
Prezydent Brazylii lobbuje w UE w sprawie Mercosur
Jak informuje Reuters, w Hiszpanii i Francji rolnicy ponownie protestują wobec importu towarów rolnych z krajów Mercosur oraz z Ukrainy. Protesty mają miejsce w przeddzień oficjalnej wizyty prezydenta Brazylii Luiza Inacio Luli da Silvy we Francji i wygaśnięcia umowy o wolnym handlu z Ukrainą.
Da Silva przyjeżdża do Francji, by przekonać prezydenta Emmanuela Macrona do rezygnacji ze sprzeciwu wobec Porozumienia UE-Mercosur, do którego został zmuszony przez francuski sektor rolno-przetwórczy. W związku tym francuska federacja związków rolniczych FNSEA ponownie wezwała prezydenta Emmanuela Macrona do podjęcia działań w celu stworzenia w UE mniejszości blokującej ratyfikację Porozumienia z Mercosur przez Radę Unii Europejskiej.
Francuzi nie chcą umowy z Mercosur
W komunikacie cytowanym przez Reuters francuska organizacja ostrzegła, że porozumienie to "będzie miało katastrofalne skutki dla przemysłu wołowego, drobiarskiego i cukrowniczego, a także zagrozi ambicjom UE w zakresie suwerenności żywnościowej". - Podnosimy alarm! - powiedział Alain Carre, szef francuskiej grupy przemysłu cukrowniczego AIBS.
Jeśli jednak do porozumienia z Mercosur dojdzie, Francuzi domagają się wprowadzenia jasnych zasad handlu: „Nasze żądania (dotyczące umowy UE-Mercosur) są proste: wzajemność przepisów, możliwość śledzenia produktów za granicą i znacznie bardziej przejrzyste etykietowanie” – powiedział Jean-Michel Schaeffer, szef francuskiej grupy przemysłu drobiarskiego Anvol.
Hiszpanie protestują przeciwko importowi z Ukrainy
W Hiszpanii setki rolników zgromadziły się w Madrycie, by zaprotestować przeciwko nadmiernemu importowi zbóż z Ukrainy, którego efektem jest to, że cena zboża jest poniżej kosztów produkcji. "Hiszpańscy rolnicy stracą w tym roku 1 mld euro" - powiedział cytowany przez Reuters Javier Fatas, lider związku zawodowego rolników COAG z regionu Aragonia w północno-wschodniej Hiszpanii. Oprócz importu z Ukrainy Hiszpanie obawiają się też presji importu do UE genetycznie modyfikowanego, tańszego od hiszpańskiego, zboża z Mercosur.
Polska – "Ukraina nas zasypuje"
Podobne nastroje panują w Polsce. W czerwcu rolnicy ponownie wyszli na ulice, by wyrazić sprzeciw wobec liberalizacji handlu z Ukrainą, umowie z Mercosur i Zielonego Ładu.
- Ukraina – dlaczego tylko na pół roku? Minister rolnictwa Ukrainy mówi, że warunki są dla nich dobre i że to tylko kwestia czasu. Zrobimy tak, jak oni będą chcieli, i są zadowoleni, że Bruksela z nimi rozmawia. A gdzie my jesteśmy? Nasze stanowisko powinno być twarde i jasne: muszą wrócić cła i limity sprzed wojny. Inaczej nie damy rady konkurować na rynku europejskim, a zwłaszcza w Polsce – bo jesteśmy pierwsi i nas zasypują - mówił Stanisław Barna z Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rrolników na proteście w Szczecinie.
Mercosur – "warunki nie będą korzystne"
Na proteście w Krążkowach w Wielkopolsce inny przedstawiciel OOPR, Krzysztof Olejnik nazwał ustalenia Porozumienia UE-Mercosur "splunięciem w twarz" rolnikom:
- Jeśli mówimy o Mercosur, to wciąż nie mamy szczegółowych informacji na temat warunków dotyczących tej umowy. Zakładamy, że warunki tej umowy prawdopodobnie nie będą korzystne dla nas. Splunięciem w twarz jest informacja, że produktem częściowo rolnym, który będzie faworyzowany w ramach umowy z krajami Mercosur, jest wódka - mówił Krzysztof Olejnik.
Ceny zbóż poniżej kosztów produkcji
Rolnicy oceniają swoją sytuację jako bardzo złą. Patryk Turowski, organizator protestu w Koszalinie podkreślał, że rolnicy nie przesadzają w tej ocenie:
– Aż przykro narzekać, bo ktoś pomyśli, że wpadliśmy w jakąś katatonię i tylko narzekamy i narzekamy. Jednak, skoro żyto jest po 450 albo po 500 zł/t, a jego wydajność na naszych gruntach wynosi 6 t, to mamy około 3000 zł/ha. Tyle to jest nakładu przy produkcji żyta. Do tego pszenica po 800 zł.
"Rząd pozostaje bierny"
Brak nadziei na poprawę ekonomiczną w rolnictwie łączy się z poczuciem braku działań ze strony Ministerstwa Rolnictwa, Rządu i Komisji Europejskiej. Maciej Zawadzki ze Stowarzyszenia Rolników Południowej Wielkopolski mówi:
- Postanowiliśmy wyjść na drogi, ponieważ nasze sprawy, które miały być załatwione, nadal są niezałatwione. Rząd pozostaje bierny. Postanowiliśmy wyjść i przypomnieć, że te problemy są. Walczymy o to, co nam zostało, o to, co mamy. Postulaty w większości pozostają niezmienne, a do nich dołączają nowe, czyli norma GAEC 2 i ETS 2. Niestety nie widzimy działań, które by poprawiały naszą pozycję i sytuację. Wręcz przeciwnie: to co się dzieje działa na naszą niekorzyść.
Rolnicy czekają na spełnienie obietnic
Jedyną nadzieją dla rolników jest solidarność w protestach, których celem jest wywarcie presji na decydentach:
– My chcemy pracować godnie, mieć stabilną sytuację. Mieć godne wynagrodzenie za naszą pracę, a nie dziadować, jak te dziady! Do tego nas się sprowadza, żeby nasze gospodarstwa padły. Jeśli nie będziecie walczyć za siebie to nikt tego za was nie załatwi! Dziękuję i Szczęść wam Boże za determinację i pokazanie siły dzisiaj. Niech rządzący widzą, a minister Siekierski weźmie się w końcu do roboty, bo półtora roku z nami rozmawia, mówi, że przygotuje stanowisko, ale niech w końcu przyjedzie do Zachodniopomorskiego i porozmawia – apelował Stanisław Barna do rolników.
Rolnicy mają też oczekiwania wobec nowo wybranego prezydenta. – Panie Prezydencie, jesteśmy, obserwujemy, czekamy na Pana decyzję – zwrócił się Barna do Karola Nawrockiego. – Chcielibyśmy, my rolnicy, żeby te obietnice zostały spełnione, a nie zapomniane w dniu wygrania wyborów.