Poseł Czesław Hoc (PiS) domagał się wyjaśnień w sprawie ogłoszonych przez KOWR przetargów na ośrodki produkcji rolniczej. Chodzi zwłaszcza o 1946 ha dla OPR Lwowiany w woj. opolskim oraz 620 ha dla OPR Giżyno w woj. zachodniopomorskim. Dwa kolejne przetargi dotyczą OPR Ciermięcice (Opolskie) i OPR Nacław (Zachodniopomorskie).
– Te przetargi odbywają się w atmosferze skandalu i w sposób haniebny – stwierdził parlamentarzysta, mając na myśli fakt, że są to nieograniczone przetargi licytacyjne, do których może przystąpić każdy. O tym, kto ostatecznie wygra, zdecyduje wysokość zaoferowanego czynszu dzierżawnego.
– Najpierw były bandyckie kryteria, a teraz to. Żaden polski rolnik, żaden polski hodowca, żadna grupa polskich producentów nie ma szans w tych przetargach – grzmiał poseł Hoc podkreślając, że taki ruch ma najpewniej umożliwić dzierżawę zagranicznym spółkom. – Został wyeliminowany polski rolnik, czyli przysłowiowa walizka pieniędzy na stole i po przetargu – zaznaczył.
"Czyje interesy reprezentujecie?"
Parlamentarzyście nie spodobało się również to, że na salę, gdzie będzie odbywał się przetarg, wejdą jedynie oferenci, a nie jak wcześniej także grupy rolników. Taki ruch ze strony KOWR jest podyktowany dbałością o zachowanie niezbędnych procedur (w przeszłości zdarzały się przypadki zakłócenia odbywających się przetargów).
Drugą sprawą jest data przetargów, a więc 6 sierpnia, czyli dzień zaprzysiężenia Karola Nawrockiego na prezydenta. – Żaden poseł nie będzie mógł pojawić się z interwencją poselską – żalił się Czesław Hoc.
Polityk PiS pytał wprost: – Panie ministrze, dla kogo pracujecie? Czyje interesy reprezentujecie? Jakie zobowiązania jesteście winni obcemu kapitałowi?
– Nie kłaniajcie się obcej walucie, obcej mamonie. Kłaniajcie się polskiemu rolnikowi, kłaniajcie się polskiej ojczystej ziemi – apelował.
Będzie doniesienie do prokuratury?
Na te słowa błyskawicznie zareagował sekretarz stanu w MRiRW Jacek Czerniak (Lewica). – Jeżeli pan poseł Hoc ma jakiekolwiek informacje, że prawo zostało złamane, że obcy kapitał wkracza i wykorzystuje polskich rolników, to proponowałbym, aby pan poseł złożył doniesienie do prokuratury. Inaczej będzie współodpowiadał za to, mając wiedzę w tym zakresie. Proszę nie rzucać mocnych słów nie mając dowodów – zaapelował Czerniak.
Zakaz wejścia na przetarg osobom postronnym wiceminister nazwał kwestiami porządkowymi. – Będzie transmisja w internecie, każdy może wygodnie usiąść w fotelu i patrzeć, co się dzieje. Więc nie mówmy, że coś jest zakłócane – zaznaczył wiceminister.
Jacek Czerniak podkreślił, że Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa ogłasza kolejne przetargi na ośrodki produkcji rolniczej (OPR), ponieważ jest taka konieczność.
– Zarzuca się nam, że nie bronimy interesów polskiego rolnika, że wspieramy obcy kapitał. To oczywiście nieprawda, nie może być takiej tezy. Celem OPR-ów jest zachowanie integralności dużych gospodarstw i specjalistycznej produkcji rolnej, np. zwierzęcej. To bardzo ważne w kontekście budowania bezpieczeństwa żywnościowego kraju – zaznaczył wiceminister rolnictwa.
Jacek Czerniak podkreślał, że połączenie produkcji roślinnej i zwierzęcej jest niezbędne. – Jak mamy to zabezpieczyć? OPR jest jednym ze sposób, który wymyślono za czasów rządów PiS – wytknął opozycji parlamentarzysta Lewicy.
W 2019 r. przegłosowano nowelizację ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa, która dopuściła możliwość tworzenia OPR-ów przez KOWR, za zgodą ministra rolnictwa.
Realny problem, czy burza w szklance wody?
Wiceminister Czerniak przedstawił dane, z których wynika, że od początku 2022 r. do marca 2025 r. z gruntów, które wróciły do Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa z tzw. dużych dzierżaw, aż 87% ziemi wydzierżawiono rolnikom indywidualnym. Kolejne 11% wydzierżawiono spółkom hodowlanym, a jedynie 2% trafiło na potrzeby ośrodków produkcji rolniczej.
Docelowo na OPR ma być przeznaczonych ok. 6% powierzchni gruntów wracających do Zasobu. – Reprezentujemy interesy polskiego rolnika, o czym świadczą powyższe dane – zauważył.
Jacek Czerniak przyznał, że do MRiRW trafia wiele pism, w których samorządy lokalne apelują o utworzenie OPR-ów. Chodzi tu przede wszystkim o utrzymanie miejsc pracy. Zresztą sami pracownicy domagają się tworzenia OPR-ów i grożą protestami, o czym pisaliśmy tutaj.
– Niestety temat został wykorzystany jako paliwo polityczne, nad czym ubolewam – stwierdził wiceminister.
"Nie ma nic ważniejszego niż obrona polskiej ziemi"
W przypadku oprotestowanych przez rolników indywidualnych kryteriów przetargowych na OPR-y (chodzi m.in. o 5-letnią współpracę z uczelniami wyższymi) mają odbyć się konsultacje, których wynikiem może być zmiana rozporządzenia ministra rolnictwa.
– Nie możemy mówić, że wadium w przetargu jest problemem. Jeżeli ktoś chce prowadzić taką produkcję, to musi mieć potencjalne zasoby finansowe – zaznaczył.
Poseł Robert Telus (PiS) uderzył w patetyczne tony i stwierdził, że nie ma nic ważniejszego niż obrona polskiej ziemi. – Wy nie bronicie polskiej ziemi. Oddajecie ziemię w obce ręce. OPR-y są potrzebne, ale trzeba tak zrobić przetarg, żeby wygrywali Polacy. Wy tego nie chcecie! – grzmiał Telus.
Zarzucił resortowi rolnictwa, że ten wspiera łamanie prawa, umożliwiając dzierżawy spółkom, które nie wyłączyły 30% dzierżawionych gruntów. – Psujecie cały system UKUR, psujecie cały system obrony naszej ziemi. Czy robicie to z niewiedzy czy z głupoty? – pytał były minister rolnictwa.
Wiceminister Czerniak odpowiedział, że błąd popełniło PiS, gdy w ustawie nowelizującej z 2019 r. nie zapisano priorytetu dla polskich rolników. – Nie wiem, dlaczego tego nie zrobiliście – zaznaczył polityk Lewicy.
Zwrócił uwagę, że setki pracowników spółek, które nie wydzieliły tzw. trzydziestek zasługują na możliwość spokojnej pracy. To nie przeszkadza jednak w rozwoju gospodarstw rolników indywidualnych. – Polski rolnik jest dla nas najważniejszy, a skala OPR jest naprawdę niewielka – przekonywał.
Krzysztof Zacharuk
