja resztek. Im później rośliny zostaną ścięte przez mróz czy zlikwidowane mechanicznie, tym później ich resztki rozkładają się w glebie. Rozkład resztek międzyplonu przebiega pod wpływem mikroorganizmów – tym jest szybszy im jest cieplej oraz panują w glebie dobre warunki powietrzno-wodne. Jeśli zatem duża część międzyplonu zmarznie we wrześniu, a potem zwykle są ciepłe dni przeplatane chłodami i deszczami, to mineralizacja trwa już w najlepsze aż do początku zimy i rozpoczyna się, gdy tylko ociepli się. Jeśli jednak zielona masa nie zamiera wcześnie, to mineralizacja rozpoczyna się później, a to może mieć konsekwencje dla nowego sezonu z jarymi.
Do mineralizacji wymagany jest azot
Dość powszechna jest wiedza o tym, że mineralizacja resztek roślinnych, czy to słomy, czy międzyplonów wymaga nakarmienia mikroorganizmów azotem. Przykładowo na pole z rozdrobnioną słomą pszenicy stosuje się 30–40 kg/ha N. Często azot w nawozie jest zbędny, ponieważ jest już w glebie, np.:
- gdy po przedplonie podano wysokie dawki nawozów azotowych, a plon był niższy od zakładanego (raczej nie w tym roku);
- przedplonem były rośliny bobowate;
- gleba naturalnie zawiera dużo uwalniającego się azotu (próchniczna, czarne ziemie, czarnoziemy);
- stosuje się w gospodarstwie często i duże dawki obornika lub gnojowicy.
Jednak pól z takimi warunkami nie ma w kraju dużo. Zatem w większości przypadków gleba, do której wprowadzono masę resztek organicznych wyczerpuje się z azotu mineralnego (składnik ten nie znika, ale zostaje zablokowany w biomasie mikrobów). Gdy nadchodzi czas siewu lub sadzenia kolejnych upraw, to cierpią one na brak azotu lub aby temu zapobiegać trzeba podać nawóz.
Mało kto, o tym wie!
Zupełnie inna sytuacja jest, gdy w międzyplonie było kilka gatunków bobowatych lub był choć jeden, ale dominował on w obsadzie. To stwierdzony fakt w wieloletnich badaniach francuskich instytutów rolniczych Arvalis i Terres Inovia. Gatunki strączkowe oraz bobowate drobnonasienne pozostawiają w resztkach pożniwnych więcej azotu, a dzięki temu "dokarmiają" glebę i mikroby mogą swobodnie się rozwijać i mineralizują resztki nie tylko bobowatych, ale także inne, np. towarzyszących ich kapustowatych czy facelii.
W przeciwnym wypadku, jeśli mieszanka międzyplonowa nie zawierała bobowatych, a tylko np. kapustowate, len, facelię, słonecznik, to wiosną ziemniaki, kukurydza, a nawet buraki cukrowe oraz soja wymagają podwyższonej lub startowej dawki azotu o ok. 30–40 kg/ha. A to konkretne pieniądze, nawet 200 zł/ha. Po co je wydawać, jeśli azot później uwolni się i będzie dostępny?
Wiosną, dzięki obecności bobowatych w mieszance międzyplonowej, w okresie siewu zwłaszcza późnych gatunków jak kukurydza, słonecznik czy sadzenia ziemniaka, mineralizacja jest już na tyle posunięta do przodu, że zaczyna uwalniać się azot związany w biomasie mikrobów. Nie wymagają więc one zwiększenia dawki startowej.
O zaletach dodatku bobowatych do mieszanki przekonamy się zwłaszcza podczas nadchodzącej wiosny, ponieważ mineralizacja resztek bez ich udziału, która zaczęła się później, odbije się na niedoborach azotu. Mogą one być problemem nawet do czerwca przyszłego roku.
O znaczeniu materii organicznej dla gleby, sposobie racjonalnego budowania jej poziomu oraz jej bilansie będzie mówił 27 listopada dr hab. Tomasz Piechota, prof. UP w Poznaniu podczas sesji Żywa i zdrowa gleba w czasie X Forum Rolników i Agrobiznesu w Sali Ziemi na MTP w Poznaniu. Zaczynamy jego wystąpieniem od godz. 10.00. Zapraszamy!
tcz
