Karol Bujoczek: Podczas Kongresu wiele słyszeliśmy na temat wyzwań i problemów, ale też sukcesów, jakie polskie obszary wiejskie odniosły w ciągu ostatnich dwudziestu lat obecności w Unii Europejskiej oraz w okresie po zmianach ustrojowych. Co z perspektywy wsi dla Pani jest dziś największym osiągnięciem? Gmina Osiek to 17 sołectw, co jest dzisiaj siłą Waszych obszarów wiejskich?
Magdalena Marynowska: Nasza siła nie ma nic wspólnego z Unią Europejską, ponieważ siła to ludzie, także tych mniejszych miejscowości. Pamiętam, że były to moje drugie wybory, kiedy mogłam głosować w referendum w sprawie Unii Europejskiej. Uważam, że wejście do Unii Europejskiej to był bardzo dobry krok, choć wciąż jesteśmy z tyłu i gonimy Zachód. Obecnie jest dużo lepiej, nawet z perspektywy wsi, w porównaniu do lat 80. Kiedyś półki były puste, trzeba było czekać w kolejce po żywność, a dziś mamy wszystko i blisko. Dzięki Internetowi robimy zakupy spożywcze, nie wychodząc z domu, mamy paczkomaty na wsiach, jest rozwój i łatwiejszy dostęp. Ważne jednak, aby ludzie korzystali z tych udogodnień z umiarem. Wieś pięknieje i jest bogata. A jeszcze w latach 80. rolnicy i mieszkańcy wsi byli na polach, pracowali, żeby zarobić pieniądze. Dzięki temu, że otworzyły się granice, mamy Strefę Schengen i możemy pracować w całej Unii Europejskiej, nasze domy i ogródki pięknieją.
Przeczytaj także: Jeśli krowie coś się stanie, to pomoc jest wzywana natychmiast, a o siebie rolnik nie chce zadbać
Karol Bujoczek: Myśli Pani, że one pięknieją dzięki tym pieniądzom zarobionym za granicą i przywiezionym z powrotem do kraju?
Magdalena Marynowska: Myślę, że też, ale nie tylko. Pojawiły się także możliwości na otwarcie działalności gospodarczej, na rozwój młodych rolników, na renty strukturalne, które rodzice przepisywali na swoich synów czy córki.
Karol Bujoczek: Województwo świętokrzyskie cechuje rozdrobione rolnictwo. Jeżeli spojrzy Pani na swoją gminę, to w jakim zakresie rolnictwo jest kluczowe i dla ilu mieszkańców, a gdzie wieś stała się już tylko miejscem życia?
Magdalena Marynowska: W miejscowości, z której pochodzę, czyli w Długołęce jest około 300 mieszkańców, a nie ma tam żadnej krowy, jest jeden koń. Rolnicy wybrali sady, jest ich sporo, także w sąsiednich miejscowościach. Mamy kilku rolników hodujących bydło, ale jest ich niewielu, około pięciu w całej gminie. Mamy też dużego rolnika dzierżawiącego pola od innych i uprawiającego kukurydzę, ziemniaki, który ma duże gospodarstwo.
Zachęcamy do obejrzenia całej rozmowy:
