Nie od dziś wiadomo, że w handlu wszystkie drogi prowadzą do celu. Handlowcy jak nie mogą zarobić pieniędzy na importowanych surowcach, to próbują ugrać swoje na gotowych produktach. I tak dzieje się obecnie z handlem rzepakiem i jego produktami.
Eksporterzy przerabiają rzepak u siebie
Unia w tym sezonie w imporcie rzepaku nie może pochwalić się jakimiś spektakularnymi sukcesami, bo 1,3 mln t zaimportowane od początku sezonu do 9 listopada br. w porównaniu do lat ubiegłych jest ilością znacznie mniejszą. Przed rokiem w analogicznym okresie import wynosił już 2,3 mln t, a przed dwoma laty 1,9 mln t.
O ile na unijnym rynku jeszcze surowca nie brakuje, o tyle zmniejszone moce przerobowe mogą skutkować mniejszą podażą produktów. Na ten drugi problem unijni handlowcy znaleźli już receptę, Jest nią oczywiście, a jakże – import!
Już od ubiegłego roku ostrzegaliśmy o zwiększeniu przerobu rzepaku w Ukrainie i związanej z tym rosnącym krajowym zapotrzebowaniem mniejszym eksportem.
Według APK-Inform w tym sezonie w okresie VII–X z Ukrainy wyeksportowano 1,06 mln t rzepaku i było to o ponad połowę mniej w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego sezonu. Z tej ilości dotychczas 795 tys. t trafiło do krajów UE, gdzie Ukraina z udziałem 61% nadal pozostaje głównym dostawcą rzepaku.
Przetwórstwo na Ukrainie, choć spadło w październiku w porównaniu z wrześniem, to osiągając 209 tys. t drugi miesiąc z rzędu przewyższyło wolumen eksportu i stało się nowym rekordem tego miesiąca w historii.
Teraz tłocznie w Ukrainie przestawiają się na słonecznik oraz soję, co spowoduje, że popyt ze strony ukraińskiego przemysłu będzie stopniowo malał. Miejsce ukraińskiego rzepaku może na unijnym rynku zacząć wypełniać kanadyjska canola, choć i tam przerób zaczął rosnąć, a na eksport wysyłana jest śruta rzepakowa.
Pojawiła się śruta z canoli
O ile unijny rynek oleju z dostawami surowca w postaci kanadyjskiej canoli może mieć swego rodzaju problemy, bo jest to przeważnie materiał GMO, o tyle przyzwyczajony do wykorzystywania jako źródła białka pasz modyfikowanych genetycznie (patrz śruta sojowa) przemysł paszowy jakoś sobie poradzi.
I chyba zaczął sobie radzić już całkiem nieźle, bo od początku sezonu do UE wpłynęło już 338 tys. t rzepakowej śruty. Jest to wynik niemal dwukrotnie większy niż to miało miejsce w poprzednim sezonie. A trzeba od razu zwrócić uwagę, że wcale nie jest to śruta z Ukrainy. No może nie wcale, bo ukraińskiej śruty rzepakowej wpłynęło do unijnych portów 47 tys. t, ale aż 243 tys. t, a więc 72% całego importu stanowi śruta z kanadyjskiej canoli. Jeszcze tylko z dodajmy 25 tys. t śruty z Wielkiej Brytanii.
