Rynek rzepaku
W rzepaku uwaga na kontrakty na niemieckich warunkach!
Przebieg pogody i pierwsze doniesienia wynikające z analiz pierwszych dostarczonych do skupów partii rzepaku wskazują na fakt, że niektórzy mogą mieć problem z osiągnięciem wyższych poziomów zaolejenia niż 42%. Nie jest to powód do alarmu, bo przecież dla wielu skupujących granica jest 40%, ale te informacje już teraz należy brać pod uwagę, zanim zawrze się większy kontrakt sprzedażowy.
W tym aspekcie niekorzystna pogoda nieco daje wsparcie, bo hamuje zapędy do zawierania umów na większe ilości. Od paru lat przyzwyczailiśmy się do kontraktów z dopłatami do oleju. W tym sezonie mogłyby stać się one pułapką, bo dyskont z ceny bazowej, już na starcie pomiędzy warunkami polskimi, a niemieckimi zbiera nam minimum 50 zł/t.
Taką wartość z niewielką górką możemy odrobić dopiero przy 42% zaolejenia, a to dla niektórych w tym sezonie może stać się wyzwaniem. Może nie warto liczyć na premię, a na pewno warto przed zawarciem kontraktu poznać swój rzepak i przeanalizować go ze względu na ten parametr.
Jest to także niekorzystny moment dla całego rynku handlowego, bo najczęściej premia za zaolejenie stawała się ukrytym bonusem, pomiędzy zakupem, a sprzedażą. Pozbawieni takiej realnej premii handlowcy raczej nie będą skorzy do oferowania cen wyższych niż przetwórcy, co generalnie obniży poziom oferowanych na rynku cen. Pisze te słowa pod koniec drugiej dekady lipca, gdy w ostatnich sezonach rzepak często już poschodził z pól. Teraz musimy czekać, oby nie za długo, aż będziemy mieli więcej informacji o jakości.
