Umowa z Mercosur - jakim sektorom rolnictwa zagraża?
Albert Katana: Panie Komisarzu, czy Polska może jeszcze zablokować umowę Mercosur, skoro Komisja Europejska już ją przyjęła?
Janusz Wojciechowski: Komisja prze, decyzja została już podjęta, natomiast jest jeszcze ciągle teoretyczna, a może i praktyczna szansa stworzenia mniejszości blokującej i wtedy ta umowa nie zostałaby zaakceptowana przez państwa członkowskie. Ale to jest bardzo trudna operacja i chyba za późno polski rząd się za to zabiera, bo słyszałem taką kapitulancką już deklarację pana premiera Tuska, że nie ma kim w ogóle o tym rozmawiać. Jeżeli się takie założenie przejmuje z góry, to się niczego nie wygra w tej sprawie.
Jakie sektory rolnictwa są najbardziej zagrożone?
JW: Ta umowa jest w interesie praktycznie całego przemysłu europejskiego. I o ile koszty zapłaci rolnictwo, to jednak nie wszystkie sektory i w różnym stopniu. Dla wdrożenia tej umowy poświęcane są głównie interesy hodowców bydła mięsnego – producentów wołowiny – oraz producentów drobiu. A to są czołowe sektory eksportowe polskiego rolnictwa.
Rolnictwo to system naczyń połączonych, więc uderzenie w hodowców zwierząt uderzy rykoszetem w gospodarstwa roślinne, które są dostarczycielami pasz. Jest to więc bardzo groźna sytuacja dla rolnictwa w Unii Europejskiej, a najgroźniejsza, niestety, dla rolnictwa w Polsce.
Ochrona europejskiej produkcji rolnej?
Komisja zapewnia, że przewidziała pomoc dla rolników – mówi się o 6,3 miliarda euro...
JW: Opowieści, że rolnicy dostaną jakieś rekompensaty, bo Komisja przeznaczyła na takie cele 6,3 mld euro, to mydlenie oczu rolnikom. Te pieniądze to jest zwykła, tradycyjna rezerwa kryzysowa, która zawsze była we Wspólnej Polityce Rolnej.
Te pieniądze przewidziane są na 7 lat na wszystkie możliwe nieszczęścia, jakie mogą spaść na rolników: powodzie, susze, gradobicia, huragany, nawet wojny – bo częściowo i pomoc wojenna była finansowana z tych funduszy. Więc mówienie, że z tego coś pójdzie na Mercosur, to jest po prostu nieprawda. To nie są pieniądze stworzone na rekompensaty za Mercosur.
A klauzule ochronne? Przewidziano mechanizmy, które mają chronić unijnych producentów...
JW: To też nie ma praktycznego znaczenia. Takie klauzule wynikają z reguł Światowej Organizacji Handlu, ale wykazanie, że produkty importowane do UE to rzeczywiście jakieś nadmierne i zaburzające rynek ilości będzie bardzo trudne.
Kto popiera polskich rolników?
Czy Polska nie ma żadnych sojuszników, którzy sprzeciwiają się tej umowie?
JW: Zobaczymy, co się będzie działo w Hiszpanii, bo tam bardzo mocno rolnicy protestują przeciwko umowie z Mercosur i w obronie Wspólnej Polityki Rolnej. Być może te protesty zmienią coś w stanowisku poszczególnych krajów. W każdym razie polski rząd nie powinien „składać broni”, jeżeli rzeczywiście zależy mu na obronie polskiego rolnictwa.
Dlatego bardzo zdziwiła mnie złożona publicznie, bo na Radzie Gabinetowej, deklaracja pana premiera, że nie ma w tej sprawie sojuszników. Jeżeli takie informacje przedstawia się publicznie, to trudno potem spodziewać się sukcesu.
Jeśli umowa będzie zatwierdzana w Radzie UE - które państwa mogą być przeciwne tej umowie?
JW: Patrząc na mapę interesów, widać, którym krajom mogłoby zależeć. Na przykład Irlandii, bo jest dużym producentem wołowiny – ale nie słychać, żeby Irlandia deklarowała jakieś zdecydowane działania. Oczywiście Francja, bo tam praktycznie wszystkie sektory są podobnie jak w Polsce dotknięte – ale Francja ma też pewne korzyści, np. ochrona 63 produktów z oznaczeniami geograficznymi. Pomijam obecne zamieszanie polityczne we Francji, z którego nie wiadomo, co ostatecznie wyniknie. Poza tym na tej umowie traci być może Austria, ale nie wiem, czy aż tak, żeby się temu sprzeciwiać.
Zobacz również: Jacek Zarzecki o umowie UE z Mercosur: co stracą rolnicy?
Zablokowanie umowy z Mercosur - działania rządu
Czyli Polska nie ma przewagi negocjacyjnej – ale może przynajmniej powinna była próbować?
JW: Nasz rząd powinien mieć taką mapę interesów, ponieważ z wszystkimi krajami były prowadzone na ten temat rozmowy. Zamiast publicznie ogłaszać, że nie ma sojuszników, trzeba było działać. Rząd zaprzestał walki, zanim ją zaczął.
Rozmawiał: Albert Katana
