Witold Choiński, prezes Związku Polskie Mięso w dyskusji na temat przyszłości polskiego sektora wołowiny na Kongresie Hodowców Bydła Mięsnego w Jachrance reprezentował ubojnie, zakłady mięsne i przetwórcze. Podkreślił, że zrównoważona produkcja wołowiny to dobry kierunek, ale wymagający i kosztowny zarówno dla rolników i samych ubojni.
Zaznaczył, że według niego wśród trzech głównych filarów bezpieczeństwa Polski należy wymienić energię, żywność i wojsko.
- To one dziś decydują o pozycji państwa na scenie geopolitycznej, zwłaszcza w kontekście wojny w Ukrainie. To są obszary, o których nie możemy zapominać - mówił podczas debaty na kongresie Witold Choiński. Podkreślił, że jednocześnie trzeba patrzeć na Wspólną Politykę Rolną i kolejne filary zrównoważoności m.in. ekonomię oraz stawiane przez nią kolejne wymagania.
Wymagań nakładanych na rolników i ubojnie coraz więcej
- Dotyczy to nie tylko gospodarstw, ale również zakładów przetwórczych, które są pośrednikiem między rolnikiem a rynkiem. Mówimy tu m.in. o ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych, o wymaganiach środowiskowych, o EUDR (rozporządzenie dotyczące wylesiania). Przy pracach nad wdrażaniem EUDR mieliśmy w Polsce wyjątkowo dobrą współpracę między Ministerstwem Rolnictwa a Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa oraz organizacjami branżowymi. Dzięki temu jednemu, spójnemu frontowi udało się odsunąć w czasie obowiązywanie niektórych najbardziej dotkliwych wymogów EUDR, które w dużej mierze przerzucały ciężar na rolników - mówił Choiński.
Zaznaczył, że te wszystkie narzucone wymagania, na końcu muszą „spiąć się” ekonomicznie, a z tym jest coraz trudniej.
- I rolnik musi zarobić, i zakład musi zarobić. To oznacza, że oprócz inwestycji w same gospodarstwa, konieczne są też zmiany po stronie zakładów: inne modele skupu, nowe systemy raportowania i dokumentowania pochodzenia surowca, zmieniona logistyka i organizacja produkcji. To wszystko generuje koszty. Do tego dochodzą wymagania ze strony sieci handlowych i rynków eksportowych – dotyczące m.in. śladu węglowego, pochodzenia surowca, zgodności z EUDR - wymienia kolejne obciążenia Choiński. Zaznacza, że w praktyce oznacza to, że premia za zrównoważoną produkcję, jaką jesteśmy w stanie uzyskać na rynku, musi być wyższa niż dodatkowe koszty wynikające z wdrożenia wymagań środowiskowych i systemów jakości.
Wdrażanie założeń WPR w hodowli bydła mięsnego
- Jeśli ta równowaga będzie zachowana, możemy mówić o realnym wdrażaniu założeń Wspólnej Polityki Rolnej w hodowli bydła mięsnego i w przetwórstwie. Mamy szansę na zrównoważony łańcuch produkcji wołowiny, ale musimy patrzeć nie na dwa, a na trzy elementy: hodowcy, zakłady mięsne i administracja. Z administracją współpraca – jak już wspomniałem – układa się bardzo dobrze. Z hodowcami również współdziałamy coraz ściślej. Natomiast wymagania stawiane hodowcom, np. w zakresie utrzymania zwierząt lub rozwoju trwałych użytków zielonych w ramach nowej WPR, oznaczają czasem przechodzenie na bardziej ekstensywne systemy produkcji - wyjaśnił prezes PZM. Podkreślił, że z jednej strony ta sytuacja może doprowadzić do zmniejszenia wydajności zwierząt, ale jednocześnie zwiększyć różnorodność surowca dla konsumentów.
- Właśnie dlatego systemy jakości są tak ważne. Dają one możliwość selekcji mięsa pod kątem różnych segmentów rynku – od najwyższej jakości, przez średnią, po niższą – i pozwalają lepiej zagospodarować zróżnicowany surowiec. W Unii Europejskiej funkcjonuje dziś ok. 260 różnych systemów jakości, w Polsce mamy ich zaledwie osiem. Pole do rozwoju jest więc ogromne - mówił Witold Choiński.
