Brazylia chce oddać kontrolę mięsa prywatnym firmom
Rząd Brazylii zapowiedział zmiany w systemie kontroli mięsa, które mogą zupełnie przestawić dotychczasowy porządek. Nadzór, który do tej pory był w rękach państwowych inspektorów, miałby zostać częściowo przekazany prywatnym podmiotom działającym na zlecenie zakładów mięsnych.
Zobacz też: Cła USA na brazylijską wołowinę: kolejny krok do zalania europejskiego rynku tańszym mięsem?
Dla wielu ekspertów to krok w niebezpiecznym kierunku. Brazylijski Związek Federalnych Inspektorów Rolnych (Anffa Sindical), który jest odpowiednikiem naszego Głównego Inspektoratu Weterynarii, otwarcie sprzeciwia się projektowi. Urzędnicy ostrzegają, że ograniczenie państwowego nadzoru może osłabić kontrolę sanitarną, pogorszyć dobrostan zwierząt i podważyć zaufanie do brazylijskiego eksportu mięsa.
„Pomysł brazylijskiego rządu uważam za bardzo niebezpieczny”
Krytycznie o planach brazylijskiego rządu wypowiada się również Wiesław Różański, prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego (UPEMI).
„Pomysł brazylijskiego rządu uważam za bardzo niebezpieczny. Nadzór weterynaryjny powinien pozostawać w gestii służb państwowych, nie prywatnych. W przeciwnym razie otwieramy drogę do konfliktu interesów i podważenia rzetelności kontroli” – czytamy w informacji prasowej UPEMI.
Jak dodaje, każda luka w systemie to nie tylko problem wizerunkowy, ale i realne ryzyko dla konsumenta. Jeśli kontrolę zleca ten sam podmiot, którego produkty są oceniane, bardzo łatwo o nadużycia.
To nie tylko wewnętrzny problem Brazylii
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to lokalna reforma dotycząca południowoamerykańskiego rynku. W praktyce jednak zmiana dotyczy jednego z największych eksporterów mięsa na świecie, a więc także partnera handlowego Unii Europejskiej.
Jak przypomina UPEMI, Brazylia odpowiada za znaczną część importu wołowiny i drobiu do UE. To właśnie stamtąd trafiają na nasz rynek partie mięsa, które po podpisaniu umowy o wolnym handlu Mercosur-UE mogą zalać Europę w jeszcze większej skali.
W tym kontekście brazylijska deregulacja nadzoru nad jakością mięsa nabiera nowego znaczenia. Osłabienie kontroli w kraju eksportującym żywność na globalną skalę może mieć bezpośrednie konsekwencje dla bezpieczeństwa żywności w Europie.
Kolejny cios w zaufanie do brazylijskiego eksportu
To nie pierwszy raz, gdy brazylijski sektor mięsny budzi kontrowersje. Jak przypomina UPEMI, wcześniej wątpliwości dotyczyły m.in. zgodności produkcji z unijnymi przepisami o przeciwdziałaniu wylesianiu (EUDR). Dziennik The Guardian ujawnił, że koncern JBS – jeden z największych eksporterów wołowiny na świecie – sam przyznał, że nie ma technicznych możliwości pełnego monitorowania pochodzenia bydła.
„To kolejny dowód na to, że otwarcie się Europy na mięso z Ameryki Południowej to kierunek wymagający głębokiej refleksji” – podkreśla Różański.
Polska wciąż ostrzega przed skutkami umowy Mercosur
Niepokojące zmiany w Brazylii pojawiają się w momencie, gdy Komisja Europejska przyspiesza prace nad ratyfikacją umowy Mercosur. Głosowanie ma się odbyć 3 grudnia 2025 r., a Polska, jak już pisaliśmy na naszym portalu, może być jedynym krajem w UE, który zagłosuje przeciw.
Rząd w Warszawie i przedstawiciele polskiego sektora mięsnego argumentują, że liberalizacja importu produktów rolnych bez zapewnienia równych standardów doprowadzi do spadku cen, osłabienia dopłat i rezygnacji z ekoprogramów.
Co to oznacza dla polskich rolników?
Dla polskich hodowców i przetwórców mięsa brazylijska reforma może być kolejnym sygnałem ostrzegawczym. Jeśli prywatne firmy będą kontrolować eksport, Europa może mieć coraz mniej narzędzi, by weryfikować jakość sprowadzanego mięsa.
W kontekście stale rosnącego importu wołowiny i drobiu z Ameryki Południowej, o czym pisaliśmy w artykule „Tyle wołowiny importujemy z krajów Mercosur”, to zagrożenie staje się coraz bardziej realne.
UPEMI apeluje, by bezpieczeństwo żywności i zaufanie konsumentów pozostały absolutnym priorytetem w każdej decyzji handlowej Unii Europejskiej.
Oprac. Mkh na podst. UPEMI
