
Nielegalnie wchodzą na fermy świń i zagrażają całym hodowlom
Czy obrona praw zwierząt usprawiedliwia łamanie podstawowych zasad ochrony zdrowia zwierząt? Niemieccy hodowcy trzody chlewnej biją na alarm po serii nielegalnych wejść aktywistów na teren prywatnych gospodarstw. Pisze o tym topagrar.com. Ich zdaniem działania organizacji Animal Rights Watch (ARIWA) mogły znacząco podważyć system zwalczania chorób zakaźnych zwierząt, takich jak pryszczyca (FMD) czy afrykański pomór świń (ASF).
Jak skomentował dr. Torsten Staack, dyrektor zarządzający Niemieckiego Stowarzyszenia Hodowców Świń (ISN), działania organizacji prozwierzęcej, są one nieodpowiedzialne i „wysoce przestępcze”. Według stowarzyszenia aktywiści weszli bez zezwolenia na teren 21 ferm trzody chlewnej w sześciu krajach związkowych Niemiec. Doszło do tego na początku roku, w okresie szczególnie wrażliwym – 9 stycznia zostało wykryte pierwsze ognisko pryszczycy w Europie (Brandenburgia, Niemcy).
Zasady bioasekuracji nie bez powodu są tak restrykcyjne
Z punktu widzenia zasad bioasekuracji takie wtargnięcia są wyjątkowo groźne. W Niemczech, zarówno jak Polsce i całej Europie, obowiązuje szereg precyzyjnych wymogów, które mają chronić fermy hodowlane przed zawleczeniem chorób. Osoby wchodzące do chlewni muszą m.in. zmienić odzież i obuwie, przejść przez maty dezynfekcyjne, a sprzęt powinien być regularnie czyszczone i odkażany. Tymczasem – jak podkreśla ISN – aktywiści odwiedzali kilka gospodarstw w ciągu jednej nocy, nie przestrzegając żadnych zasad higieny.
W praktyce oznacza to potencjalne roznoszenie wirusów między stadami. Przypomnijmy: wirus ASF potrafi przetrwać nawet 1000 dni w zamrożonym mięsie i wiele miesięcy w odchodach czy krwi. Również w Niemczech, podobnie jak w Polsce, bioasekuracja jest kluczowym elementem systemu bezpieczeństwa hodowli świń. Jej złamanie może prowadzić do olbrzymich strat finansowych, kwarantanny, a nawet konieczności wybicia całych stad.
Hodowcy chcą pozwać aktywistów i wzmocnić ochronę swoich ferm
Sprawa wzbudziła szczególne oburzenie, ponieważ w części odwiedzonych gospodarstw ARIWA nie znalazła żadnych naruszeń prawa. Mimo to ich przedstawiciele zyskali dostęp do chlewni – bez zgody, bez kontroli weterynaryjnej, poza jakimkolwiek nadzorem. ISN zapowiedziało już pozwy wobec organizacji prozwierzęcej i apeluje o potraktowanie takich działań z taką samą surowością, jak w przypadku tzw. przestępców klimatycznych.
Niemieckie Stowarzyszenie Hodowców Świń zaleca rolnikom zainstalowanie monitoringu i zabezpieczeń technicznych, które utrudniają nieautoryzowany dostęp do gospodarstw. Wtedy hodowca miałby nie tylko potwierdzenie nielegalnego wstępu na hodowlę, ale również wystarczająco czasu na szybką reakcję w takich sytuacjach.
- Równoległy świat do praworządności jest niedopuszczalny. Nikt nie może lekceważyć obowiązujących przepisów – zaznacza dyrektor zarządzający ISN.
W Polsce również rolnicy skarżą się na nadużycia organizacji
Temat działań organizacji prozwierzęcych budzi także emocje w Polsce. Jak już pisaliśmy wcześniej, rolnicy skarżą się, że przedstawiciele fundacji pojawiają się na ich podwórkach bez nakazów prokuratora czy wyroków sądowych, pozorując interwencje. Zwierzęta są odbierane i często przekazywane do adopcji lub trafiają do ubojni, a rolnik – nawet jeśli potem zostanie uniewinniony – traci je bezpowrotnie. Więcej szczegółów przeczytasz w artykule:
Bioasekuracja chroni nie tylko gospodarstwa, ale cały rynek
Bioasekuracja to nie puste przepisy. To system, który – gdy działa – chroni zwierzęta, rolników i cały sektor hodowlany. Każde jego naruszenie, niezależnie od motywacji, niesie za sobą poważne ryzyko. W czasach, gdy hodowcy zmagają się z chorobami takimi jak ASF, PRRS (Zespół rozrodczo-oddechowy świń) czy pryszczyca, odpowiedzialność za przestrzeganie zasad musi spoczywać na wszystkich – nie tylko rolnikach.
Na podst. topagrar.com, Główny Inspektorat Weterynarii