Chińskie Ministerstwo Handlu zdecydowało, że prowadzone od grudnia ubiegłego roku śledztwo antydumpingowe dotyczące importowanej wołowiny potrwa aż do 26 stycznia 2026 r. Jak podaje agencja Reuters, urzędnicy tłumaczą decyzję „złożonością sprawy”. Choć mowa o zaledwie dwóch dodatkowych miesiącach, branża odbiera ten ruch jako sygnał, że Pekin wciąż nie jest gotowy na ostateczne rozstrzygnięcia.
Zobacz też: Ceny bydła: czy widać już w skupach przedświąteczne podwyżki?
To już drugie wydłużenie – poprzednie, jak przypomina Beef Central, przesunęło finał dochodzenia z końca sierpnia na listopad. Tempo prac pokazuje więc, że analiza wpływu importowanej wołowiny na rynek krajowy okazuje się trudniejsza, niż przewidywali nawet sami Chińczycy.
Pekin znów kupuje czas? Dlaczego?
Chiński rynek wołowiny jest dziś w wyjątkowo niestabilnej fazie. Po gwałtownych spadkach cen bydła w 2023 r. sektor odbił, ale – jak zauważają analitycy cytowani przez Beef Central – wciąż boryka się z nadmiarem mocy przetwórczych, brakiem rozwiniętej hodowli krów-matek, a także presją sektora mleczarskiego, który odnotował spadek cen o 3% rok do roku.
Jednocześnie popyt na białko mięsne pozostaje wyraźnie słaby. Chińscy konsumenci nadal są ostrożni w wydatkach, co analitycy określają jednym zdaniem: „brak zaufania do przyszłości gospodarki”.
W takim otoczeniu Pekin nie chce ryzykować gwałtownych ruchów. Przedłużenie śledztwa pozwala mu odwlec ewentualne ograniczenia na import, a przy okazji utrzymać względny spokój na rynku wewnętrznym.
Kogo dotyka chińskie dochodzenie ws. wołowiny?
Choć śledztwo antydumpingowe nie jest wymierzone w żaden konkretny kraj, jego skutki najbardziej odczuwają najwięksi eksporterzy czerwonego mięsa:
- Brazylia, która w samym tylko październiku wysłała do Chin 167 tys. ton wołowiny (wzrost o 31% r/r).
- Argentyna, Urugwaj i Australia, objęte dochodzeniem jako jedni z 22 największych dostawców.
- Stany Zjednoczone, które prawie wypadły z rynku – ich eksport spadł w październiku do symbolicznych 402 ton, najniżej od 2018 r.
Import produktów objętych śledztwem to 31% całego chińskiego rynku wołowiny – przypomina Beef Central. Nic dziwnego, że każde opóźnienie, nawet dwumiesięczne, staje się wiadomością o globalnym znaczeniu.
Rekordowy import wołowiny i stabilizacja cen bydła
Według Reutersa Chiny zaimportowały w 2024 r. rekordowe 2,87 mln ton wołowiny, a od stycznia do października 2025 r. – 2,41 mln ton, co oznacza wzrost o 2,8% rok do roku. Jednocześnie ceny bydła, podaje Mysteel, ustabilizowały się w tym tygodniu na poziomie 25,6 juanów/kg, czyli ok. 13,23 zł/kg, wyraźnie wyżej niż rok temu (23,7 juanów/kg – ok. 12,25 zł/kg).
Taka kombinacja – większy import i wyższe krajowe ceny – dodatkowo komplikuje ocenę, czy zagraniczne dostawy faktycznie zaniżają ceny na rynku chińskim. Pekin, analizując dane z lat 2019–2024, musi więc zmierzyć się nie tylko z dużą dynamiką handlu, ale także z efektami odbicia po kryzysie w krajowej produkcji bydła.
Eksporterzy zyskują czas. Ale czy zyskają pewność?
Krótki oddech nie zmienia faktu, że branża wołowiny na całym świecie żyje w niepewności. Jeśli Chiny zdecydują się na środki ochronne – choćby tymczasowe – najbardziej ucierpią kraje Ameryki Południowej, które polegają na chińskim rynku. Jednak część analityków sugeruje, że przedłużenie dochodzenia może wskazywać raczej na brak jednomyślności w Pekinie, a nie na gotowość do wprowadzenia restrykcji.
Jak podkreśla cytowany przez Reutersa Even Rogers Pay z Trivium China, grudzień i początek roku to dla Chin czas intensywnych prac politycznych, a wielu partnerów handlowych obchodzi w tym okresie kluczowe święta. W praktyce „wszyscy potrzebują kilku dodatkowych tygodni”. To jeszcze bardziej zwiększa szanse, że żaden gwałtowny ruch nie nadejdzie przed końcem chińskiego Nowego Roku.
Oprac. Mkh na podst. Reuters, Beef Central
