Sprzedaż wołowiny w ramach RHD: jest dobrze, ale mogłoby być lepiej i łatwiej
Podczas Kongresu Hodowców Bydła Mięsnego w debacie na temat możliwości rozwoju RHD w zakresie sprzedaży wołowiny bezpośrednio z gospodarstw swoim praktycznym doświadczeniem z uczestnikami podzielił się Jacek Klimza, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego, który ma już 6-letnie doświadczenie w tym zakresie.
Sprzedaż bezpośrednia wołowiny z gospodarstwa to w Polsce wciąż nisza z ogromnym potencjałem, który wykorzystuje coraz więcej hodowców, a jeszcze większa liczba rolników rozważa wejście w ten model. Jacek Klimza, hodowca bydła mięsnego zaznaczył, jakie bariery musiał pokonać i co jego zdaniem jest dziś kluczowe dla rozwoju rynku.
– Od sześciu lat prowadzę ten biznes – sprzedaż bezpośrednią wołowiny z gospodarstwa w ramach RHD – podkreśla Klimza. Nie ukrywa, że start nie był łatwy. – Początki były trudne, było dużo niewiadomych: czy sprzedamy, czy nie sprzedamy. Nie chcieliśmy wchodzić na rynek „po amatorsku”. Od razu zainwestowaliśmy w odpowiednie pomieszczenia i wyposażenie, żeby zapewnić nie tylko wysoką jakość samego mięsa, ale też odpowiednie otoczenie i sposób sprzedaży - mówił Klimza podczas kongresu. Podkraśla, że na początku sprzedaż była niewielka, jednak z czasem zaufanie klientów zaczęło rosnąć.
– Na starcie sprzedaż była niewielka, ale z czasem liczba klientów systematycznie rosła. Promocja odbywała się głównie przez Facebook i pocztę pantoflową. Dziś mamy naprawdę sporo klientów, cały czas pojawiają się nowi i dzięki temu możemy zwiększać skalę produkcji – mówi hodowca.
Bariery w rozwoju sprzedaży w ramach RHD
Klimza pozytywnie ocenia obecne przepisy dotyczące sprzedaży bezpośredniej do konsumenta, ale wskazuje na pewne ograniczenia, które warto znieść w przyszłości.
– Dobrze, że obecnie nie ma limitów sprzedaży bezpośrednio do konsumenta. Istnieją natomiast limity sprzedaży do restauracji czy podmiotów przetwarzających mięso. Uważam, że ten limit niekoniecznie jest potrzebny – realnym ograniczeniem jest przede wszystkim zdolność przerobowa gospodarstwa oraz właściciela. Jeżeli ktoś jest w stanie przerobić więcej i zrobić to dobrze – powinien mieć taką możliwość – podkreśla.
Z perspektywy prezesa PZHiPBM konsumenci wyraźnie zyskują na rozwoju RHD. – Z mojej perspektywy konsumenci mają dziś realny dostęp do wysokiej jakości wołowiny prosto z gospodarstw. Moje doświadczenia są zdecydowanie pozytywne, choć barierą pozostaje zwiększanie skali produkcji i sprzedaży – zaznacza.
Brak fachowców od rozbioru – poważna bariera RHD
Podczas warsztatów rozbioru półtusz wołowych organizowanych w gospodarstwie Klimzy rolnicy zwracali uwagę na problem, który wielu z nich skutecznie powstrzymuje przed wejściem w sprzedaż bezpośrednią: brak dostępu do profesjonalistów od rozbioru i konfekcjonowania wołowiny.
– Niedobór fachowców od rozbioru tusz wołowych to istotna bariera rozwoju sprzedaży bezpośredniej – przyznaje Klimza. Sam do obecnego poziomu dochodził etapami. – Sam uczyłem się rozbioru najpierw od zaprzyjaźnionego rzeźnika, a potem… z YouTube’a.
Próby współpracy z lokalnymi rzeźnikami nie zawsze kończyły się dobrze. – Próbowałem współpracować z lokalnymi rzeźnikami – niestety efekt był taki, że powstawało bardzo dużo „drobnej dwójki”, a atrakcyjnych elementów kulinarnych było mało. Bałem się, że nie będę miał co sprzedawać w wyższej klasie – podkreśla hodowca.
Jak podkreśla, profesjonalny rozbiór wołowiny to nie tylko rzemiosło, ale i sposób na budowanie wartości dodanej produktu. Zaznacza, że rozbiór wołowiny wymaga precyzyjnego cięcia „po błonie”, umiejętności wydzielenia i wyeksponowania elementów na steki i inne zastosowania, estetycznej konfekcji.
Szkolenia z rozbioru tusz są potrzebne
Dobrze przeprowadzone szkolenia mogą więc diametralnie zmienić wyniki sprzedaży.
– Dobre warsztaty, takie jak te, które były u mnie prowadzone, pokazują, jak z „przeciętnego” kawałka zrobić produkt atrakcyjny wizualnie i kulinarnie. Uważam, że szkolenia z rozbioru i konfekcjonowania wołowiny są absolutnie kluczowe dla rozwoju RHD – podsumowuje prezes Polskiego Związku Hodowców Bydła Mięsnego.
Jest na to szansa, gdyż tego typu możliwości ma Centrum Doradztwa Rolniczego. To kolejny aspekt, który wymaga współpracy w łańcuchu produkcji od rolnika, po ubojnie aż po jednostki badawcze i naukowe. Wymiana doświadczeń pomiędzy rolnikami, której mogą przysłuchiwać się decydenci to z kolei skarbnica wiedzy o możliwościach wprowadzania zmian i rozwoju danego sektora.
